Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Dorota
Dorota Sty 25 '17, 00:03

Najważniejsze przykazanie....ks. Roman Chyliński

Mk 16, 15-18
Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich:
«Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.
Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie».

Największe przykazanie w Piśmie św. znamy: „Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden: Będziesz miłował Pan Boga swego , całym… Będziesz miłował swego bliźniego….Nie ma innego przykazania większego od tych- powiedział Jezus”(Mk 12,29-31).

Ale, czy znamy najważniejsze przykazanie, bez którego to największe przykazanie nie rozwinęło by się po całym świecie?

 

To przykazanie brzmi: „IDŹCIE”!.

 

Podziwiamy dzisiaj św. Pawła, jak dosłownie przyjął od Jezusa swoje posłannictwo. Św. Łukasz zapisał na kartach Dziejów Apostolskich świadectwo św. Pawła:


„Lecz ja zgoła nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: abym dał świadectwo o Ewangelii łaski Bożej”(20,24).

Jak mam dzisiaj ewangelizować?

Zacznij od własnego ogródka:


- Powiedz synowi, córce, że właśnie idziesz do spowiedzi, a może pójdzie z tobą?!
- Zaproponuj w swojej rodzinie wspólną wieczorna modlitwę.
- Przy stole miej odwagę podzielić się tym, co przez Słowo Boże, Bóg powiedział do ciebie.
- W pracy, rób to, co robisz uczciwie i odpowiedzialnie, a znajdziesz szacunek i autorytet wśród ludzi. Wówczas będziesz mógł dużo przekazać z Bożego ducha.
- Wzrastaj w małych wspólnotach, poszukaj kierownika duchowego, który pomoże uporządkować tobie życie.
- I idź dalej tzn. w głąb siebie i pytaj Boga do czego cię posyła.

 

Spełnienie słów Jezusa: „Idź na cały świat” w obecnych czasach i w Internet jest możliwe.

Również cierpienie, bycie przykutym do łóżka umożliwia ci ewangelizowanie.


Tylko codzienne łącz bóle, cierpienia, choroby, niepełnosprawności z Męką i Śmiercią Pana Jezusa i ofiaruj za kogoś np.:


w pon. Za dysze w czyśćcu cierpiące.
we wt. Za Kościół i papieża.
w śr. Za małżeństwa i rodziny przez wstawiennictwo św. Józefa.
w czw. Za kapłanów.
w piąt. Za nawrócenie grzeszników, którzy już dawno nie byli u spowiedzi św. i za umierających w grzechu ciężkim.
sob. W intencjach Niepokalanego Serca Matki Bożej;
w niedz. Własna intencja.


I tak codziennie ratujesz świat od zguby i pomagasz Jezusowi zbawiać dusze!

 

Jak pójdziemy po śmierci na sąd osobisty z Jezusem, możemy usłyszeć pytanie: „kogo mi przyprowadziłeś?


A tu nagle widzisz tłumy ludzi, którzy staną za tobą dając piękne świadectwo o tobie.

No to do roboty chrześcijanie!

Dorota
Dorota Sty 26 '17, 10:08

Jak w duchu chrześcijańskim uczyć męstwa...ks. Roman Chyliński

 

2 Tm 1, 1-8

 

Paweł, z woli Boga apostoł Chrystusa Jezusa, posłany dla głoszenia życia obiecanego w Chrystusie Jezusie, do Tymoteusza, swego umiłowanego dziecka. Łaska, miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, naszego Pana.
Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem, gdy zachowuję nieprzerwaną pamięć o tobie w moich modlitwach. W nocy i we dnie pragnę cię zobaczyć, pomny na twoje łzy, by napełniła mnie radość na wspomnienie wiary bez obłudy, jaka jest w tobie; ona to zamieszkała pierwej w twej babce Lois i w twej matce Eunice, a pewien jestem, że mieszka i w tobie.
Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa naszego Pana ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga.

 

Św. Paweł tuż przed swoją męczeńską śmiercią pisze 2 List do Tymoteusza „swego umiłowanego dziecka”.


Warto wiedzieć jakie przesłanie zawarł Apostoł w swoim duchowym testamencie do młodego biskupa. Co napisał odchodzący mąż Boży do młodego mężczyzny, chrześcijanina.

 

- „Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem, gdy zachowuję nieprzerwaną pamięć o tobie w moich modlitwach” (1,3).

 

W pierwszych słowach swego listu św. Paweł powołuje się na własne świadectwo życia w czystym sumieniu. Tak mało wiemy o własnych ojcach: kim byli, co robili, a jeszcze mniej co przeżywali. Otwórzcie się ojcowie, podzielcie się swoim życiem, aby wasze dzieci mogły później przekazać tę budującą historię waszego życia dalej.

 

- „W nocy i we dnie pragnę cię zobaczyć - pomny na twoje łzy - by napełniła mnie radość”(1,4-5).

 

Stary Paweł nie wstydzi się wyrażać swoich uczuć względem swego „przybranego w Chrystusie” syna. Jest to niesamowicie budujące, kiedy ojciec z dumą mówi o swoim synu(córce) przy nim i daje mu do zrozumienia, jak ważny jest w jego życiu.

 

- „Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez nałożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia”(1,6-7).

 

Ojciec ma wiedzę i uczy mądrości swoje dzieci. Sama obecność ojca daje pewność swoim dzieciom, i powoduje, że zaczynają żyć bez lęku! A zarazem obowiązkiem ojca jest wskazywać na prawdziwe wartości chrześcijańskie takie, jak: mocna wiara, wierność w miłości oraz trzeźwe myślenie, wyrażające się we właściwej ocenie rzeczywistości i wstrzemięźliwym życiu.

 

- „ Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie”(1,8).


Wskrzesić ducha męstwa w dziecku może uczynić matka ( por.2 Machabejska 7,1 nn) pod nieobecność męża, ale dobrze kiedy czyni to ojciec. Oto słowa Mojżesza przekazującego władzę Jozuemu: „ Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci” ( Pwt. 31,6).

 

- „Lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga!”

 

Wskazując dziecku drogę do szczęścia, nie bój się mówić jemu o trudach i przeciwnościach oraz , że uczciwość popłaca. Wyrobienie w sobie cnoty męstwa jest wynikiem wielu lat pracy nad swoim charakterem. Wiemy, że duma męska i nasz egoizm to dwie wielkie przeszkody, które stają na drodze każdego mężczyzny do wyrobienia w sobie odpowiedzialności i postawy służby.


Ponadto warto wskazać dzieciom skąd pochodzi siła życia. Jest w Bogu!

- „ Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie!”(1,13).

