Konferencja Episkopatu Polski przyjęła nowelizację IV przykazania
kościelnego dotyczącego postu i wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych.
Katolicy powinni zachować post we wszystkie piątki, zaś w czasie
Wielkiego Postu także powstrzymać się od zabaw. W praktyce oznacza to,
że piątki nadal mają zachować charakter pokutny, jednak zakaz
uczestniczenia w zabawach został ograniczony do Wielkiego Postu. Nowa
wersja tego przykazania kościelnego wraz z wykładnią została
przeznaczona do promulgacji w czasie 364. Zebrania Plenarnego KEP, które
odbyło się w Warszawie w dniach 12-13 marca 2014 r.
Publikujemy tekst uchwały Konferencji Episkopatu oraz aktualną wykładnię pięciu przykazań kościelnych:
Uchwała nr 15/364/2014 Konferencji Episkopatu Polski z dnia 13 marca
2014 r. w sprawie zatwierdzenia IV przykazania kościelnego i promulgacji
jednolitego tekstu przykazań kościelnych po ich nowelizacji wraz z
wykładnią.
Podczas 362. Zebrania Plenarnego KEP, które odbyło się w Wieliczce w
dniach 21-22 czerwca 2013 roku, dokonano nowelizacji IV przykazania
kościelnego. W miejsce dotychczasowego zapisu, który brzmi: "Zachowywać
nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w okresach
pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach" - przyjęto nowe
brzmienie: "Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów
mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w
zabawach".
Jak wynika z nowego brzmienia przykazania, okres formalnego zakazu
zabaw został ograniczony do Wielkiego Postu. Nie zmienia to jednak w
niczym dotychczasowego charakteru każdego piątku jako dnia pokutnego, w
którym katolicy powinni "modlić się, wykonywać uczynki pobożności i
miłości, podejmować akty umartwienia siebie przez wierniejsze
wypełnianie własnych obowiązków, zwłaszcza zaś zachowywać
wstrzemięźliwość" (por. kan. 1249-1250).
364. Zebranie Plenarne KEP, które odbyło się w Warszawie w dniach 12-13
marca 2014 r., określiło zasady dotyczące promulgacji nowelizacji IV
przykazania kościelnego.
Nowa wersja przykazań kościelnych, w formie ujednoliconej wraz z
wykładnią, zostanie podana do wiadomości, a tym samym promulgowana,
poprzez rozesłanie do wszystkich kurii diecezjalnych. Zostanie również
zamieszczona w Aktach Konferencji Episkopatu Polski.
Jednolity tekst przykazań kościelnych wraz z wykładnią stanowi załącznik niniejszej uchwały.
Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.
+Stanisław Gądecki
Metropolita Poznański
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
+ Wojciech Polak
Sekretarz Generalny
Konferencji Episkopatu Polski
Pięć przykazań kościelnych:
1. W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych.
2. Przynajmniej raz w roku przystąpić do Sakramentu Pokuty.
3. Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię świętą.
4. Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a
w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach.
5. Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła.
Wykładnia dla pierwszego, trzeciego i czwartego przykazania kościelnego
Pierwsze przykazanie kościelne:
"W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych".
Na terytorium Polski, świętami nakazanymi poza niedzielami są:
- 1 stycznia, Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi
- 6 stycznia, Uroczystość Objawienia Pańskiego (tzw. Trzech Króli)
- czwartek po Uroczystości Trójcy Świętej, Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (tzw. Boże Ciało)
- 15 sierpnia, Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Matki Bożej Zielnej)
- 1 listopada, Uroczystość Wszystkich Świętych
- 25 grudnia, Uroczystość Narodzenia Pańskiego (Boże Narodzenie).
W niedzielę oraz inne dni świąteczne nakazane wierni są zobowiązani
uczestniczyć we Mszy świętej oraz powstrzymywać się od wykonywania prac
niekoniecznych, czyli tych prac i zajęć, które utrudniają:
- oddawanie Bogu czci,
- przeżywanie radości właściwej dniowi świątecznemu,
- korzystanie z należytego odpoczynku duchowego i fizycznego (zob. kan. 1247 KPK).
Nakazowi uczestniczenia we Mszy świętej czyni zadość ten, kto bierze w
niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim (nie
tylko rzymskim), bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia
poprzedzającego (zob. kan. 1248 § 1 KPK).
Jeśli z braku kapłana lub z innej poważnej przyczyny nie można
uczestniczyć w Eucharystii, zaleca się bardzo, ażeby wierni brali udział
w liturgii Słowa, gdy jest ona odprawiana w kościele parafialnym lub
innym świętym miejscu według przepisów wydanych przez biskupa
diecezjalnego, albo poświęcali odpowiedni czas na modlitwę indywidualną w
rodzinie lub grupach rodzin (zob. kan. 1248 § 2 KPK).
