Loading...

Dzień siedemnasty 33 - dniowego okresu ćwiczeń duchowych do Aktu Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję : POZNAWANIE SAMEGO SIEBIE z bloga Dorota

 

O naśladowaniu Chrystusa, Księga I, Rozdz. 24

1. We wszystkim oglądaj się na koniec, pamiętając, że staniesz przed surowym sędzią, przed którym nie ma nic skrytego; nie da się On ująć darami ani przekonać wymówkami, lecz będzie

sądził według sprawiedliwości. O, najnędzniejszy i nierozumny grzeszniku!

Cóż odpowiesz Bogu znającemu wszystkie twoje złości, ty, co nieraz drżysz

przed obliczem zagniewanego człowieka? I czemu się nie gotujesz na dzień sądu, gdzie jeden drugiego nie będzie tłumaczył i bronił, lecz każdy poniesie własne brzemię wystarczająco wielkie?

Teraz jeszcze praca twoja jest owocująca, płacz twój przyjęty, jęk wysłuchany, a cierpienie zadośćczyniące i oczyszczające.

 

2. Człowiek cierpliwy przechodzi tu wielki i zbawienny czyściec: gdy doznając zniewag bardziej boleje nad cudzą złością niż nad własną krzywdą; gdy za przeciwników swoich chętnie się modli i z serca przebacza winy; gdy nie ociąga się prosić innych o przebaczenie i łatwiej się lituje, niż gniewa; gdy często sam siebie przezwycięża, a ciało swe usiłuje poddać zupełnie duchowi.

Lepiej jest oczyszczać się z grzechów i wad się pozbywać, niż zachowywać je do przyszłego oczyszczenia.

Zaprawdę, zwodzimy siebie samych przez nieuporządkowaną miłość, jaką żywimy dla

ciała.

 

Powiedział też do uczniów: "Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: "Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą". Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: "Ile jesteś winien mojemu panu?" Ten odpowiedział: "Sto beczek oliwy". On mu rzekł: "Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt". Następnie pytał drugiego: "A ty ile jesteś winien?" Ten odrzekł: "Sto korcy pszenicy". Mówi mu: "Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt". Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości.

 

 

Dobry użytek z pieniądza

Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?

Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie".

 

Dziś przejechał po mnie walec...piękny walec , który zgniótł mnie na miazgę, ale ...dzięki Ci za to, Panie...

Rządca trwoniący majątek, niegodziwa mamona... Nie spodziewałam się tego wcale, że to określenie dziś przyjdzie inaczej do mnie...

Tak, Panie Jezu...Bogacz to Ty , który darmo dajesz mi coś , mnie która na to niczym sobie nie zasłużyła. Masz taką cierpliwość nawet, że to , co podarowałeś mi na początku życia , na Chrzcie Świętym , a ja to zaprzepaściłam , znowu dajesz mi na nowo i nowe, wszystko  ożywiasz.

I dziś przyszło moje rozliczenie z tego majątku, niezbyt chwalebny wyszedł mi rachunek...

Dałeś mi dwukrotnie życie, pierwsze - to gdy znalazłam się w łonie mojej mamy, drugie – gdy pierwsze miało się ku końcowi w wyniku choroby, a Ty postanowiłeś je przedłużyć, bo pewni ludzie przez 5 lat Cię o to prosili.

Nie chcę wracać do pierwszego mego życia , było to bowiem mimo niby z wiarą w Ciebie, życie duchem tego świata. To życie i tamtą „wiarę”, którą z całą pewnością mogę ubrać w cudzysłów, oddałam już Tobie kiedyś....

Ale dziś pokazujesz mi to drugie życie moje...

Pokonałeś moją chorobę, pokonałeś we mnie wszystko , co nie dawało mi radości - moje nieuporządkowane uczucia, moje wręcz nałogi , wszystkie moje słabości, moją nieśmiałość w relacjach z innymi , był okres kiedy nawet mnie przyodziewałeś na zewnątrz, formowałeś mnie na swojego ucznia …

I dziś „zmuszasz” mnie wręcz do doniesienia na samą siebie...jak tym, co mi dałeś rozporządziłam....? Twoja Mama też już o to mnie spytała w ostatnim czasie, chyba mnie przygotowywała na Twoje pytania...

A już myślałam , że ze mną jest dobrze, mam pokój i radość, jestem szczęśliwa , choć nie mam wszystkiego, o co inni walczą. Mam poukładany dom, rodzinę - tu królestwo Twoje od początku starałam się i staram z Twoją pomocą budować. Nie jest ono może takie doskonałe, mam jednak pokój i w tym , a przede wszystkim cierpliwość ( do tego pokoju i cierpliwości to ja jeszcze tu jednak powrócę:) )

Ale Ty postawiłeś mnie w pewnym miejscu i przy pewnych osobach , których celem jest głoszenie Twej chwały, stawiasz też nieustannie ludzi przede mną , którzy wołają pomocy , ze względu na to, co uczyniłeś mnie i we mnie nie jest to bezcelowe bynajmniej. I pytanie nieustanne w tym nabożeństwie , co ja z tym powołaniem i obdarowaniem zrobiłam...?

