Loading...

Blog dorotak

Łk 1, 46-56 Maryja dziękuje za wcielenie się Syna Bożego

 

W owym czasie Maryja rzekła:
«Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.
Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy,
oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą
wszystkie pokolenia.
Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny,
święte jest imię Jego.
A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenia
nad tymi, co się Go boją.
Okazał moc swego ramienia,
rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strącił władców z tronu,
a wywyższył pokornych.
Głodnych nasycił dobrami,
a bogatych z niczym odprawił.
Ujął się za sługą swoim, Izraelem,
pomny na swe miłosierdzie.
Jak obiecał naszym ojcom,
Abrahamowi i jego potomstwa na wieki.»

Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

 

 

I ja dziś pragnę wyśpiewać Tobie, mój Panie  moje nieudolne, acz z serca płynące uwielbienie...

 

Wielbi dusza moja Pana

i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.

Bo utkał mnie kiedyś

w łonie mej matki i oto jestem i żyję

i mogę wdzięczność Bogu dziś słowem

i sercem swym gorącym za to, co mi daje wyrazić.

Niech słyszy ten, kto może i pragnie.

Wielki to bowiem Bóg i wielka jest jego Wszechmoc

Miłość i Sprawiedliwość to Jego imiona

Mądrość spoczywa w Nim po wsze czasy

a Oko widzące wszystko przenika .

Uczy mnie Pan Ten nad Panami

Jak żyć i kochać i w tej miłości  nie upaść

A gdy swe kroki ja źle postawię

On czeka na mnie ze swym Miłosierdziem

Każdego dnia i każdej nocy jest przy mnie i czuwa

i z utęsknieniem patrzy na mnie gdy się potknę.

Moc Jego ramienia zawsze mnie podnosi

gdy tylko pragnę trwać przy Nim.

To On me smutki zamienił w radość

To On mego ducha uzdrowił i ciało,

bym dziś mogła Mu oddać chwałę i o miłości Jego głosić.


 

To wszystko o mnie jest zapisane w Twoim sercu , Panie mój , to wszystko znajduję w Twoim Słowie. A Słowo staje się Ciałem i pragnie zamieszkać we mnie . To Słowo niech staje się moim życiem…

Uwielbiam Cię, błogosławie Cię Panie Jezu mój...


 

Łk 1, 39-45 Maryja jest Matką oczekiwanego Mesjasza

 

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».

Dziś ta sama Ewangelia , co wczoraj, tego samego Ewangelisty - Łukasza.

Jak wczoraj od razu przyszły do mnie wspomnienia o tych , którzy doprowadzali mnie do poznawania Jezusa, na nich się zatrzymałam, tak dziś byłam wpatrzona najpierw w Maryję , a potem w Elżbietę…

Dwie brzemienne kobiety, mogę je sobie wyobrazić, widziałam taką siebie i wiele innych matek.

Patrząc na nie jednak trudne jest na pewno jedno, a wręcz niemożliwe - na podstawie samego wyglądu wnioskować, jakie dziecko – chłopca czy dziewczynkę nosi w swym łonie kobieta- przyszła matka . A Maryja i Elżbieta wiedziały…Maryja nosi Jezusa, Elżbieta Jana Chrzciciela, nie widzą, nie czują fizycznie ale wiedzą , że noszą w sobie chłopców i wiedzą , że to będą ważne osoby.

Kieruję swój wzrok w inny obraz - Tabernakulum w kościele, Hostia to Żywy Jezus, który chodził kiedyś po świecie…Pierwszym Żywym Tabernakulum była Maryja.

Patrzę również dziś na tych, których wczoraj wspominałam , moich ziemskich ewangelizatorów, przez nich mówił Jezus do mnie, w nich było Go widać wręcz niekiedy.

Widzę, Panie mój, co łączy te trzy obrazy ...a jest to Duch Święty, Duch Ojca i zarazem Twój , Jeden Duch Boży.. Duch , którym są napełnione Maryja i Elżbieta, Duch , którego mocą zwykły opłatek staje się Bogiem Żywym, Duch o którym nie zapominają ewangelizatorzy , kiedy zaczynają mówić. Ale i Duch , który mówi przez Stary i Nowy  Testament, który mówi przez przez mój Kościół i tym Kościołem kieruje. Boży Duch...