 

Św. Paweł odwołuje się do zasad. Wpoić w życie swoich dzieci zasady, to chyba jedno z najtrudniejszych zadań ojcowskich, a zarazem najważniejszych. Mówiąc dzisiaj o ludziach z zasadami, myślimy o wysokiej kulturze i moralności  w ich zachowaniu.


Niestety, dzisiaj rodzice często zwracają uwagę tylko na stronę intelektualną swoich dzieci, a strona moralna leży odłogiem. Gubią się później młodzi ludzie na studiach lub wówczas, kiedy rozpoczynają swoje samodzielne życie. Zdrowe zasady i umiłowanie przykazań Bożych są dzisiaj zawsze w cenie. Bez nich nie ma dojrzałego człowieczeństwa.

 

- „Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka”

.

A kto dzisiaj wpaja młodym ludziom jak ważna jest wiara!?


Kto z rodziców zachęca swoje dorosłe dzieci do uczestnictwa we wspólnotach akademickich, czy innym żywym uczestnictwie w życiu Kościoła?


Kto mówi swojej córce, aby szukała swojego męża wśród ludzi wierzących i to samo synowi, aby szukał wierzącej żony, która po katolicku będzie wychowywała wraz z nim ich dzieci?


Jak potrzeba w tej kwestii żywej wiary ojców i ich autorytetu.
W Ewangelii św. Jana jest napisane, że kiedy ojciec się nawraca, to wraz z nim cała rodzina przyjmuje wiarę (J 4,53).

 

Dlaczego tak ważne są pouczenia św. Pawła?


Ponieważ:


"Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli.
Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom.
Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie!”(4,1-5).

 

Tak kończy swoje moralne przesłanie stary Paweł do swego umiłowanego ucznia Tymoteusza.

 

Weźcie wzór drodzy rodzice od św. Pawła, jak czynić, co mówić i jakie świadectwo pokazać swoim dzieciom, aby wyrośli na prawdziwych mężczyzn i piękne w charakterze kobiety. Amen!

 

Duch mocy i miłości...ks. Daniel Glibowski

W nocy i we dnie pragnę cię zobaczyć, pomny na twoje łzy, by napełniła mnie radość na wspomnienie wiary bez obłudy, jaka jest w tobie; ona to zamieszkała pierwej w twej babce Lois i w twej matce Eunice, a pewien jestem, że mieszka i w tobie. Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa naszego Pana ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga. 2 Tm 3b-8

 

Spróbuj dostrzec oczyma wiary wielką miłość św. Pawła do Tymoteusza. On jest wzruszony jego wiarą. Wspomina także piękne świadectwo mamy i babci Tymoteusza. Po czym zachęca go do rozpalenia na nowo charyzmatu Bożego i otworzenia się na Ducha mocy, miłości i trzeźwego myślenia. Ponad to wzywa swojego ucznia do mężnego wzięcia udziału w codziennych trudach dla Ewangelii.


Drogi Bracie/Siostro jak wygląda Twoja relacja z Duchem Świętym? Czy czujesz w sobie Jego miłość i moc? A może oddałeś się duchowi bojaźni i lęku? Jeśli tak jest, to zwróć się na nowo do Boga. On jest na wyciągnięcie ręki. Nie pozwól, aby świat każdego dnia psuł Cię i sprowadzał do roli zużytego produktu. Ty masz zmieniać ten świat poprzez głoszenie prawdy Ewangelii. To jest zadanie każdego ucznia Chrystusa. Nie bądź biernym odbiorcą tego, co oferuje Ci „władca” tego świata. Duch Święty może dać Ci trzeźwe myślenie oraz moc do oddalania pokus. Żyj w jedności z Bogiem, Jezusem i Duchem Świętym. Nie bój się świata, ludzi i demonów, które niszczą życiorysy. Bóg uzdalnia swoje dzieci do mężnego przejścia przez życie. Nie pozwól, aby ktokolwiek oderwał Cię od tego życiodajnego Źródła.

 

Pan posłał Mnie, abym ubogim głosił dobrą nowinę, więźniom głosił wolność. Łk 4, 18

 

Idź i głoś ludziom Prawdę. Bóg dzięki Twojej służbie uwolni wielu ludzi. Poczujesz w sobie głęboką radość z tego co robisz, a na koniec otrzymasz wspaniałą nagrodę.

 

Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Łk 10, 3

 

Panie, będąc Twoją owcą nie boją się żadnego wilka, bo wiem, że Ty stoisz za mną!
Polecam dzisiaj krótki filmik, który sprawi, że poczujesz moc do działania:

 

Jesteśmy Bogu potrzebni...ks. Krystian Malec

 Ilu uczniów tak naprawdę wysłał Jezus na drugą wyprawę misyjną (w pierwszej brało udział tylko Dwunastu)? No jak to ‒ ilu? Przecież jest napisane, że siedemdziesięciu dwóch. Tak, ale gdy przejrzymy znane nam starożytne rękopisy tego fragmentu Ewangelii, w tym Kodeks Synajski z IV wieku czy Aleksandryjski z V wieku, to okaże się, że mówią one o siedemdziesięciu wysłannikach. Wersja, która jest podana wyżej i została włączona do lekcjonarza mszalnego, znajduje się m.in. w papirusie P75 z III wieku i Kodeksie Watykańskim z IV wieku. Ta sprzeczność jest jedynie pozorna i nie powinna nam przysparzać problemów. Ale nie będziemy się nad tymi różnicami rozwodzić, bo jest to temat na solidne badania naukowe, a nie krótki komentarz ewangeliczny.

 

Nas powinna interesować symbolika liczby 70 lub 72.

 

Po raz pierwszy pojawia się ona w Rdz 10, gdzie została podana lista narodów, które miały odpowiadać potomkom Noego. W tekście hebrajskim jest mowa, że było ich siedemdziesięciu, natomiast w Septuagincie, czyli tłumaczeniu Biblii Hebrajskiej na język grecki, mowa jest o siedemdziesięciu dwóch. Lista ta symbolizuje cały zamieszkały i zaludniony po potopie świat.

 

Ponadto w Lb 11,24-30 znajdujemy informację, że siedemdziesięciu starszych z Izraela otrzymało natchnienie prorockie, ale gdy dokładnie wczytamy się ten tekst, to okaże się, że duch Boży spoczął także na Eldadzie i Medadzie, którzy nie zaliczali się do tego grona, więc znowu mamy siedemdziesięciu dwóch.

Czy możemy powiedzieć coś jeszcze o liczbie siedemdziesiąt? Tylu członków miał Sanhedryn, czyli najwyższa rada żydowska. Byli to pomocnicy arcykapłana w rządzeniu Izraelem.