Początki i owszem , były piękne, minęło kilkanaście lat , a ja dziś stanęłam jak wryta nad Słowem od Ciebie. Bo...zobaczyłam okres stagnacji i dziś to ja już nie napiszę , że w związku z tym to nastąpiło , że mam pokój w sercu , ale dobitnie określiłabym to jako typowo ludzki „święty spokój”, a te pojęcia wyraźnie przecież odróżniam.

A ten święty spokój, który zobaczyłam dziś pokazał mi moje lenistwo, nie duchowe, tego bynajmniej nie zaniedbuję, ale fizyczne.

Wspólnota moja to nie odrębny jakiś twór, który coś czyni , to są bowiem czynności wykonywane wspólnie, ale przez różnych członków, ja jestem jednym z nich. Zobaczyłam dziś moment , kiedy to moje lenistwo się zaczęło, , kiedy z grupy ewangelizacyjnej staliśmy się modlitewną jedynie, kiedy nie przybywa nam nowych członków, kiedy spotkania stają się prawie jednakowe...co ja wtedy robiłam? No.. ...miałam święty spokój, nic nie musiałam robić, bo nic się nie działo. Dziś mamy kryzys we wspólnocie i ja znów tylko się przyglądam, nie jestem liderem , bo i tak nie mogę, nie jestem z tej parafii a to warunek postawiony tej funkcji, na zaproszenie przez nowego lidera do Rady wspólnoty, odpowiadam – no nie bardzo... Dlaczego?

Bo strach mój przed czymś nowym , przed tym, jak rozwiązać problemy, jak poradzić sobie z buntem w grupie, z szemraniem po kątach...? A Ty , Boże dałeś mi odwagę, zapaliłeś mnie do działania kiedyś i ta zapałka, choć nie zgasła nigdy zapewne w Twej dłoni , ale ja już się nie chcę pod nią podstawić...mam święty spokój, mam go w swoim domu, w rodzinie. Wczorajsza kaplica szpitalna mi to pokazywała, nazwałam to zaniedbaniem , a dziś to wszystko lenistwem już nazwę. I owszem, siedzę tutaj sobie na portalu, staram się innym pomagać, zrealizowałam wezwanie Maryi , nigdy się tyle jeszcze nie namodliłam za innych , a Maryja podczas tego nabożeństwa nagle zaczęła mnie pytać ….

 

Dziś zobaczyłam jednak sens mojej prośby przed odmówieniem pierwszej Nowenny Pompejańskiej, a dotyczyła ona mojego obdarowania, abyś Ty, Boże zabrał mi to wszystko , oczyścił i dal na nowo, sama ta prośba wyszła ze mnie, aż się jej wystraszyłam trochę , ale szczerze Ci to wszystko oddałam.. Myślałam , że to jest związane z tym portalem , a dziś zobaczyłam czemu to ma służyć. Internet internetem, ale tu moja wiarygodność jest znikoma, ja żyję w świecie realnym, mam do czynienia z żywymi ludźmi , wspólnota moja , która od lat jest częścią mego życia , wali się , a ja...święty spokój...A te dwa światy wirtualny i realny chyba da się połączyć...

I ten mój pokój w sercu inaczej dziś nazwałeś, Panie i na dodatek wprowadziłeś we mnie niepokój, ale to niepokój pochodzący od Ciebie, więc się poddaję...

Postanowiłeś mi czyściec sprawić na tej ziemi chyba, najpierw pokazując mi księgę mego żywota. Wczoraj na Adoracji nasz ksiądz otworzył nam na chybił trafił fragment z Katechizmu jako temat do przemyśleń – Niebo, Piekło, Czyściec . Myśl mi takowa przeszła , że pokazując mi siebie samą teraz tak znów inaczej mogę się tylko cieszyć, potwierdza to tezę , że nawracanie to nie jednorazowe zdarzenie, ale proces nieustanny.

 

Dziś jednak dotykasz Panie mojej posługi, posługi w której narzędzia mnie kiedyś obdarowałeś, dałeś mi czas , miejsce …. a ja dziś odkryłam swój święty spokój.

Na koniec dnia włączyłam sobie radio nasze, Pompejański Różaniec akurat był odmawiany , szykowałam coś na dzisiaj w kuchni więc tylko rozważałam, w Tajemnicy Bolesnej zobaczyłam ten swój święty spokój, te swoje zaniedbania , lenistwo...Kiedyś widziałam o wiele więcej i wiedziałam , co mam z tym robić.

Nie chcę Panie byś się przeze mnie przewracał, byś tracił siły, nie chcę Ci podstawiać nogi....nie chcę...

Muszę coś z tym zrobić...

Maryjo, pamiętasz jak mi kiedyś Jezus na Ciebie wskazał, to było parę lat temu , gdy zobaczyłam Weronikę z chustą, pytałam wtedy Twego Syna...kto mi pomoże...? Nie wiem dziś, jak mam dziękować Ci , ale chyba największym podziękowaniem będzie moja przemiana. Widziałam w Nowennach , że czynisz ze mną, co chcesz , a ja się dalej migałam od tego...

Duchu Święty, Ciebie tym razem gorąco wzywam ! Ta owieczka , którą kiedyś odnalazłeś nie przynosi takiej radości jak powinna, wręcz przeciwnie, znów gdzieś zaczyna uciekać...Oświetl więc tą moją drogę na nowo, proszę !


Poprzedni wpis     
     Następny wpis
     Blog

Moja Tablica

Brak komentarzy
Musisz się zalogować, aby komentować