Dziś też  ze zdumieniem ujrzałam słowa, które wiele mi mówią. Elżbieta zwraca się do Maryi „Matka mego Pana”...uznaje już Ciebie , Panie Jezu za Niego więc , choć jeszcze się nie narodziłeś jak człowiek... Ale Elżbieta mówi też do Maryi -” Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».”- tzn. od kogo ludzki rozum by zapytał, bo gdy Maryja słowa usłyszała nie było  jeszcze Wcielenia…

Jakiś przebłysk w kierunku Trójcy Świętej zobaczyłam też dziś więc, ta mieszanka wezwań - Boże , Panie Jezu , Duchu Święty podczas modlitwy spontanicznej mojej i mojej wspólnoty mi się przedstawiła, to czego kiedyś nie rozumiałam. Ale to zostawiam na później...i sama nie wiem , dlaczego, ale w tym kierunku dalej już dziś nie ciągnęło mnie…

Nie widzieć a uwierzyć, to bardziej mnie poruszyło... I  dziś za św. Elżbietą pragnę zawołać " Błogosławiony ten, kto otworzy się na Ducha Świętego "

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego wyproś łaskę przyjścia do mnie Ducha  Świętego!

Duchu Boży, Duchu Ojca i Syna przyjdź i otwórz moje serce na nowo, przygotuj mnie na  pamiątkę Narodzin Tego, który nam Ciebie tu na ziemi zostawił - Jezusa . Pragnę Go czystym, kochającym i ufnym  sercem przywitać...

Marana tha! – Przyjdź , Panie Jezu!

Łk 1, 39-45 Maryja jest Matką oczekiwanego Mesjasza


 

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:
«Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana».


 

Maryja dziś niesie Jezusa swej kuzynce Elżbiecie.

Jest to dla mnie radosna Ewangelia , a w związku z nią dzień wspomnień o tych, którzy wskazali mi na Jezusa, jak Jan Chrzciciel torowali mi drogę do Niego. Jakiś początek musi jednak być, początek który prowadzi do Jezusa nie tylko Tego z Pisma Świętego, Katechizmu czy lekcji religii i innych tzw. świętych książek, ale Tego , który jest Żywy i Prawdziwy, i działa , tak samo jak kiedyś…

Dziękuję dziś Bogu więc za moją upartą mamę, za moją wspólnotę ( moją teraz oczywiście , a kiedyś wspólnotą, która się za mnie modliła), za śp. ojca Józefa Kozłowskiego ( ufam, że niedługo błogosławionego naszego Kościoła ) i ojca Remigiusza Recława - dwóch jezuitów, Dziękuję Bogu za sw. Inacego z Loyoli i jego Ćwiczenia Duchowne

To oni pierwsi , przez swoje świadectwa, nauczanie sprawili , że poruszało się moje serce. Gdyby nie oni, moje uzdrowienie duchowe i fizyczne poszłoby na marne, gdybym nie natrafiła na nich, łaska , której doświadczyłam od Boga, mogła zostać zmarnowana.

Dziękuję Ci, Panie Jezu...

Ktoś pierwszy musi być. Maryja dziś okazuje , że Ona jest Tą pierwszą Ewangelizatorką. Ta , która niesie Żywego Jezusa, jest Tą którą poznałam jako ostatnią i to właśnie też wskazuje, jak bardzo różnymi drogami chce dotrzeć do nas Bóg, jak wszelkie próby Bóg podejmuje , byśmy Go poznali i trwali w Jego łasce.

Błogosławionaś Ty między niewiastami, z niewiast wszystkich wybrana...w Twoje ręce się oddaję, bo widzę jak cudowną drogą mnie prowadzisz do swego Syna...


 

Maryjo wskazująca drogę,
Do Syna nas prowadź.
Wstawiaj się za nami u Ducha Świętego,
Abyśmy dochowali wierności,
Abyśmy objawili w naszym życiu
Tego, który jest.

Ref. Tego. który jest Drogą.
Tego, który jest Prawdą
Tego, który jest Życiem,
Tego, który jest g
Jezus jest Drogą. Jezus jest Prawdą,
Jezus jest Życiem, Jezus Bogiem jest.


 

Łk 1, 5-25 Archanioł Gabriel zapowiada narodzenie Jana Chrzciciela

 

 

Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach.
Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia.
Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego.
Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku».
Odpowiedział mu anioł: «Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie».
Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy.
A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy i mówiła: «Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi».