 

Widzimy zatem, że wybór Jezusa, aby posłać siedemdziesięciu albo siedemdziesięciu dwóch uczniów, nie był przypadkowy.

 

Czego nas uczy to słowo?

 

Po pierwsze, ten tekst uświadamia nam, że Ewangelia ma być niesiona na cały świat. Nie możemy spocząć na laurach, zadowoleni, że my jesteśmy wierzący. Niedawno napisała do mnie kobieta, która z wielką radością podzieliła się ze mną wiadomością, że w końcu spełni się jej marzenie o wyjeździe na misje do Afryki. Nie znam jej osobiście, ale z tej wiadomości aż biła radość. Nie każdy z nas czuje powołanie do wyjazdu na misje, ale to nie zwalnia nas z głoszenia Ewangelii na co dzień. Może w pracy jest ktoś komu jesteś w stanie dać osobiste świadectwo tego, co Bóg dla Ciebie zrobił i ciągle robi? Oczywiście, nie mówię o nachalnym nawracaniu na siłę, ale o spokojnej, rzeczowej rozmowie popartej codziennymi zachowaniami wypływającymi z wiary.

 

Po drugie, ten, kto głosi słowo, jest wsparty duchem Bożym i staje się prorokiem. Wydaje mi się, że słysząc słowo „prorok” od razu mamy w głowie obraz kogoś, kto przewiduje przyszłość. Natomiast dla Biblii prorokiem jest ten człowiek, który ogłasza Boże orędzie bez względu na okoliczności. Myślę, że nie będzie wielkim nadużyciem z mojej strony, gdy powiem, że starotestamentowych proroków możemy porównać do nowotestamentowych apostołów. I jedni i drudzy otrzymali misję zaniesienia Bożej prawdy do innych. Żeby się nie powtarzać, to odsyłam do niedzielnego wpisu, w którym tłumaczyłem, na czym polega bycie heroldem wysłanym przez Pana: http://slowodaje.net/robil-mt-412-23/

 

I po trzecie, Jezus wie, że potrzebuje ludzkich współpracowników, pomocników, którzy będą nieść Jego naukę dalej przez wieki. Pisząc te słowa, od razu przypomina mi się pewne ciągle pokutujące wśród nas, katolików, myślenie, że wiarę mają przede wszystkim przekazywać księża, zakonnicy, zakonnice i osoby życia konsekrowanego, a świeccy nie muszą się tak w to angażować, bo to „nie ich działka”. Jest to błędne myślenie. Jednym z bardzo ważnych elementów powołania osób duchownych i konsekrowanych jest ewangelizacja, ale niewłaściwe jest założenie, że konieczność głoszenia Dobrej Nowiny spoczywa jedynie na nich. Na mocy chrztu świętego każdy z nas ma OBOWIĄZEK troszczenia się o to, żeby kolejne pokolenia poznawały Boga. Kto jak nie najbliżsi nauczą małe dziecko znaku krzyża, podstawowych modlitw, zachowania w Kościele? Zawsze mnie smucił widok kilkuletniego szkraba, siedzącego na religii, który nie potrafił się przeżegnać i nieporadnie próbował recytować chociażby słowa modlitwy „Ojcze nasz”.

Jednym ze smutnych symptomów naszych czasów jest to, że część rodziców uważa, że to nauczyciele mają wychowywać ich dzieci, a księża i katecheci uczyć wiary. Natomiast na mamie i tacie pozostaje obowiązek zapewnienia bytu materialnego. To założenie jest nie tylko złe, ale i niesamowicie krzywdzące dla samych dzieci. Szkoła i Kościół mają pomagać, a nie zastępować. Choćby nauczyciele stawali na głowie, a katecheci urabiali sobie ręce po łokcie, to charakter dziecka i jego podejście do życia, samego siebie, innych i Boga zawsze będzie zależał przede wszystkim od rodziców i atmosfery w domu.

W tym miejscu chciałbym napisać jeszcze parę słów związanych z tematem przekazywania wiary kolejnym pokoleniom, a konkretnie o osobach, które publicznie obiecują, że będą to zadanie wypełniać. O kim mowa? Oczywiście o rodzicach chrzestnych. To wielki zaszczyt, ale też i odpowiedzialność, o której chyba zbyt łatwo zapominamy. Co obiecują rodzice i chrzestni w czasie sakramentu? Przytoczę fragment obrzędu:

 

Kapłan pyta rodziców:


– O co prosicie Kościół święty dla N.

 

Rodzice odpowiadają:


– O Chrzest;

 

Następnie kapłan mówi:


Prosząc o Chrzest dla Waszego dzieckaprzyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego, jak nauczył nas Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku?

 

Rodzice odpowiadają:


– Jesteśmy świadomi.

 

Następnie kapłan zwraca się do rodziców chrzestnych:


A wy, Rodzice chrzestni, czy jesteście gotowi pomagać rodzicom tego dziecka w wypełnianiu tego obowiązku?

 

Rodzice chrzestni odpowiadają:


Jesteśmy gotowi

 

Słowa, które padają w czasie tego dialogu, to nie tylko „pogadanka pro forma”, ale konkretna deklaracja ze strony rodziców i chrzestnych. Wybór osób, które będą rodzicami chrzestnymi, to naprawdę poważna sprawa. Nie powinien on być motywowany statusem materialnym, ale poziomem moralnym tych ludzi. Mają oni dawać temu maleńkiemu człowiekowi w czasie jego całego życia świadectwo życia z Bogiem. To jest ich podstawowe zadanie. Wszystko inne jest dodatkiem.

Wiem, że może to być odebrane jako zbytnia poufałość z mojej strony, ale proszę Cię, jeśli przyjdzie taki moment, że staniesz przed wyborem, kogo poprosić, aby był rodzicem chrzestnym Twojego dziecka, niech kryterium będzie jego wiara, a nie zasobność portfela, czy to, że to Twój dobry kumpel albo najlepsza przyjaciółka. Bóg bardzo poważnie traktuje słowa, które wypowiadamy do Niego, zwłaszcza w czasie sakramentów. Miejmy świadomość, że kiedyś zostaniemy rozliczeni z tego, co ŚWIADOMIE i DOBROWOLNIE wypowiedzieliśmy w Jego stronę. Nie rzucajmy słów na wiatr.

 

Konkret na dzisiaj: Pomyśl o sobie jako o apostole Boga, który ma zadanie przekazywania wiary. Czy jesteś świadomy tego obowiązku i co z nim robisz?