Trzecie przykazanie kościelne:
"Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię świętą."
Okres Wielkanocy obejmuje czas od Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego do Niedzieli Zesłania Ducha Świętego.
- Podczas 205. Konferencji Episkopatu Polski Biskupów Diecezjalnych,
która odbyła się w Warszawie, dnia 21 marca 1985 roku, Konferencja
Episkopatu Polski ustaliła, że okres, w którym obowiązuje czas Komunii
wielkanocnej, obejmować będzie okres od Środy Popielcowej do Niedzieli
Trójcy Świętej.
Czwarte przykazanie kościelne:
"Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w
czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach".
- Post obowiązuje w Środę Popielcową i w Wielki Piątek wszystkich
między osiemnastym a sześćdziesiątym rokiem życia (zob. KPK 1251-1252).
- Wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych obowiązuje w Środę Popielcową
oraz piątki całego roku z wyjątkiem uroczystości (zob. KPK 1251).
Dotyczy wszystkich, którzy ukończyli czternasty rok życia. Zachęca się
do zachowania wstrzemięźliwości także w Wigilię Narodzenia Pańskiego.
- Uzasadniona niemożliwość zachowania wstrzemięźliwości w piątek (np.
zbiorowe żywienie) domaga się od chrześcijan podjęcia innych form
pokuty.
- Powstrzymywanie się od zabaw sprzyja opanowaniu instynktów i sprzyja
wolności serca (zob. KKK 2043). Obowiązuje we wszystkie dni Wielkiego
Postu.
- Nowelizacja zapisu czwartego przykazania nie zmienia w niczym
dotychczasowego charakteru każdego piątku jako dnia pokutnego, w którym
katolicy powinni "modlić się, wykonywać uczynki pobożności i miłości,
podejmować akty umartwienia siebie przez wierniejsze wypełnianie
własnych obowiązków, zwłaszcza zaś zachowywać wstrzemięźliwość" (zob.
kan. 1249-1250). Wyjątkiem są jedynie przypadające wtedy uroczystości.
Jeśli zatem w piątek katolik chciałby odstąpić ze słusznej przyczyny od
pokutnego przeżywania tego dnia, winien uzyskać odpowiednią dyspensę.
Za zgodność:
+ Wojciech Polak
Sekretarz Generalny
Konferencji Episkopatu Polski
Warszawa, dnia 14 marca 2014 r.
Poniżej wklejam kazanie ks. Maciejewskiego, którego już na forum kilka razy cytowałam oraz słowa z książki naszego Admina "Od kapłan szatana do Apostoła Różańca"
Płock, 11 stycznia 2009. Niedziela Chrztu Pańskiego (B). Iz 42,1-4.6-7; Ps 29,1-4.9-10 ; Dz 10,34-38; Mk 9,7; Mk 1,6b-11
"Bardzo poślizgowa ostatnio pogoda. Media podawały wczoraj, że w
Poznaniu, na Głogowskiej, w karambolu wzięło udział 41 aut. Cztery osoby
zostały ranne. Nie bierzmy jednak tak drastycznej sytuacji. Wyobraźmy
sobie taki mały pieszy karambol – na Starym Rynku, w Płocku. Kobieta w
średnim wieku, w modnych, za to śliskich bucikach, śpiesząc się i
oglądając jednocześnie wznoszoną przed ratuszem scenę dla koncertu
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wywinęła klasycznego orła.
Miała trochę szczęścia, ale w szoku, zamiast wstać leżała w
topniejącym błocie śniegowym. Podszedł do niej mężczyzna i… i tu zaczyna
się dość niecodzienna scena. Bo oto mężczyzna zatrzymuje się przed
leżącą kobietą i z rękami w kieszeniach zaczyna do niej mówić.
Strofuje ją: Lepszych butów pani nie miała? Przecież to trzeba nie
mieć rozumu, by wychodzić w czymś takim w dzisiejszą pogodę. I po co się
pani śpieszyła? Trzeba uważać!
Kobieta leży, a mężczyzna dalej: Widziałem jak pani patrzy na scenę. Pod nogi trzeba się patrzeć!
Następnie ją poucza: Na drugi raz więcej ostrożności. I nie spieszyć się. Gdy człowiek się śpieszy to diabeł się cieszy.
Potem, dalej trzymając ręce w kieszeniach, pociesza ją: Szczęście, że
nic się nie stało, najwyżej rajstopy podarte. Sukienkę i płaszcz się
wypierze.