 

Czy mogę się dziwić Zachariaszowi, że nie zaufał…?

 

Jak spojrzę na wcześniejsze rozważania , to rożnie z wsłuchiwaniem się w głos Boga u mnie bywało. Dziś jednak widzę coś , o czym kiedyś mówił o. Fabian Błaszkiewicz – gdy Duch Święty mówi do Ciebie,, to lepiej w to, co mówi do Ciebie uwierz lub wypełnij dziś , bo jutro wszystko to przepadnie ( nie wiem , czy prawidłowo to przekazałam, bo słuchałam tego parę lat temu). Tutaj Zachariaszowi odebrana została na jakiś czas tylko mowa, słowa Anioła wypełniły się mimo to. Ja słuchając o. Fabiana nie myślałam o Zachariaszu , bardziej o sobie i o tym, że przeszłam przez takie właśnie działanie Ducha Świętego, na które w żaden sposób nie odpowiedziałam i wiem , czym to się skończyło dla mnie – nie tylko nie uzyskaniem określonego dobra, ale porządnym upomnieniem , które objawiło się w pewnych stratach. Nie będę wchodzić w szczegóły, choć to była wielka nauka dla mnie, może kiedyś…

 

Wydarzenie dzisiejsze , opisane w Ewangelii odbyło się w przybytku Pańskim. Nie jestem za tym jednak, aby jakieś objawienie prywatne czy głos mówiący do mnie, czyli to , co widzę czy usłyszę w kościele, w Domu Pańskim , a tym bardziej w innym miejscu traktować od razu jako pewnik. Nie jest to wynikiem braku mego zaufania do Boga. I w czasach Zachariasza tak i obecnych zły duch uwielbia się podszywać pod takie Boże działanie. Rozwaga czy roztropność konieczna jest zatem, ale i to może być za mało…

 

Bo staje mi jednak przed oczyma dziś ten sam Anioł Gabriel , który mówi do Maryi , że pocznie i porodzi Syna. Maryja , podobnie jak Zachariasz pyta : „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? „ .Zachariasz też pyta”«Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku».Jakby nie patrzeć, Gabriel daje szansę Maryi potem na jej Fiat, a tu od razu Zachariasz zostaje ukarany za swoje niedowiarstwo - „bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie. „Czyżby jakaś Boża niesprawiedliwość się tutaj okazała…?

 

Nie wiem, dlaczego tak poprowadził mnie dziś Jezus, do tej innej Ewangelii , do zdarzeń w kilka miesięcy po tym , co dzisiaj . Patrzę więc na Zachariasaz i na siebie , która kiedyś otrzymałam upomnienie , o którym wspomniałam wyżej. Ja potraktowałam to jako pewną karę, ale...no właśnie , dzięki temu umocniła się moja wiara. Myślę, że Zachariasz , jeden ze sprawiedliwych, znających Pisma , kapłan, też to odebranie mowy w ten sposób odebrał ...jako znak od Boga , że naprawdę Jest .

Maryja...Ona również znała Pisma , ale Jej serce chyba tu było ważne.

Oboje, Maryja i Zachariasz , są znaczącymi dla nas w naszej drodze do Pana. Warto im się przyjrzeć …


 

Dziś znów myśli moje odłączone od siebie, znów jakby nieposklejane , ale tym razem właśnie fakt ten staje się dla mnie istotny. Bo pokazuje mi to wielkość naszego Boga, Boga który zna mnie na wylot i zna tak każdego z osobna. A każdy człowiek jest istotą odrębną , inną. Bóg nie zamyka się w jakichś schematach, , Jego działanie do każdego z nas jest nieprzewidywalne, choć człowiek pragnie to działanie rozszyfrować. I to wyciągnęłam z dzisiejszej Ewangelii...coś , co czułam, znalazło dziś swoje odbicie i dziękuję Bogu za to.


 

Wielki jesteś Boże i nie do ogarnięcia przeze mnie jest Twoja wielkość, podobnie jak niepojęty jest Twój szacunek do mojej wolnej woli , bo tę wolność sam mi dałeś, Boże…

 

Wiem , co się dzieje , gdy tę swoją wolę realizuję pomijając Ciebie , więc nieustanną modlitwę zanoszę i dziś do Ciebie, Boże


 

Zabierz, Panie,

i przyjmij całą wolność moją,

pamięć moją i rozum,

i wolę moją całą,

cokolwiek mam i posiadam.