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

Dorota
Dorota Sty 27 '17, 18:17

Cudowne działanie w nas słowa Bożego...ks. Roman Chyliński

 

Jezus mówił do tłumów: "Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo".
Mówił jeszcze: "Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu".
W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom( Mk 4, 26-34).

 

Mamy dzisiaj do czynienia z wyjątkowym tekstem słowa Bożego. Ponieważ przypowieść „o zasiewie” występuje tylko w Ewangelii wg. św. Marka.
Jest to przypowieść, która może nas bardzo pocieszyć.

 

"Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię”.

 

Wystarczy codziennie lub jak najczęściej, w swoją duszę „wsiewać” słowo Boże, aby dojrzeć do królestwa Bożego.

 

Słowo „Wsiewać” wg. św. Łukasza oznacza: „ wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym zatrzymać je”(Łk 8,15b).
Św. Jan w Apokalipsie napisze: „ Błogosławiony, który odczytuje, i którzy słuchają słów Proroctwa, a strzegą tego, co w nim napisane… .”.(Ap 1,3).

 

Czyli, aby dobrze „wsiać” słowo Boże w swoje serce i myślenie, trzeba się trzymać zasady trzech „Z”: zrozumieć, zapamiętać ( omodlić) i zastosować”.
I co się dzieje dalej?

 

Mówi Pan Jezus: „Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak”.

 

Ty sam nie wiesz, jak to się dzieje w tobie, że pod wpływem czytania słowa Bożego zaczyna zmieniać się: twój styl życia, podejścia do ludzi oraz rozwiązywanie problemów, które doświadczasz. Zauważasz u siebie: więcej spokoju, miłości i otwartości.

 

Bo słowo Boże tak jak ziarno zasiane w ziemię, powoli „obumiera”: z tobą, bez ciebie i pomimo ciebie i zaczyna wydawać plon w postaci wielu ziaren!
Pamiętaj, słowo Boże ma moc działania pomimo twoich własnych słabości, upadków i grzechów.


„Wiele ziaren”, to nowe osoby, które słuchając ciebie i patrząc na twoje życie zaczynają zmieniać własne życie.

Abyś w to uwierzył, Pan Jezus daje ci zaraz inną przypowieść „o ziarnku gorczycy”.

 

„ (…) gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi.”

 

I ty może masz takie mniemanie o sobie, że jesteś "najmniejszy ze wszystkich". Znając swoje słabości i grzechy mówisz sobie: „co ja mogę zrobić dla ewangelizacji i przyprowadzania ludzi do owczarni Pana?


Pan odwołuje się do twojej małości i przekonuje cię, że nie z ciebie wyjdzie owa przeogromna moc, ale z Ducha Świętego.

 

„Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu".

 

Pozwól więc „wsiać” Duchowi Świętemu w ciebie słowo Boże , a zobaczysz jak w odpowiednim czasie, który Pan wyznaczy będziesz wydawał owoce.

 

Powie Psalmista Pański:
„Szczęśliwy mąż,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie siada w kole szyderców,
lecz ma upodobanie w Prawie Pana,
nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.
Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie,
a liście jego nie więdną:
co uczyni, pomyślnie wypada.”(Ps 1 1-3).

 

Czytaj, więc słowo Boże, rozważaj je i odnoś do własnego życia.


Zachęcaj innych, czyli dziel się nim, w domu, wśród osób ci bliskich, w pracy, a zobaczysz jak Ono z tobą, bez ciebie i pomimo ciebie (twoich słabości) będzie zmieniało ciebie, ludzi i środowisko, w którym żyjesz. Amen!

 

Rozwój duszy i ciała...ks. Daniel Glibowski

 

Jezus mówił do tłumów: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo». Mk 4, 26-29

Poczuj się dzisiaj tym ziarnem, które zostało rzucone na ziemię. Zobacz troskę Boga o Twój rozwój. On karmił Cię już od poczęcia w łonie Twojej mamy. Przez nią dawał Ci miłość i pokarm. Teraz sam decydujesz o swoim rozwoju.

Czy wyszedłeś już ze schematu: jeść i uczyć się?

Czy potrafisz zadbać o coś więcej? Jak karmisz swoją duszę?

Czy jesteś przepełniony wdzięcznością wobec Stwórcy? To On dał Ci dar życia i możliwość rozwoju na każdej płaszczyźnie życia. Nie zapominaj o tym, że wszystko, co czynisz ma być dla Jego chwały.

Nie daj się porwać fali egoizmu, która jest sprzeczna z Ewangelią i prowadzi ludzi prosto do piekła. Jak wykorzystujesz swoje talenty dla Boga, Kościoła i społeczeństwa? Czy mógłbyś teraz spokojnie zdać rachunek ze swojego życia? Czy jest ono na miarę Bożych oczekiwań?

Porozmawiaj z Panem o tym. Proś o łaskę zobaczenia Jego planu. Lepiej późno niż wcale. Bóg da Ci wszystkie potrzebne siły do osiągnięcia Jego celów. Postanów sobie mocno, żeby iść według Jego woli. Szukaj kapłana i wspólnoty, przy których zaczniesz prawdziwie wzrastać ku chwale Bożej.

 

Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre, a będziesz mieszkał na ziemi i żył bezpiecznie. Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca. Powierz Panu swą drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał. On sprawi, że twa sprawiedliwość zabłyśnie jak światło, a prawość twoja jak blask południa. Pan umacnia kroki człowieka, na drodze, która jest miła dla niego. A choćby upadł, nie będzie leżał, bo jego rękę Pan podtrzyma. Ps 37, 3-6. 23-24

 

A gdyby przyszło Ci zmagać się z przeciwnościami, to możesz zaczerpnąć jeszcze siły z Listu do Hebrajczyków:

 

Bracia: Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedy to po oświeceniu wytrzymaliście wielkie zmaganie, to jest udręki, już to wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się towarzyszami tych, którzy to przeżywali. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majątek lepszy i trwały. Nie wyzbywajcie się więc waszej ufności, która znajduje wielką odpłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście po wypełnieniu woli Bożej dostąpili obietnicy. «Jeszcze bowiem krótka, bardzo krótka chwila, i przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy dzięki wierze żyć będzie, jeśli się cofnie, nie znajdzie dusza moja w nim upodobania». My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają duszę. Hbr 10, 32-39

 

Panie, dziękuję za Twoje Słowo, które daje mi konkretny wzrost.
Dzisiejszy załącznik będzie dla Ciebie dobrą motywacją

Dorota
Dorota Sty 28 '17, 13:39

Próba wiary....ks. Roman Chyliński

 

Mk 4, 35-41
Przez cały dzień Jezus nauczał w przypowieściach. Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do uczniów: "Przeprawmy się na drugą stronę". Zostawili, więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak, że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się". Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?" Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: "Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?"