Co sądzimy o tej scenie? Czy mężczyzna dał tej kobiecie to czego ona
potrzebowała? Czy faktycznie najważniejsze w tym momencie było
strofowanie, pouczanie i pouczanie? Czy ta historia mówi o normalnej
sytuacji? Na pewno nie. Normalną sytuacją byłoby podbiegnięcie do
kobiety i podniesienie jej.
Całą tę scenę wymyśliłem i na pewno widać było, ze szyta jest ona
bardzo grubymi nićmi. Niemniej upierać się będę, że jest to historia
bardzo prawdziwa. Relacja między osobami z tej historii jest bowiem
dobrym obrazem tego jak BŁĘDNIE wyobrażamy sobie relację między
człowiekiem a Bogiem.
Któż z nas w swoim życiu nie wywinął orła? Któż z nas nie wie, co to
upadek, co to grzech. Ta leżąca w błocie kobieta to obraz każdego z nas –
naszej sytuacji.
I zobaczmy, gdzie bardzo często ustawiamy Boga. Ustawiamy go jako
tego, który obserwuje sytuację, jest nawet blisko. Kim On jednak jest?
Jest sędzią, oskarżycielem, mądrością, pouczeniem. Jest może
pocieszeniem, ale bardzo tanim, bo tu zamiast słowa pociechy przydałaby
się RĘKA pociechy.
I ta sytuacja nie dziwi, nie zaskakuje. Jest normą. Tak często
widzimy Boga, jako tego, który daje przykazania, daje drogowskaz, mówi
jak żyć, ostrzega, ponagla i… trzyma ręce w kieszeniach.
Chcę powiedzieć, że taki Bóg nie jest Bogiem Biblii. Nie ma wiele
wspólnego z tym co On sam objawia o sobie w Bożym słowie. Owszem – Bóg
daje przykazania, daje drogowskaz, mówi jak żyć, ostrzega, ponagla, ale
nie trzyma rąk w kieszeniach.
Spójrzmy na czytania. Piotr mówi o Jezusie: „Przeszedł On dobrze
CZYNIĄC i UZDRAWIAJĄC wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.” (Dz
10, 38b) Dlaczego zrobiliśmy z Niego tylko nauczyciela, który głosi
mądrość i zachęca do dobrego życia? On jest nauczycielem i zachęca do
dobrego życia, ale też CZYNI dobro, dotyka człowieka i uzdrawiam.
W Księdze Izajasza (Iz 42) jest mowa o Mesjaszu, ale można te słowa
odnieść do każdego chrześcijanina, który chodzi w tym samym Duchu, który
spoczął na Słudze Pańskim (w. 1).
I co tam się dzieje? Bóg mówi, o swej ogromnej trosce: nie złamie
trzciny nadłamanej, nie zagasi nikłego knotka (w. 3). Mówi, że jest tym,
który podtrzymuje (w. 1), który ujmuje za rękę i kształtuje (w. 6).
Bóg nie trzyma rąk w kieszeniach.
Bóg chce dotykać człowieka. Ewangelia idzie jeszcze – mowa jest o Duchu
Świętym, w którym mamy być zanurzeni. Słowo βαπτίζω (baptidzo),
tłumaczone jako chrzcić znaczy dokładnie zanurzać.
Bóg nie chce być względem nas jakąś abstrakcyjną rzeczywistością
zewnętrzną. Jakimś tylko drogowskazem, moralnością, wzorcem. Chce być
wewnątrz – On w nas a my w Nim. Chce dotykać, przenikać. Chce, by nasza
dłoń znalazła się w jego dłoni.
On teraz tę dłoń wyciąga do ciebie. Na pewno nie trzyma jej w kieszeni."
Ufając Panu nie zapominajmy o tym więc, jak i o tym że przychodzi On także z pomocą poprzez drugiego człowieka. I tu słowa z wyżej wspomnianej książki:
"Miłość otwiera najpierw serce, a po nim duszę. Chcąc uratować czyjąś duszę, dopomóż najpierw ciału, a potem może uda ci się nawrócić. Syn Boży przyszedł na ziemię, żeby ocalić dusze, a jednak zaczął od spełniania dobrych uczynków co do ciała. Jeśli chcesz kogoś nawrócić, pomóż najpierw jego ciału. Nakarm go i opatrz rany. Wylecz i pomóż wrócić do pełni sił.Miłość otworzy jego serce i tym samym otworzy drogę do oświecenia i ratowania duszy" - o.Ludovico
Matko życia, Maryjo,
Matko moich narodzin z niewoli grzechu,
Matko powstania ze snu śmierci,
która sprawiasz,
że budzącemu się człowiekowi jaśnieje
Chrystus
Weź moje życie,
weź moje życie w Swe dłonie i proszę,
powiedz Ojcu Niebieskiemu,
że jeszcze jedno małe serce
pragnie żyć, jak Jego Syn.
http://www.youtube.com/watch?v=lp6xSa6BBc0
Pokorna Służebnico Pana
Łamiąca strzały nieprzyjaciela
Miażdżąca głowę węża
Ref.
