Loading...

Blog dorotak

Jezus lituje się nad tłumem


Mk 6,30-34

Po swojej pracy apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco”. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.

Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

 

Nic nie odłączy mnie,od miłości Twej, bo góry mogą ustąpić i zachwiać się pagórki , lecz Twoja miłość Panie wierna jest....

Ta pieśń była na moich ustach cały dzień i zastanawiałam się , czy ma ona jakieś odbicie w tej Ewangelii , że się tak mnie "uczepiła" . I wymyśliłam:)

Tak , Panie ...Ty przez swoją Matkę, Maryję i św. Ludwika Maria Grignion de Montfort dałeś mi poznać inny rodzaj pustyni, na którą nie muszę nigdzie wyjeżdżać, nie muszę się nigdzie oddalać.  Wystarczy skupić się na  Tobie, żyć Twoim Słowem cały dzień , będąc jednocześnie jakby na pustyni  ale jednocześnie  w tłumie, bo wśród ludzi tego świata. To pozwala jednak na spojrzenie na rzeczy tego świata inaczej, na siebie pozwala spojrzeć inaczej, na wszystko....bo Ty jesteś w każdej chwili i nic tej Twej obecności nie zburzy, nią nie zachwieje.. Dajesz się, Panie  sobą karmić do syta  wtedy bowiem i dajesz poczuć Twoją wierność, Twoją pieczę nad nami

I  coś odkryłam, coś o czym nie pomyślałam  gdy przerabiałam to 33 dniowe nabożeństwo Aktu Zawierzenia Tobie, Panie przez ręce Maryi....Gdy ja się poddawałam treściom na dany dzień przeznaczonym , to  nie treści się dopasowywały do przeżywanych przeze mnie  chwil , tylko chwile do tych treści jakby...albo to było odwrotnie...o ho ho  a to ciekawe zjawisko .......hmm to warte przemyślenia, bo  poczułam , że to jest właśnie ten  związek woli Boga , którą możemy odczytać w Biblii...

Warto od czasu od czasu spędzić  dzień choćby na pustyni, dla regeneracji sił, dla poznania większej miłości i siebie i Ciebie , Panie....


Mk 6,14-29

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: „Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim”. Inni zaś mówili: „To jest Eliasz”; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: „To Jan, którego kazałem ściąć, zmartwychwstał”.

Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.

Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: „Proś mię, o co chcesz, a dam ci”. Nawet jej przysiągł: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”. Ona wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?” Ta odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”.

Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce.

Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

Ciężkie dziś było rozważanie tych słów...

Zobaczyłam bowiem próżność, zaspokajanie własnego ego...w Herodzie, Herodiadzie i jej córce. Zobaczyłam również misę, a na niej...dzieciątko abortowane, ciało staruszka po eutanazji , chrześcijan zabijanych, człowieka powalonego na duchu jednym słowem...I widziałam też chłopczyka w spódniczce, panią Grodzką i wiele innych obrazów mi się przewijało i... ból i smutek serca ...Człowiek człowiekowi i samemu sobie może takie coś czynić, najlepiej jeszcze by było, gdyby nie czynił tego własnymi rękami i nie czuł się winnym ..

I nie słyszałam pytania o Ciebie, Panie Jezu...czy jesteś, kim jesteś i gdzie, bo próżność raczej takich pytań nie zadaje, ona słucha samej siebie....

I pytałam dziś Ciebie, Panie ...ile jeszcze wytrzymasz, patrząc na to wszystko , na ten świat , który dałeś nam we władanie, a Ty od razu mi przypomniałeś jedną z kontemplacji , kontemplacji o Wcieleniu , do której powróciłam po przyjściu do domu i przytaczam tutaj wprowadzenie do niej  proponowane przez św. Ignacego:

."Trzy Osoby Boskie spoglądają na całą powierzchnię i obszar całego świata pełnego ludzi. Widząc zaś, że wszyscy szli do piekła, postanawiają w swej wieczności, że druga Osoba Boska stanie się człowiekiem dla zbawienia rodzaju ludzkiego. I tak, gdy przeszła pełnia czasu, posyłają Anioła św. Gabriela do Pani naszej"

Drugiego Wcielenia nie będzie, ale Twoje powtórne przyjście widzę bardzo blisko jakoś dziwnie  dziś...