 

 

"Przeprawmy się na drugą stronę".

 

Całe nasze życie jest jedną wielką przeprawą na „drugą stronę”, ku wieczności.
Podobne jest ono do tej łódki na falach. Żadnej pewności o dzisiaj, ani o jutro.

Na tej drodze towarzyszą nam często różne leki: przed trudnościami życia, przed stawaniem w prawdzie oraz lęk przed śmiercią.
Potrzebujemy, więc żywej wiary, która pokonałaby w nas wszelkie lęki i pomogła nam całkowicie zawierzyć nasze życie Bogu.

Pan Jezus zabiera nas dzisiaj wraz z Apostołami na krótki sprawdzian naszej żywej wiary.

 

„Gdy zapadł wieczór owego dnia… zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak, że łódź się już napełniała”.

 

Wszystko jest dobrze w naszym życiu do momentu doświadczeń i prób. Wobec nich często czujemy się bezradni. W bezradności przyjmujemy przeważnie dwie skrajne postawy, wyrażające nasz lęk. Jedną z nich jest agresja, krzyk, wybuch naszych emocji i inne. Droga postawa przejawia się w wycofaniu, zniechęceniu, zamknięciu, aż do całkowitej apatii.

Co ty robisz, kiedy twoja „łódź życia” poddana jest próbie, trudnym doświadczeniom?

 

„ Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy”.

 

Św. Marek uczy nas, co w takich chwilach mamy czynić.
Trzeba nam „obudzić” w sobie Jezusa!

Przez wiele lat możemy nosić w sobie „uśpionego Jezusa”, który śpi, gdzieś na wezgłowi w naszej „łodzi życia”.
Cóż,nie potrzebowaliśmy zbytnio Jego obecności, bo sobie sami dawaliśmy radę w życiu. Nasza inteligencja, zaradność życiowa, umiejętności i dobre zarobki doprowadziły nas do samowystarczalności.
Po co, więc potrzebny jest nam Pan Bóg poza niedzielą?
Przecież od poniedziałku do soboty świetnie sobie radzę sam(a).

A tu nagle coś „przelewa się” do mojej „łodzi życia” i nie daje sobie z tym radę.

 

" On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się". Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.”

 

Nie zauważyliśmy, jak powoli w nurcie życia zagubiliśmy wewnętrzny ład i pokój.Przestaliśmy dbać o duszę. Nie mieliśmy czasu na modlitwę, na kontakt z Bogiem.

Stąd trzeba na nowo zaprosić Jezusa, aby stanął w centralnym miejscu moich pragnień i dążeń i pozwolić Mu wyciszyć wewnętrzne „burze” mojego życia.

Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?"

W żywej relacji z Jezusem znikają lęki o moje „dzisiaj” i o moje „ jutro”.
Nie pozwólmy, więc Jezusowi „spać”, to znaczy uczynić Go bezczynnym względem mojego życia.

To On ma stać się najważniejszą osobą w mojej „łodzi życia”. To Jemu codziennie mam powierzać siebie, moją rodzinę, trudności w wychowaniu dzieci.

 

Modlitwa: Jezu wierzę w Ciebie i potrzebuję Ciebie. Bez Ciebie nie jestem wstanie przejść „na drugą stronę mojego życia”. Tylko Ty nadajesz sens mojemu życiu. Tylko Ty wypełniasz moje życie ładem i pokojem. Daj mi żywą wiarę. Amen!

 

„Statek w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje się statki”...ks. Krystian Malec

 

Powiedzieć, że burze na Jeziorze Galilejskim są codziennością, byłoby wielką przesadą, ale na pewno zdarzały się często i przychodziły nagle. W jednej z książek natrafiłem na taki ich opis:

 

„Uderzenie straszliwych szkwałów, nawet przy zupełnie czystym niebie, o powierzchnię wód, które zazwyczaj są tak spokojne, nie jest zjawiskiem niezwykłym. Dzieje się to za sprawą licznych jarów uformowanych po północno-wschodniej i wschodniej stronie jeziora. Wpadające w nie wiatry z wyżyn Hauranu, z płaskowyżu Trachonickiego i ze szczytu góry Hermon, zostają w ich wąskich przestrzeniach tak bardzo stłoczone, że pędzą w dół z zawrotną szybkością, a kiedy w końcu wydostają się na wolną przestrzeń nad wodami jeziora, uderzają w nie z ogromną mocą, wywołując straszliwe burze”.

 

Ludzie mieszkający wokół Morza Tyberiadzkiego, czy też pracujący na nim, jak chociażby apostołowie Piotr, Andrzej, Jakub i Jan, wiedzieli o tym i nieraz doświadczali tego na własnej skórze. Niby wiedzieli, a mimo to wpadli w panikę, gdy rozpętała się nawałnica. Dopiero słowa Jezusa przywróciły spokój. Bardzo ważnym i wartym zauważenia szczegółem tej Ewangelii jest sposób, w jaki Mistrz zwraca się do wichru i nawałnicy. Używa dokładnie tego samego słowa, jakim posłużył się w czasie spotkania z opętanym człowiekiem w synagodze w Kafarnaum. W obydwu przypadkach w greckim tekście pojawia się czasownik φιμόω (fimoo), który oznacza: nakładać kaganiec, zawiązywać pysk, zamykać usta, zmuszać do milczenia. Widzimy zatem, że tłumacz Biblii Tysiąclecia wybrał najłagodniejszą z możliwych wersji, aby przełożyć nam czasownik φιμόω (fimoo) . Dla starożytnych Izraelitów stojąca woda była siedliskiem demonów, ludzie bali się większych akwenów, ponieważ nie mieli narzędzi, aby je zbadać. Nie wiedzieli, co kryją głębiny, więc dopowiadali sobie, że mieszkają tam potwory. Niemożliwość zbadania czegoś często rodzi strach wobec tej rzeczywistości. Ale znacznie ważniejsze w tej Ewangelii jest to, że Jezus mocą swojego słowa uciszył szalejący sztorm.