Bądź zawsze przy mnie
Abym stawał się pokornym sługą
Na wzór mego Mistrza i Pana
http://www.youtube.com/watch?v=uFnDEGZA9yg
Ojcze nasz,
Któryś jest w niebie mego serca,
nawet gdy zdaje się ono otchłanią.
Święć się Imię Twoje,
niech ono będzie wyznawane
w martwej ciszy mojej oniemiałej
niemocy.
Przyjdź królestwo Twoje,
gdy porzuci nas już wszystko.
Bądź wola Twoja,
nawet jeśli nas zabija,
bo to, co jest dla nas tutaj
wyniszczeniem,
wschodzi Twoim życiem w niebie.
Chleba naszego powszedniego daj
nam dzisiaj,
pozwól i o to prosić,
byśmy nie pomieszali Ciebie z sobą,
lecz byśmy poznawali wciąż,
chociażby po naszym głodzie,
jak bezbronnymi i błahymi
stworzeniami jesteśmy.
Wyzwól nas z naszej winy
i strzeż w godzinie próby od winy
i pokusy,
która jest tylko jedna:
nie wierzyć w Ciebie i w niepojęte
drogi
Twojej miłości.
Ale nas zbaw.
Zbaw nas od nas samych.
Wprowadź nas w Ciebie,
W Twoją wolność,
w Twoje życie.
K. Rahner
Poprzez mistyczne doświadczenia spisane przez Catalinę Rivas, boliwijską stygmatyczkę, Pan Jezus i Matka Boża pragną nauczyć nas owocnie uczestniczyć w tym największym wydarzeniu naszego zbawienia, które uobecnia się w czasie każdej Mszy św.
Oto fragmenty zapisków Cataliny:
W święto Zwiastowania, kiedy weszłam do kościoła na Mszę św., arcybiskup i księża wychodzili już z zakrystii. Matka Boża powiedziała do mnie swoim delikatnym, słodkim, kobiecym głosem:
"Dzisiaj jest dzień nauki dla ciebie. Pragnę, abyś się mocno skupiła na tym, czego doświadczysz, ponieważ będziesz dzielić się tym z całą ludzkością."
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę był chór pięknych głosów, śpiewający z oddali. Chwilami muzyka zbliżała się, a potem oddalała, tak jak szmer wiatru. Arcybiskup rozpoczął Mszę św. i kiedy doszedł do aktu pokuty, Maryja powiedziała:
"Z głębi serca proś Pana, aby przebaczył ci grzechy, którymi Go obraziłaś. W ten sposób będziesz mogła godnie uczestniczyć w tym przywileju, jakim jest Msza św."
Pomyślałam:
Jestem przecież w stanie łaski uświęcającej, nie dalej jak wczoraj wyspowiadałam się.
Matka Boża odpowiedziała:
"Myślisz, że od wczoraj nie obraziłaś Pana? Pozwól, że przypomnę ci parę wydarzeń. (...) A ty mówisz, że nie zraniłaś Boga? Przyszłaś na ostatnią chwilę, kiedy celebransi wychodzili w procesji odprawiać Mszę... i zamierzasz uczestniczyć w Niej bez wcześniejszego przygotowania... Dlaczego wy wszyscy przychodzicie na ostatnią chwilę? Powinniście przychodzić wcześniej, aby pomodlić się i poprosić Pana, aby zesłał Swojego Ducha Świętego, by Ten mógł obdarzyć was pokojem i oczyścić od ducha tego świata, od waszych niepokojów, problemów i rozproszenia. On czyni was zdolnymi przeżyć ten tak święty moment. Przecież to jest największy z cudów. Przyszliście przeżywać moment, kiedy Najwyższy Bóg daje swój największy dar, a nie umiecie tego docenić."
Ponieważ był to dzień świąteczny, w kościele rozbrzmiała Chwała na wysokości. Matka Boża powiedziała:
"Uwielbiaj i błogosław z całej swojej miłości Świętą Trójcę, uznając, że jesteś jednym z Jej stworzeń."