A póki co , to  słowa  modlitwy Zawierzenia się Matce Bożej Szkaplerznej , które od przyjęcia przeze mnie Szkaplerza karmelitańskiego wypowiadam codziennie dziś nabrały mocy  wręcz, a są to słowa :

Pomóż mi ...( Święta Dziewico Maryjo)... formować moje wnętrze na wzór Twego serca, abym moje myśli, uczucia i pragnienia wyzwoliła z niewoli zajmowania się sobą i wprowadziła je w przestrzeń Bożej wolności.

EWANGELIA

Mk 6, 7-13 Rozesłanie Apostołów

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi.
I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».
I mówił do nich: «Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich».
Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

 

Panie mój, chyba zbyt duże wymagania przed nami stawiasz...jak tu nie zabierać ze sobą nic w tych czasach :)

Kiedyś ten nakaz o  nie zabieraniu ze sobą trzosa ani chleba, był m.in. powodem buntu przeciwko kapłanom. Przeszło mi, gdy sama najęłam się na służbę Bogu. 

Przekonałam się , że,aby służyć Tobie , Panie  tak niewiele potrzeba, jedynie mojego pragnące serca i Twego Ducha, a wszystko jakoś dziwnie "samo" przychodzi i dziwnie dobrze się układa - to piękne , niezwykłe doświadczenie Twej obecności przy wykonywaniu dzieł na Twoją chwałę.  

Wystarczy ci mej łaski....te słowa  są jak najbardziej wiarygodne dla mnie, przede wszystkim właśnie podczas podejmowanych przeze mnie  zadań, słowa " ja nie podołam" już nie ma we mnie, bo wiem , że Ty jesteś i moc Twego Ducha się objawi... i nawet widziałam kiedyś  cud "rozmnożenia chleba" podczas jednej z Agap , a tak się martwiła moja wspólnota , że za mało wszystkiego :) 

Mk 6, 1-6 Jezus nie przyjęty w Nazarecie

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze.
A wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.
A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».
I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Duchu Święty, Stworzycielu

otwieraj moje oczy , by widziały

otwieraj moje uszy, by słyszały serce , aby czuło

Duchu Święty, Ożywicielu przyjdź!

 

Tak, Panie mój....ta pieśń zawiera całe sedno Twoich słów dzisiejszych....tak myślę...

Kiedyś łatwo było mi pójść do bioenergoterapeuty, bo głośno było o tym, co on potrafi. Łatwo było sięgać  po "mądre" książki o niekonwencjonalnych metodach leczenia, przecież człowiek pragnie być zdrowy, nawet jakąś metodę odmładzania przerobiłam na własnej skórze, a jakże nawet mi się udało...A Ty  ciągle w pobliżu byłeś....

Potem mama nagle o Twoich cudach mi prawiła, a ja na to w duchu  "mama zbzikowała, trzeba ją ratować"

A Ty nadal w pobliżu czekałeś....

I przyszła choroba i wyrok śmierci na mnie, wydany przez lekarzy , tego dopiero trzeba mi było, by się ocknąć.

Dałeś mi swego Ducha, a ja nie mając wyjścia poddałam się temu, a że dopiero początki to były moich powtórnych narodzin , narodzin z Ducha Twego, Panie, to ja jak to niemowlę stawałam się posłuszna,  myślałam bowiem, że właśnie tak trzeba...dzis za to moje  myślenie strasznie Ci dziękuję , Panie...

Ale dziś patrząc nowymi oczami widzę , co się dzieje. Zapraszamy  kapłanów z innych krajów, o. Bashobora, o. Manjackal itd. , na spotkaniach  z nimi są dziesiątki tysięcy nawet i wielu mówi o nich -uzdrowiciel.  Fakt, to kapłani - charyzmatycy, ale czyż u nas w kraju nie ma takich...? I podobnie jak ci z obcych krajów tak i nasi nie mówią o sobie w ten sposób, że to oni uzdrawiają, ale człowiek zwykły wie lepiej ...dziwne to dla mnie, ale czemuż dziwne,  jeśli ja kiedyś też bym tak powiedziała...?

A Ty jesteś....

Patrzę dziś na moją wspólnotę ,  której  członkowie przeszli narodziny z Ducha, podobną też  do mnie drogę do Ciebie , Panie wielu z nich przechodziło przecież.. Ale mimo tego , że każdy z nas jest Twoim świadkiem, to świadectwa nasze  nie budzą takiego zachwytu, jak świadectwa członka innej wspólnoty chociażby , a jak dodatkowo ten ktoś spoza wspólnoty jest obdarowany nadzwyczajnie to już w ogóle "ktoś" jest,  również wtedy , gdy we wspólnocie takim samym charyzmatem ktoś służy. I Ty wiesz, Panie , że to nie mój osąd wspólnoty , bo ja też jestem w tej wspólnocie i takie samo myślenie niekiedy mi się włącza  ,

A Ty patrzysz  i się dziwisz....