 

Dla mnie ten fragment jest przede wszystkim przypomnieniem o tym, jak wielką moc ma słowo Boże. Życie każdego z nas jest pełne różnego rodzaju burz. Wiemy, że one nadejdą. Myślę, że nikt z nas nie żyje z założonymi na nos różowymi okularami. Trudności są wpisane w naszą codzienność. Ale mimo tego, że wiemy o tym, to nieraz ich pojawienie się może być „jak grom z jasnego nieba”, jak burza na Jeziorze Galilejskim. Przeciwności mogą się wydawać tak wielkie, że zaczniemy wołać jak apostołowie Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”

 

Co wtedy robić? Biec do Jezusa, obudzić Go, przekazać Jemu stery naszego życia. W łodzi Apostołów On był obok steru, ale nie powierzono mu go. Z nami może być podobnie. Oficjalnie będziemy się nazywać chrześcijanami, ale w rzeczywistości Jezus nie będzie mógł stać przy sterach. Będzie jedynie ładnym dodatkiem, a my i tak będziemy robić po swojemu. Wystarczyło, że uczniowie przestali wierzyć w swoje siły i poprosili Jego o pomoc, a burza ustała. Kilkoma słowami dał im spokój i poczucie bezpieczeństwa.

 

Ta Ewangelia to wołanie Boga do nas, żebyśmy przestali walczyć z przeciwnościami, licząc jedynie na swoje doświadczenie, zdolności i talenty, bo to za mało. Trzeba Jemu pozwolić sterować. Jak? Pozwolić, żeby On przemówił. Daj Jego słowu priorytet nad swoim. Jego słowo jest w stanie uspokoić każdą burzę Twojego życia. I nie będzie to pozorne uciszenie żywiołów, bo Marek zapisał, że na jeziorze „nastała głęboka cisza”. Nie powierzchowna, ale głęboka cisza. Myślę, że za czymś takim każdy z nas tęskni w głębi swojego serca, za głęboką ciszą i poczuciem bezpieczeństwa, że nic nam nie grozi. Bóg chce nam dawać to wszystko, chce nam pomagać przechodzić przez burze, które na pewno jeszcze nieraz przyjdą. Ale jeśli przy sterze będzie stał On, to nie muszę się niczego obawiać. Choćby wydawało się, że fale za chwilę zniszczą łódź, to On na to nie pozwoli.

 

Konkret na dzisiaj: pomyśl o tym, czego boisz się najbardziej i zaproś do tej sytuacji Jezusa, poszukaj ratunku w Jego słowie.

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Dorota
Dorota Sty 29 '17, 11:53
Dobrze, że jesteście...ks. Krystian Malec

 

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:

„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie”. (Mt 5,1-12a)

 Gdy byłem po raz pierwszy w Ziemi Świętej, miałem okazję spędzić noc na Górze Błogosławieństw. Były to jedne z najważniejszych godzin w moim życiu i pamiętam każdą chwilę. Oczywiście, nie opowiem wszystkiego, bo są to bardzo intymne sprawy, ale coś powiedzieć mogę i chcę.

 

Po wieczornej modlitwie nasz przewodnik powiedział, żebyśmy już dzisiaj ze sobą nie rozmawiali, tylko wykorzystali ten czas na indywidualną modlitwę. Trochę to kłóciło się z moimi planami, bo chciałem posiedzieć z wujkiem i ciocią, którzy mieszkali w pokoju obok, ale mam taką zasadę, której zawsze się trzymam, że na rekolekcjach robię absolutnie wszystko, co powiedzą prowadzący, a ten wyjazd miał właśnie taki charakter. Wziąłem więc Biblię i poszedłem pod kościół błogosławieństw. Pomimo późnej godziny było bardzo ciepło. Znad Jeziora Galilejskiego raz po raz przylatywała rześka bryza. I w takich – bardzo sprzyjających do medytacji – warunkach zacząłem czytać Mt 5–7, czyli cały fragment Ewangelii według św. Mateusza zwany Kazaniem na Górze. Ale przyznam Ci się bez bicia, że siadając pod świątynią, miałem w głowie takie myśli: „Kurde, Krystian, przecież tyle razy to czytałeś, medytowałeś, uczyłeś się o tym do egzaminów. Już nic Cię nie zaskoczy! Może poczytasz coś innego?” Ale przełamałem się, pomodliłem do Ducha Świętego i jeszcze dobrze nie zacząłem czytać, a Bóg mi udowodnił jak głupie i niedojrzałe było moje myślenie. Chociaż tyle razy pochylałem się nad tą Ewangelią, to po raz pierwszy zwróciłem uwagę, na pewien – moim zdaniem – arcyważny szczegół, który umykał mi do tamtej chwili, a zmienił moje myślenie już na zawsze. Nie wiem czy też zwróciłeś/aś na niego uwagę? Kiedy Jezus zaczął mówić? Nie od razu, ale dopiero, gdy:

 

(…) przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami…

 

Dopóki nie było przy Nim uczniów, nie powiedział ani słowa. Czekał na nich. Gdy to zrozumiałem, bardzo się ucieszyłem, bo Jezus pokazał mi to, jak powinno wyglądać moje kapłaństwo.

 

Od teraz ten wpis trochę się zmieni, bo skupię się na chwilę na jednej grupie, czyli powołanych do wyłącznej służby w Kościele, ale proszę czytaj dalej nawet jeśli czujesz, że nie zaliczasz się do nich.

 

Pomimo tego, że Jezus głosił naukę tłumom, to uwagę skupiał na tych, którzy później mieli nieść Jego słowo dalej. Nie mówię, że tłumy Go nie interesowały, bo dla Niego istotny jest każdy człowiek i Jego słowo jest dla wszystkich, ale chodzi mi o to, jak mocno pokazał w tej sytuacji apostołom, że są dla Niego ważni. To oni jako pierwsi mają zacząć żyć błogosławieństwami, a potem dać je innym. To oni później będą głosić do wielkich rzesz, ale nie mogą w tym zapominać, że wśród tych wielkich ludzkich mas są także ci, których oni mają przygotować, tak jak ich przygotował Jezus (oczywiście, we współpracy z Bożą łaską), aby Słowo zostało zaniesione na cały świat.

 

I tak to trwa od wieków. Jezus uformował Apostołów, ci – kolejnych i tak do naszych czasów. Na mnie też mieli wpływ ludzie, którzy pokazali mi Boga i dzięki nim zaczęła we mnie dojrzewać myśl o kapłaństwie. I wiesz co? Podzielę się teraz z Tobą moją wielką, a nawet największą radością. Przeze mnie też – przynajmniej troszeczkę – On zadziałał na kilkoro młodych ludzi, którzy zechcieli dać swoje życie na służbę Jemu i Kościołowi. Chyba nie ma większej radości dla księdza, gdy widzi, że ktoś podejmuje decyzję pójścia do seminarium czy zakonu. Jako ksiądz mówiłem już wiele kazań, konferencji, rekolekcji i często dzieliłem się słowem z nieznanymi mi ludźmi. I cieszę cię z tego, bo wiem, każdy ma w sobie głód Słowa. Jednak wśród tych wielu Bóg pokazał mi kilka osób, które chciałby oddać Mu swoje życie całkowicie. Postawił na mojej drodze młodych ludzi, w których kiełkowało ziarenko powołania.