Nastąpił moment Liturgii Słowa i Maryja kazała mi powtórzyć:
Panie, dzisiaj chcę słuchać Twojego Słowa i przynieść obfity owoc. Proszę, aby Twój Duch Święty oczyścił wnętrze mojego serca, aby Twoje Słowo wzrastało i rozwijało się w nim.
Potem Najświętsza Panna powiedziała:
"Chcę, abyś uważała na czytaniach i na całej homilii. Pamiętaj, o tym, co mówi Biblia, że Słowo Boże nie wraca dopóki nie wyda plonu. Jeśli będziesz pilnie słuchać, część z tego, co usłyszysz pozostanie w tobie. Powinnaś spróbować przywoływać przez cały dzień te słowa, które zrobiły na tobie wrażenie. Czasem, to mogą być dwa wersy, innym razem lektura całej Ewangelii, a czasem tylko jedno słowo. Smakuj je przez resztę dnia, a stanie się ono częścią ciebie. Życie zmienia się, jeśli pozwoli się, aby Słowo Boże przemieniało osobę."
Chwilę później, nastąpiło ofiarowanie i Matka Boża powiedziała:
"Módl się w ten sposób: „Panie, ofiarowuję Ci się cała, taka, jaką jestem, wszystko, co mam i co mogę. Wszystko wkładam w Twoje ręce. Boże Wszechmogący, przez zasługi Twojego Syna, przemień mnie. Proszę Cię, za moją rodzinę, dobrodziejów, za wszystkich ludzi, którzy walczą przeciw nam, za tych, którzy polecali się moim modlitwom”.
Nagle z ławek zaczęły się podnosić jakieś postacie, których wcześniej nie widziałam. Wyglądało to tak, jakby ze strony każdej osoby obecnej w katedrze, wstała inna osoba. Wkrótce nawa główna zapełniła się młodymi, pięknymi ludźmi. Byli ubrani w lśniąco białe szaty. Matka Boża powiedziała:
"Patrz. To są Aniołowie Stróże każdej z osób, która znajduje się w kościele. To właśnie w tym momencie twój Anioł Stróż zanosi twoje dary i prośby przed ołtarz Pana."
Ich rysy twarzy były bardzo piękne, niemal kobiece, zaś wzrost, budowa ciała oraz ręce – męskie. Nagie stopy nie dotykały ziemi. Część z nich niosła jakby złotą misę z czymś, co promieniowało czystym, złotym światłem. Najświętsza Panna powiedziała:
"To są Aniołowie Stróże tych ludzi, którzy ofiarują Msze św. w wielu intencjach, i którzy są świadomi tego, co znaczy ta celebracja. Oni mają coś do ofiarowania Panu. Ofiaruj siebie w tym momencie... podaruj swoje żale, bóle, nadzieje, smutki, radości, prośby. Pamiętaj, że Msza św. ma nieskończoną wartość. Z tego względu, bądź hojna w ofiarowywaniu i w prośbach."
Za pierwszymi Aniołami, postępowali następni, którzy mieli puste ręce. Matka Boża powiedziała
"To są Aniołowie Stróże ludzi, którzy są tutaj, ale nigdy nic nie ofiarują. Nie są zainteresowani przeżywaniem każdego momentu Mszy św. i nie mają daru do zaniesienia przed ołtarz Pana."
Na końcu procesji szli Aniołowie, którzy byli dosyć smutni, z rękami splecionymi do modlitwy, ale ze spuszczonym wzrokiem.
"To są Aniołowie Stróże ludzi, którzy są tutaj, ale którzy przyszli z obowiązku, bez pragnienia uczestniczenia we Mszy św. Aniołowie idą dalej smutni, ponieważ nie mają nic do złożenia na ołtarzu, poza własnymi modlitwami. (...) Nie zasmucaj swojego Anioła Stróża. Proś o wiele, nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich. Pamiętaj, że ofiara, która najbardziej podoba się Panu, to ta, gdy samą siebie ofiarujesz jako ofiarę całopalną, tak, aby Jezus mógł przemienić ciebie przez Swoje zasługi. Co możesz ofiarować Ojcu sama z siebie? Nicość i grzech. Ojcu podobają się ofiary połączone z zasługami Jezusa."
Nastąpił końcowy moment prefacji i kiedy wierni odmawiali: „Święty, Święty, Święty”, nagle wszystko, co znajdowało się z tyłu celebransów, zniknęło. Po lewej stronie, za arcybiskupem pojawiły się tysiące Aniołów. Ubrani byli w tuniki podobne do białych szat kapłanów czy ministrantów. Wszyscy oni uklękli z rękoma złożonymi do modlitwy i skłaniali głowy, oddając Bogu cześć. Słychać było piękną muzykę, tak jakby liczne chóry różnymi głosami śpiewały unisono razem z ludźmi: „Święty, Święty, Święty”.
