Loading...

Blog 797979

W moim poszukiwaniu Boga czy raczej może drogi do Niego znowu jakiś kamień , jakieś zwalone drzewo....Ja wiem, że to jest bardzo potrzebne i dziękuję  Ci Panie za to...

Jakieś pól roku temu przynaglana wewnętrznie postanowiłam wyspowiadać się tak naprawdę ze wszystkiego. Bardzo dużo błędów popełniłam i wiele osób zraniłam. Wstydzę się tego okropnie i żałuję... Ale przełamałam się no i w kocu z kartką pełną win znalazłam się w pewnym kościółku  na końcu pewnej  kolejki .... Prawie się dusiłam ze strachu a kiedy w końcu uklękłam... z płaczem zaczęłam opowiadać dlaczego tu jestem. Pamiętam chłodną i wręcz odstraszającą odpowiedz ..... Ale nieważne ... ważne, że na koniec ów ksiądz po wysłuchaniu mnie kazał mi spalić tą kartkę i zapomnieć o wszystkim . Zrobiłam co kazał : spaliłam , zapomniałam ... aż do teraz.

Znowu dopadły mnie wątpliwości czy ja na pewno wszystko wyznałam??? czy na pewno dobrze to ujęłam????? czy nie mogłam zrobić tego lepiej???? Koszmar jakiś!

Staram się myśleć , że Bóg jest miłosierny i przez usta tego kapłana wyraźnie mi powiedział co mam zrobić ... ale wątpliwości wkradły się w  moje serce i rozpakowują już walizki.... Modle się o dobrą spowiedz adwentową i dobrego kapłana ... to mi trochę pomaga.

 

Żle się czuję , mam mdłości i nie wiem co mi jest. Nie cierpię chodzić do lekarza ale chyba mnie nie ominie... Co mi  Panie przygotowałeś???? 

 

Za NP zdążyłam już zatęsknić :) . Nawet za trudnościami i przeszkodami związanymi z jej odmawianiem. Ostatniego dnia zaczęłam się zastanawiać i co dalej??? Czy mam teraz spokojnie czekać na Twoją odpowiedź Mateńko ? A może to za mało, może powinnam zacząć od nowa? Przypomniałam sobie o Nowennie do  Matki Boskiej  Rozwiązującej Węzły i zapragnęłam ją odmówić... Kiedy skończyłam odmawiać NP i spojrzałam na mój różaniec był cały poplątany ... taki kłębek się z niego zrobił :) No i cóż ja miałam innego zrobić? Tyle węzłów jest w moim życiu i życiu mojej rodziny do odplątania....

Moja Królowa ... moja Pani i Pocieszycielka moja .... czy wysłucha kiedyś mojej prośby???

Chyba zostawię tą moją udrękę w Jej dłoniach....

Wczoraj poczułam silną potrzebę skorzystania z sakramentu pokuty. Jak tylko zobaczyłam księdza idącego do konfesjonału szybko stanęłam w kolejce do spowiedzi. Dlaczego tym piszę??? A no dlatego , że po raz pierwszy w chwili udzielania rozgrzeszenia ogarnęło mnie poczucie żalu, łzy same cisnęły mi się do oczu i z trudem powstrzymałam się od płaczu. Jednocześnie czułam ulgę i wyraźne poznanie, że to są łzy pokuty i że to jest łaska ....

Po komunii znowu popłynęły mi łzy... tym razem jednak łzy miłości. To wszystko nie zależne ode mnie i pochodzące z zewnątrz . Nie zastanawiałam się dlaczego? i po co? delektowałam się tylko łzą płynącą po policzku.

Chwała Ci Panie !!!! i Tobie moja Królowo bo wczoraj podczas odmawiania mojej NP dałaś mi poczuć, że mimo mojej nieudolności w modlitwie nie zostawiasz mnie samej. Jesteś i natchnęłaś mnie nadzieją i pewnością ,  że sprawa jest już w Twoich rękach wię nie mam się czego obawiać.

Jesteś wspaniała moja Królowo!

Był taki etap w moim życiu, że każdej nocy toczyłam walkę .... walkę na śmierć i życie. Kilka nocy pod rząd przychodziło do mnie we śnie ,, coś,, co chciało mnie zabić. Nie było mowy o kompromisie ... miałam wybór albo będę się bić albo zginę. Czarne stwory nie miały odrobiny litości, czułam tylko nienawiść z ich strony.W tych snach zawsze wygrywałam i nigdy się nie bałam... Za to bardzo często budziłam się  w nocy i miałam straszne lęki... Wstrętne uczucie paraliżującego strachu wrrryyyy.

Cały ten maraton zakończył przedziwny sen ... widzę twarz Jezusa.... piękną i spokojną. Cieszę się jak dziecko i wpatruję zauroczona. Nagle twarz zaczyna się zmieniać już nie bije od niej dobro a oczy są jakieś dziwne. Spojrzenie staje się świdrujące i przeszywa mnie całą tak że, odczuwam fizyczny ból.  Czuję wyraźnie co chce mi przekazać... że to koniec i że mnie zabije. Rano uświadamiając sobie co mi się śniło nie czułam strachu, raczej zadowolenie, że znowu wygrałam. Całkiem niedawno uświadomiłam sobie że wtedy zaczęłam odmawiać 15 modlitw....

Słabo mi idzie moja NP... 

w ciągu dnia nie mogę się doczekać kiedy będę ją odmawiać a kiedy przychodzi co do czego ... ech... szkoda gadać

Czy moja kochana Mateńka nie będzie na mnie zła i mimo wszystko doceni chęci :)  ???

Strony: « 1 2 3 4 »