 

Być może w Tobie rodzi się powołanie, a może już się urodziło. Pielęgnuj je. Nie bój się oddać życia Jezusowi. Naprawdę warto.

 

Było do powołanych, ale to nie koniec. Przez te kilka miesięcy prowadzenia bloga Wy poznaliście trochę mnie, a ja Was. Nie jesteście dla mnie anonimowym tłumem. Powoli zaczynam kojarzyć Wasze nazwiska, twarze ze zdjęć. Wydaje mi się, że nawiązaliśmy już ze sobą jakąś relację i to mnie bardzo cieszy.

 

Więc… Dziękuję za każdy przeczytany post, za każde polubienie, za każdy komentarz, a przede wszystkim za modlitwę za mnie i moich kolegów, czyli cały skład „Słowo Daję”. Naprawdę ją czujemy i cieszymy się, że mamy z kim dzielić się naszą wiedzą, bo przecież nie zdobywamy jej tylko dla siebie. Dobrze, że jesteście.

 

Jak widzisz kilka słów tej Ewangelii spowodowało we mnie lawinę myśli i skojarzeń, więc pozwól na jeszcze jeden krótki wątek. Apostołowie byli dla Jezusa bardzo ważni, dlatego proszę Cię teraz, abyś pomyślał o ludziach, którzy są istotni dla Ciebie. Pomyśl tych, którzy ubogacają Twoje życie, którzy dodają Ci sił, wspierają w trudnych chwilach.

Pomyśl o tych, którzy motywują Cię do działania, którzy widzą Twój potencjał i zachęcają do rozwijania talentów, nawet jeśli Ty tego nie widzisz albo, gdy zniechęcisz się. Pomyśl o tych, przy których czujesz się swobodnie, nie musisz udawać, nie musisz zakładać żadnej maski, przy których odpoczywasz, możesz się powygłupiać. Pomyśl o tych, przy których możesz się wypłakać, ponarzekać, powściekać. Pomyśl o tych, którzy potrafią Cię postawić do pionu, gdy zaczynasz się gubić. Pomyśl o tych, którzy są prawdziwymi przyjaciółmi i mówią Ci prawdę, nawet jeśli jest ona dla Ciebie niewygodna, ale jest to wyraz ich troski.

 

Jak już pomyślisz, to powiedz albo napisz tej osobie: dobrze, że jesteś.

 

Konkret na dzisiaj: za kogo chciałbyś dzisiaj podziękować Bogu? Zanieś tę osobę na Mszę Świętą 

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Ubodzy w duchu...ks. Roman Chyliński

Kim są ubodzy w duchu?
Czy ja o sobie mogę powiedzieć, że jestem ubogim w duchu oraz co może mi przeszkadzać w stawaniu się takim człowiekiem.
O tym dzisiaj porozmawiamy.

 

„Anaw” w j.hebr. oznacza człowieka: pokornego, głębokiej wiary i wiernego Bogu.
Ufność, jaką pokłada w Bogu, polega na powierzeniu Mu siebie i całego swego życia obecnie i przyszłości.

 

Człowiek „ubogi duchem” może nie mieć żadnego znaczenia, czy wpływu w społeczeństwie. Nikt się z nim nie liczy, nie interesuje się i nie poważa. Jako człowiek pokorny jest lekceważony, pomijany, niejednokrotnie pogardzany.
Jednak ten po ludzku przegrany człowiek, mimo całej nędzy i lichego statusu społecznego jest przedziwnie wewnętrznie scalony i całkowicie, w bezgranicznej ufności Bogu oddany.

 

Co przeszkadza nam w stawaniu się według Ewangelii ubogim człowiekiem?

 

- Gonitwa za pieniądzem, tak jakby pieniądz miał decydować o wartości naszego życia.(przeczytaj 1 Tym 6,6-7).

 

- Żądza posiadania, czyli „mieć”. Pokusa ta prowadzi do chciwości w posiadaniu. Św. Jan nazywa ją: „Pychą tego życia”. (1J 2,16). Posiadany majątek lub lepszy status społeczny wywiera taki wpływ na człowieka, iż ten przestaje się liczyć z innymi i daje im odczuć swoją władzę.

 

- „Wyniosłe oczy”. (Ps131). Pożądliwość oczu sprawia, że przestajemy się liczyć z bliźnim i odbieramy mu godność oraz należytą wartość jako osoby. Co nie pozwala nam kochać i akceptować tę osobę. W małżeństwie, rodzi się pokusa chęci uniezależnienia się od współmałżonka, a przez to dominowania nad nim.

 

- Pokusa próżności. Człowiek przez próżność wyzbywa się w patrzeniu na siebie prawdziwych wartości. Swoim zachowaniem stwarza tylko pozory „bycia kim wielkim” we własnych oczach. Zachwyca się sobą, upaja się uznaniem innych, o które często się ubiega. Ceni bardziej to, za kogo ludzie go uważają, niż kim naprawdę jest.

 

Pamiętajmy, więc, że ewangelicznie ubogi człowiek wyraża się w prostocie serca, czyli cieszy się tym co ma. I jest świadomy, że wszystko co ma, pochodzi od dobrego Ojca w Niebie. (Mt 25,28).

 

Człowiek taki zna swoją słabość i grzeszność, widzi swoje braki i niedoskonałości, ale to nie przeszkadza mu w dążeniu do doskonałości – świętości.

 

Modlitwa: Panie Jezu pragnę naśladować Ciebie. Ty przyszedłeś do nas, aby nas swoim ubóstwem ubogacić. Naucz mnie właśnie tak patrzeć na ubóstwo duchowe, jak na ogromne bogactwo, to znaczy bycia bogatym przed Bogiem. Obdarz mnie duchem powściągliwości, abym umiał rezygnować z chęci posiadania dóbr tego świata. Amen!

 

 

Dorota
Dorota Sty 30 '17, 18:48

Jezus, czy „świnie”...ks. Roman Chyliński

 

Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wybiegł Mu naprzeciw z grobów człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobach i nawet łańcuchem nie mógł go już nikt związać. Często bowiem wiązano go w pęta i łańcuchy, ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą krzyczał, tłukł się kamieniami w grobach i po górach.
Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i krzyczał wniebogłosy: "Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie". Powiedział mu bowiem: "Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka". I zapytał go: "Jak ci na imię?" Odpowiedział Mu: "Na imię mi legion, bo nas jest wielu". I prosił Go na wszystko, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.
A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosili Go więc: "Poślij nas w świnie, żebyśmy w nie wejść mogli". I pozwolił im. Tak duchy nieczyste wyszły i weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze.
Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli to w mieście i po zagrodach, a ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
Gdy wsiadł do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł zostać przy Nim. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: "Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą". Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili.(Mk 5,1-20).