Nastąpił moment Konsekracji, cudu nad cudami. Za arcybiskupem pojawił się tłum ludzi. Wszyscy mieli na sobie tuniki w kolorach pastelowych. Ich twarze były promienne, pełne radości. Mogłoby się komuś wydawać (nie umiem powiedzieć dlaczego), że byli ludźmi w różnym wieku, ale ich twarze miały szczęśliwy wyraz i były bez zmarszczek. Klęknęli, podobnie jak przy śpiewie „Święty, Święty, Święty”.
Matka Boża powiedziała:
"To są wszyscy święci i błogosławieni. Pomiędzy nimi są dusze twoich krewnych, którzy już cieszą się oglądaniem Boga."
Potem zobaczyłam Matkę Bożą, dokładnie po prawej stronie arcybiskupa, krok za celebransem. Była zawieszona lekko nad podłogą, klęczała ubrana w jasną, przeźroczystą, ale jednocześnie świetlaną niczym woda krystaliczną tkaninę. Najświętsza Panna, ze złożonymi rękoma, spoglądała uważnie i z szacunkiem na celebransa. Mówiła do mnie stamtąd, ale cicho, prosto do serca, nie patrząc na moją twarz:
"Dziwi cię, że widzisz mnie stojącą za arcybiskupem, nieprawdaż? Tak właśnie powinno być... Z całą miłością, jaką mój Syn mi daje, nigdy nie dał mi godności, jaką obdarzył kapłanów – daru kapłaństwa do uobecniania codziennego Cudu Eucharystii. Z tego powodu, czuję głęboki szacunek dla księży i dla cudu, jaki Bóg czyni przez ich posługę. To właśnie zmusza mnie do klęknięcia tutaj, za nimi."
Przed ołtarzem pojawiły się cienie ludzi w szarych kolorach ze wzniesionymi rękoma. Maryja powiedziała:
"To są błogosławione dusze czyśćcowe, które czekają na wasze modlitwy, aby dokonało się ich oczyszczenie. Nie przestawajcie wstawiać się za nimi. Oni modlą się za was, ale nie mogą modlić się za siebie. To wy macie się za nich modlić, aby pomóc im wydostać się z czyśćca, aby mogli być z Bogiem i cieszyć się wiecznie Jego obecnością."
Maryja dodała:
"Teraz widzisz, że jestem tutaj cały czas. Ludzie udają się na pielgrzymki, szukając miejsc, gdzie się objawiłam. To dobrze, ze względu na łaski, które tam otrzymają. Ale podczas żadnego z objawień, w żadnym innym miejscu, nie jestem bardziej obecna, niż w czasie Mszy św. Zawsze mnie znajdziesz u stóp ołtarza, gdzie odprawia się Eucharystię. U stóp tabernakulum trwam z Aniołami, ponieważ jestem zawsze z Jezusem."
Widząc to piękne oblicze Matki oraz wszystkich innych z promieniującymi twarzami, złączonymi rękoma, czekających na cud, który powtarza się nieustannie, czułam się jakbym była w samym niebie.
"I pomyśl, że są ludzie, którzy w tym momencie są rozproszeni na rozmowie. Przykro mi to mówić, ale wiele osób stoi z założonymi rękoma, tak jakby składali hołd Panu, jak równy równemu sobie. Powiedz wszystkim ludziom, że człowiek nigdy nie jest bardziej człowiekiem, niż kiedy upada na kolana przed Bogiem."
Celebrans wypowiedział słowa Konsekracji. Choć był człowiekiem normalnego wzrostu, nagle zaczął rosnąć i wypełniać się nadnaturalnym światłem, które otoczyło go i przybrało na sile wokół twarzy. Z tego powodu nie mogłam dostrzec jego rysów. Kiedy podniósł Hostię, zobaczyłam jego ręce. Na ich wierzchniej stronie miał jakieś znaki, które emanowały światłem. To był Jezus! W tym momencie Hostia zaczęła rosnąć i stała się wielka. Na Niej ukazała się cudowna twarz Jezusa spoglądającego na swój lud. Instynktownie chciałam skłonić głowę, ale Matka Boża powiedziała:
"Nie patrz na dół. Podnieść swój wzrok i kontempluj Go. Wpatruj się w Niego i powtarzaj modlitwę z Fatimy: „Panie, wierzę, adoruję, ufam i kocham Ciebie. Proszę o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą, nie adorują, nie ufają i nie kochają Ciebie” (...) Teraz powiedz Mu, jak bardzo Go kochasz i składaj hołd Królowi królów."