Ty mi to wszystko dałeś

- Tobie to, Panie, oddaję.

Twoje jest wszystko.

Rozporządzaj tym w pełni wedle swojej woli.

Daj mi jedynie miłość Twoją i łaskę,

albowiem to mi wystarcza.

Amen.

 

Mt 1, 18-24 Jezus urodzi się z Maryi zaślubionej Józefowi, potomkowi Dawida


 

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak.
Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów».
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami».
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.

Dziś ja mogłabym tę Ewangelię tak napisać ( o sobie oczywiście ) :

Z moim małżeństwem było tak.

Miałam męża ateistę, żyłam w związku niesakramentalnym, mam syna z tego związku. Kiedy ja ciężko zachorowałam, stając w obliczu śmierci przeżyłam swe nawrócenie , mąż odszedł. Nie stawiałam sprzeciwu , nie rozumiałam jedynie. Uznałam też , że ze względu na moje nawrócenie będzie to dla mnie lepsze.

Dziś w Ewangelii zobaczyłam jednak coś. Zobaczyłam siebie jako egoistkę, której stało się wygodnie , a z czasem coraz bardziej wygodniej , jak widzę. Nie zastanawiałam się nad tym , co Bóg do mnie mówił o pewnych dwóch zdarzeniach z mężem (już byłym mężem wtedy), a ja akurat zrobiłam przeciwnie . Jak dziś spojrzałam na to, zobaczyłam , jak Jezus mówił o wzajemnym uświęcaniu się w Nim męża i dzieci w takim związku, to ja zareagowałam jedynie mową do syna „ jak tata będzie chciał do nas wrócić , to go przyjmę”, gdy Bóg nakazał mi milczeć w pewnej sprawie , to i owszem spróbowałam, ale gdy skrupiać się w pewnym momencie zaczęło na synu, nie wytrzymałam i na dodatek to był moment podjęcia decyzji o odejściu całkowicie z firmy męża. Dziś miałam myśli...co Ty, Panie wtedy chciałeś ode mnie…? Niestety wtedy mi to do głowy nie przyszło, że słowa Jezusa mogły dotyczyć naszej przyszłości, myślałam , że tyczą się danej chwili i sytuacji , w których się znajdowałam.

Patrząc na to , co zrobił dziś św. Józef widzę brak swego rozeznawania , faktem jest , że wtedy na ten temat niewiele wiedziałam i nie winię siebie za to. Dziś zobaczyłam jednak swoje krótkofalowe myślenie, a Bóg myśli inaczej i widzi całość i pragnie zbawienia wszystkich.

Dwojakie mi myśli chodzą więc po głowie….powrót męża jest możliwy i brak mojej modlitwy o jego nawrócenie , brak troski o jego zbawienie, a mój syn – jak spojrzę na wczorajsze rozważanie o rodowodzie, ma ziemski korzeń przecież właśnie w nim i jego rodzinie. Do tej pory jedynie mężowi błogosławiłam i modliłam się o jego zdrowie, bo jest chory. Kwestie jego nawrócenia przerzuciłam na jego partnerkę , która jest z nim od naszego rozstania, osobę wierzącą, obecnie już teraz wdową , ale niestety o ślubie przed Bogiem nic nie wspominającą .

Dziś rozmawiałam z pewnym młodym, Bożym człowiekiem, który mi przypomniał poprzez swoje rozważania na pewien temat, że mamy Rok Miłosierdzia, czas dany nam , by co niektórzy może powrócili na łono Kościoła…a może w ogóle po raz pierwszy z tym Kościołem się złączyli...


 

Trochę zabolało mnie więc to moje spokojne gniazdko, które sobie uwiłam… Jak św. Józef chciałam dobrze podług siebie, św. Józef posłuchał, a ja nie słyszałam...

Modląc się za obcych mi ludzi, o ich nawrócenie , nie pomyślałam o byłym mężu. Od dziś więc już modlitwa o nawrócenie , o wypełnienie się woli Bożej nie tylko we mnie ale i w nim,, będzie płynąć...


 

Dziękuję Ci , Panie mój, że mi to pokazałeś…

Przyjmę każde Twe rozwiązanie,  w tej chwili nie wiem  jakie masz plany, Panie  , ale Tobie przecież ufam...

Strony: «« « ... 8 9 10 11 12 ... » »»