Czego więc brak jeszcze, nawet, gdy serce twarde zostało pokonane przez Ciebie, gdy na Twego Ducha otworzyło się , ale dalej  szuka cudów Twoich  , jeżdżąc  na wszelkie możliwe Msze Święte z modlitwą o uzdrowienie, na spotkania co rusz to z innym charyzmatykiem...?

I myślę , że odpowiedź na to znajduję się w porównaniu słów pieśni, której słowa umieściłam na początku dzisiejszej mojej refleksji  ze słowami innej pieśni " Dotknij , Panie moich oczu , abym przejrzał (...) dotknij , Panie mego serca i oczyść je"

Bo "dotknij " a "dotykaj" to różne słowa, tak samo "otwórz" i "otwieraj" ....Te pierwsze oznaczają "teraz, w tej chwili", te drugie , oznaczają  dla mnie czynić to "ciągle,  nieustannie "... wszystko bowiem odbywa się w czasie, który nie stoi w miejscu i ten czas jest potrzebny, by zrozumieć, że ...

Ty jesteś

w każdej Eucharystii, w każdej Hostii przyjmowanej przeze mnie, niezależnie od miejsca , gdzie się Eucharystia odbywa, że Ty jesteś w każdym człowieku , którego stawiasz  na mej drodze, a jak Cię nie widzę  to mam Cię w nim odszukać. Że Ty jesteś w  Biblii i mogę Cię posłuchać nawet, a tak właśnie do mnie dziś przemówiłeś....

Powtórne narodziny, stary człowiek umiera i rodzi się nowy człowiek z Ducha, ale ten człowiek musi się jednak uczyć nieustannie w Tym Duchu poruszać .

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, weź mnie za rękę  i proś Ducha Świętego za mną, by me serce  nigdy już nie stwardniało  na Twego Syna , ale bardziej się na Niego otwierało ...z wiarą i ufnością....

Mk 5, 21-43 Wskrzeszenie córki Jaira i uzdrowienie kobiety

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go ściskali.
A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.
A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto się dotknął mojego płaszcza?» Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął?» On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości».
Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko». I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.
Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: «Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go.
Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań». Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.

Pozwoliłam sobie dziś wkleić cała Ewangelię z dnia, bo ten fragment Słowa uwielbiam :)

Wielokrotnie zdarzało mi się bowiem  na początku nawrócenia mieć pragnienie choćby dotyku szaty księdza niosącego Monstrancję między zgromadzonymi wiernymi. Teraz też niekiedy się zdarza , że tego dotyku potrzebuję...

Ale dziś widzę w tych słowach inny dotyk ...dziś ta moja dłoń  dotykająca szaty zmieniła się w modlitwę , a tą "dłonią" od ponad roku kieruje Maryja, Kiedyś moje pragnienie dotyku dotyczyło tylko mnie samej, a dziś chwytam się Ciebie , Panie  w sprawach innych ludzi.

I ufam , Panie Jezu , że czujesz ten mój dotyk i wierzę , że jesteś obecny  w każdej mej prośbie za braćmi moimi i siostrami , którą Tobie przedkładam .

Ufam też  i wierzę, że czujesz moje serce, które Ciebie pokochało i choć Twoje jest z miłości do mnie  gorętsze od mojego i nigdy ta Twoja miłość nie wypali się, nie straci na swej mocy, to dziś pragnę Ci podziękować, za to , że nie masz względu na osoby, że  każdy , kto pragnie  Ciebie dotknąć, może przyjść do Ciebie, a Ty go nie odrzucisz, tak jak nie odrzuciłeś mnie...

 

Ciebie całą duszą pragnę i z tęsknotą oczekuję,

Jak spękana, zeschła ziemia w czas posuchy wody łaknie.

: Boże, jesteś moim Bogiem, Ciebie z troską szukam. 

W Twej świątyni ujrzeć pragnę Twą potęgę, moc i chwałę,

Bowiem Twoją miłość, Panie, bardziej cenię niźli życie.

Strony: «« « ... 35 36 37 38 39 ... » »»