Wydawało mi się, że byłam jedyną osobą, na którą patrzył z ogromnej Hostii, ale zrozumiałam, że On w ten sposób, tj. z bezgraniczną miłością, patrzy na każdą osobę. Celebrans położył na ołtarzu Hostię i natychmiast wrócił do normalnych rozmiarów. Kiedy wypowiedział słowa konsekracji wina, pojawiła się światłość, ściany i sufit kościoła zniknęły. Wtedy zobaczyłam zawieszonego w powietrzu Jezusa ukrzyżowanego. Byłam w stanie kontemplować Jego twarz, pobite ramiona i pokaleczone ciało.
Z prawej strony piersi miał ranę, z której wytryskiwała krew w lewym kierunku, oraz coś, co przypominało wodę, ale było bardzo błyszczące, w prawym kierunku. Wyglądało to jak strumienie światła spływające na wiernych. W tym momencie Matka Boża powiedziała:
"To jest cud nad cudami. Pan nie jest skrępowany ani czasem ani miejscem. W momencie Konsekracji całe zgromadzenie jest zabierane do stóp Kalwarii w chwili ukrzyżowania Jezusa."
Kiedy mieliśmy odmawiać Ojcze nasz, Jezus, po raz pierwszy podczas celebracji, odezwał się do mnie:
"Poczekaj, chcę, abyś modliła się z najgłębszego wnętrza, z jakiego tylko możesz wołać. Przypomnij sobie osobę czy osoby, które najbardziej cię w życiu zraniły i wyrządziły ci krzywdę, tak abyś mogła objąć je swoim sercem i powiedzieć im: „W imię Jezusa Chrystusa przebaczam wam i życzę pokoju. W imię Jezusa, proszę, abyście mi przebaczyli i życzyli pokoju”. Jeśli osoba zasłużyła na ten pokój, otrzyma go i poczuje się lepiej. Jeśli nie jest w stanie otworzyć się na niego, to powróci on do twojego serca. Ale nie chcę, abyś otrzymywała czy ofiarowała pokój, kiedy nie jesteś w stanie przebaczyć i doświadczyć go najpierw w swoim sercu. Uważaj, co czynisz"
– mówił Pan Jezus –
-
"powtarzasz w Ojcze nasz: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Jeśli możesz przebaczyć, ale nie możesz zapomnieć, jak mówi wiele osób, stawiasz warunki Bożemu przebaczeniu. Mówisz: „Przebacz mi tylko tak, jak ja jestem w stanie przebaczyć, ale nie więcej”.
Arcybiskup powiedział: „obdarz nas pokojem i jednością”, a potem
„pokój Pański niech zawsze będzie z wami”. Nagle zobaczyłam, że pomiędzy niektórymi ludźmi, którzy przekazywali sobie znak pokoju,
znajdowało się bardzo intensywne światło. Prawdziwie odczułam uścisk Jezusa w tym świetle. To On uścisnął mnie dając mi Swój pokój, ponieważ w tym momencie byłam w stanie przebaczyć i wyrzucić z mojego serca wszystkie żale wobec innych ludzi. Jezus pragnie dzielić ten moment radości, objąć nas i życzyć Swojego pokoju. Nastąpił moment Komunii św. celebransów. Kiedy arcybiskup przyjął Komunię św., Matka Boża powiedziała:
"Powtarzaj ze mną: „Panie, błogosław kapłanom, pomóż im, oczyść ich, kochaj ich, opiekuj się nimi i wspieraj ich Swoją Miłością” ".
Ludzie zaczęli opuszczać ławki, aby przystąpić do Komunii św. Nastąpił wielki moment spotkania. Pan powiedział do mnie:
"Poczekaj chwilę, chcę, abyś coś zobaczyła."
Wewnętrzny impuls kazał mi skierować wzrok na pewną osobę, która wyspowiadała się przed Mszą św. Kiedy ksiądz umieścił Świętą Hostię na jej języku, blask światła, podobnego do czystego złota, przeszedł przez tę osobę, najpierw przez jej plecy, potem otoczył ją z tyłu, następnie dookoła jej ramion, a na końcu dookoła głowy. Pan powiedział:
"Oto jak raduję się obejmując duszę, która przychodzi z czystym sercem, aby Mnie przyjąć."
Głos Jezusa był głosem szczęśliwej osoby. Kiedy poszłam przyjąć Komunię św., Jezus powiedział do mnie:
"Ostatnia Wieczerza była momentem największej bliskości ze Mną. W tej godzinie miłości, ustanowiłem coś, co mogło być pojęte, jako największy akt obłędu w oczach człowieka – uczyniłem Siebie więźniem Miłości, ustanowiłem Eucharystię. Chciałem pozostać z wami do końca świata, ponieważ Moja Miłość nie mogła znieść, że zostalibyście sierotami, wy, których kocham bardziej niż własne życie."
