Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Łk 9, 22-25 Kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?»
Ponieść szkodę...
Jak można zyskać świat i ponieść szkodę...? Siebie zatracić wtedy , to akurat rozumiem i to by była wielka szkoda dla mnie, ale tu jest "lub"...Co mój Panie chcesz przez to powiedzieć dzisiaj...to pytanie mnie dziś nurtowało. I jedną odpowiedź mi dałeś tylko - "powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca". Dla człowieka tego świata rzeczywiście wielką szkodę to oznacza.
Ale tej szkody to ja się dziś dochodziłam, Ty natomiast , Panie Jezu dotknąłeś się mnie, a poniekąd i tego zatracania siebie.
Moje myśli...
Wielkie dzięki Ci więc za to dotknięcie, Panie bo zaczęłam się im dzisiaj z tego powodu przyglądać i nie wyglądało to wesoło, choćby dzisiejsze myśli poranne...No tak, wstaję do pracy , a mama mi "wymyśla" ( choć wczoraj już niby wszystko było przygotowane), że musimy coś przygotować jeszcze dla panów od remontu naszego mieszkania. Reakcja moja w myślach " przecież się spóźnię do pracy, nie mogłaś mnie obudzić wcześniej?" , myśli w niezbyt łagodnym tonie , bo w zdenerwowaniu, a niedawno się ćwiczyłam z tymi myślami...egzamin więc niezdany.Oczywiście , że zrobiłyśmy co należało, ale szybko i ...nerwowo i to przeze mnie. Ktoś by pomyślał, mama mogła mnie jednak obudzić, czemu przeze mnie? A no temu, że gdyby moja odpowiedź na prostą myśl mamy była równie prosta i brzmiała "tak, to robimy" to inaczej by ta nasza praca wyglądała...
Zaparcie się siebie...już widzę, że postanowiłeś Panie Jezu moje myśli oczyszczać, bo i inne myśli mi od razu pokazałeś, dotyczące innych zdarzeń, ludzi i przypomnienie również o innych sposobach uwalniania się od złych myśli...o "agere contra" św. Ignacego z Loyoli, o sposobie Neala Lozano, a już myślałam, że mi to dobrze idzie...nieustanne rekolekcje, chyba jednak do końca życia...
Jedna rzecz mi się udała dzisiaj pod kątem tego zaparcia się siebie...poszłam dziś na Mszę Św. i Adorację, mimo iż po przyjściu z pracy zobaczyłam ten mój remont, najpierw oklapłam , ale nagle się ocknęłam , przecież i tak nic nie mogę sprzątnąć , bo panowie znów jutro przychodzą i choć tak miło mi było po pracy przysiąść,to...Maryję za rękę wzięłam i poszłam na spotkanie z Panem...
Niby maleńkie rzeczy, ale one prowadzą mnie do Ciebie, mój Panie...
Dałeś mi poznać bowiem już wcześniej, że moim krzyżem nie jest choroba , ale właśnie rezygnacja z siebie, nieustanne moje umieranie dla Ciebie...
Dzisiaj oczyszczanie myśli moich, jutro nie wiem co, ale za ten dzisiejszy dzień niezmiernie Bogu dziękuję...
Moja Tablica