Wróciłam na swoje miejsce i uklęknęłam. Pan powiedział:
"Słuchaj."
Chwilę później usłyszałam modlitwę siedzącej przede mną kobiety, która właśnie przyjęła Komunię św. Jezus powiedział smutnym głosem:
"Słyszałaś jej modlitwę? Ani razu nie powiedziała, że Mnie kocha. Ani razu nie podziękowała Mi za dar, jaki jej dałem, zniżając Swoją Boskość do jej biednego człowieczeństwa po to, by przyciągnąć ją do Siebie. Ani razu nie powiedziała: „dziękuję Ci, Panie”. To była litania próśb. I tak robią prawie wszyscy, którzy przychodzą Mnie przyjąć. Umarłem z miłości i zmartwychwstałem. Z miłości czekam na każdego z was i z miłości zostaję z wami.... Ale wy nie zdajecie sobie sprawy, że potrzebuję waszej miłości. Pamiętajcie, że jestem Żebrakiem Miłości w tej wzniosłej dla duszy godzinie."
Kiedy celebrans miał udzielać błogosławieństwa, Matka Boża powiedziała:
"Bądź uważna... Robisz jakiś stary znak, zamiast Znaku Krzyża. Pamiętaj, że to błogosławieństwo może być ostatnie, jakie otrzymujesz z rąk kapłana. Kiedy wychodzisz z kościoła, nie wiesz, czy umrzesz, czy nie. Nie wiesz, czy będziesz miała okazję otrzymać błogosławieństwo od innego kapłana. Te konsekrowane ręce dają tobie błogosławieństwo w Imię Świętej Trójcy. Dlatego zrób Znak Krzyża z szacunkiem, tak jakby to miał być ostatni w twoim życiu."
Jezus poprosił mnie, abym została z nim kilka minut po zakończeniu Mszy św. Powiedział:
"Nie wychodź w pośpiechu, kiedy Msza jest skończona. Zostań na moment w Moim towarzystwie, ciesz się nim i pozwól Mi cieszyć się twoim."
Zapytałam Go:
Panie, jak długo zostajesz z nami po Komunii? Odpowiedział:
"Przez cały czas, póki ty chcesz zostać ze Mną. Jeśli będziesz mówić do Mnie przez cały dzień, zwracając się do Mnie w czasie wypełniania swoich obowiązków, będę cię słuchał. Jestem zawsze z tobą. To ty Mnie opuszczasz. Wychodzisz po Mszy św. i uważasz, że obowiązek się skończył. Nie pomyślisz, że chciałbym dzielić twoje życie rodzinne z tobą, przynajmniej w Dniu Pańskim (...) Czytam nawet największe sekrety ludzkich serc i umysłów. Ale cieszę się, gdy Mi mówisz o swoim życiu, gdy pozwalasz Mi uczestniczyć w nim jako członkowi rodziny czy najbliższemu przyjacielowi. O, jak wiele łask człowiek traci, nie zostawiając Mi miejsca w swoim życiu!"
Jezus powiedział:
"Powinniście przewyższać w cnocie Aniołów i Archaniołów, ponieważ oni nie mają radości przyjmowania Mnie jako pokarmu, jak to jest w waszym przypadku. Oni piją kroplę ze źródła, wy, którzy posiadacie łaskę przyjmowania Mnie, macie cały ocean."
Inna rzecz, o której Pan mi powiedział z bólem, dotyczyła ludzi, którzy spotykają się z Nim z przyzwyczajenia. Ta rutyna sprawia, że niektórzy ludzie są tak obojętni, iż nie mają nic do powiedzenia Jezusowi, kiedy przyjmują Go w Komunii św. Powiedział również, że jest wiele dusz konsekrowanych, które utraciły swój entuzjazm bycia zakochanym w Panu i traktują swoje powołanie jak zawód. Potem Jezus mówił o owocach, które muszą się pojawić po każdej Komunii św., którą przyjmujemy. Zdarza się, że są ludzie, którzy przyjmują codziennie Pana, spędzają wiele godzin na modlitwie i wykonują liczne dzieła, ale mimo to nie dokonuje się przemiana ich życia. Dary, jakie otrzymujemy w Eucharystii powinny przynieść owoce nawrócenia wyrażające się w postawie i czynach miłosierdzia wobec braci i sióstr.
Catalina Świecka Misjonarka Eucharystycznego
Serca Jezusa (tłum. i oprac. Maria Zboralska)