 

Św. Marek zaprasza nas dzisiaj do pogańskiej krainy Gerazeńczyków. W klimacie iście z Dzikiego Zachodu ukazuje nam jak duchy nieczyste królują w sercach żyjących tam ludzi i zmuszają ich do nieustannego życia w lęku.

 

Pamiętamy słowa św. Jana: „W miłości nie ma lęku”(1J 4,18).

 

Ale tam nie ma Jezusa, stąd panowanie lęku i złego ducha.
Obecność świń w tej krainie – świnia dla Żydów była zwierzęciem nieczystym, wskazuje nam iż mieszkańcy kultywowali styl życia ludu upodlonego i zniewolonego.

 

Przypomnijmy tu postać zagubionego młodszego syna z Ewangelii wg. św. Łukasza. Im dalej nasz „syn marnotrawny” odchodził od Boga tym bardziej doświadczał dna moralnego, aż do ze zwierzęcenia i upodlenia swojego człowieczeństwa jedząc to samo i tak samo jak świnie.

 

Świńskie życie, to życie bez żadnych norm moralnych, które może zaistnieć w każdym z nas, gdy nie ma królowania Jezusa w naszych sercach.

 

Współczesny nam świat dużo daje nam obecnie przykładów zdziczałego człowieczeństwa tak wśród młodych bandytów z zimna krwią mordujących małe dzieci, jak i matek duszących zaraz po urodzeniu własne dzieci lub zamykając je w lodówce.

 

I wiele innych drastycznych przykładów można by tu było wymienić, jak człowiek może doprowadzić swoje człowieczeństwo do postaci bestii.

 

„Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic”.

 

To są najsmutniejsze słowa wypowiedziane na kartach Pisma św. przez ludzi.

Nie ważne to, co robi Jezus, że uzdrawia, wyzwala, przywraca godność człowiekowi, im szkoda świń!

 

Nie raz trzeba nam wybierać miedzy złym życiem moralnym, a pięknym człowieczeństwem, które oferuje nam Jezus.
Co wybierzesz „świnie”, czy Jezusa?!
Bo nie możesz dwom panom służyć, bo albo jednego umiłujesz, a drugim wzgardzisz.

 

„Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus z nim uczynił, a wszyscy się dziwili”.

 

Gerazeńczyk uwolniony od demonów postanowił dać świadectwo o swoim nawróceniu.
Jak trzeba i nam codziennie ogłaszać panowanie Królestwa Jezusa Chrystusa najpierw w naszych sercach , a później we własnym domu i miejscu pracy.

 

Obecny czas ma być panowaniem Chrystusa Paschalnego, a nie zalęknionego ludu Bożego, który przeprasza, że jest katolikiem.

 

Dlatego"Wracaj do domu, do swoich, i opowiadaj im wszystko… co Bóg codziennie czyni w twoim sercu, o tym co ludzkie, co piękne w człowieczeństwie.
Tego, właśnie od ciebie oczekuje Jezus!

 

Modlitwa: Panie Jezu, dziękuję Ci za piękny dar człowieczeństwa, jaki nam dajesz na kartach Ewangelii. Spraw, abym podjął pracę nad własnym człowieczeństwem w dążeniu do świętości. I nie pozwól mi nigdy oddalić się od Ciebie. Amen!

 

Siła demona kontra siła Jezusa...ks. Daniel Glibowski

 

Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!» Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: «Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść». I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Mk 5, 2-13

Wyobraź sobie tę niesamowitą scenę. Jak w ogóle człowiek mógł mieć w sobie tyle demonów? Ich siła była tak ogromna, że potrafiły zapędzić do jeziora dwa tysiące świń. I tak nie dziwi już fakt, że niektórzy zachowują się jak najgorsze świnie.

Przestań przecierać oczy, gdy patrzysz na takich ludzi. Przypomnij sobie wtedy dzisiejszą Ewangelię i zwróć się do Tego, który rzuca na ziemię całe Legiony. Taki jest Twój Bóg! Zacznij żyć z Nim w prawdziwej przyjaźni. Tylko On może dać Ci pełną ochronę. Uwierz w Jego moc i nie igraj ze złem, które ma naprawdę wielką siłę. Przylgnij do Jezusa. Bądź stale w łasce uświęcającej. Idź do spowiedzi od razu po każdym grzechu ciężkim.

Czytaj codziennie Słowo Boże, które da Ci konkretną siłę do rozwoju duchowego. Gdy wejdziesz w zażyłą relację z Panem, to prędzej, czy później demony zaczną bać się świętości, która będzie wynikała z Twojego zjednoczenia z Bogiem. Dzięki temu zaczniesz prowadzić zbłąkanych ludzi do pełnej wolności. Nie bój się podjąć tej misji. Nie wiem, czy może być w życiu coś bardziej pasjonującego. Żyj z Bogiem i zadziwiaj świat!

 

Jakże jest wielka dobroć Twoja, Panie, którą zachowałeś dla bogobojnych. Okazujesz ją tym, którzy uciekają się do Ciebie na oczach ludzi. Miłujcie Pana, wszyscy, którzy cześć Mu oddajecie. Pan chroni wiernych, a pysznym z nawiązką odpłaca. Ps 31, 20.24

Tak żyło wielu bohaterów, o kilku pisze autor listu do Hebrajczyków:

 

Bracia: I cóż jeszcze mam powiedzieć? Nie starczyłoby mi bowiem czasu na opowiadanie o Gedeonie, Baraku, Samsonie, Jeftem, Dawidzie, Samuelu i o prorokach, którzy dzięki wierze zdobyli królestwa, dokonali czynów sprawiedliwych, otrzymali obietnice, zamknęli paszcze lwom, przygasili żar ognia, uniknęli ostrzy miecza i wyleczyli się z niemocy, stali się bohaterami w walce i do ucieczki zmusili nieprzyjacielskie szyki. Hbr 11, 32-34

 

Panie, uczyń mnie narzędziem Twojej miłości!

Dorota
Dorota Sty 31 '17, 19:13

O wierze pełnej mocy w Chrystusa...Roman Chyliński

 

Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: "Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła". Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go ściskali.
A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc zbliżyła się z tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: "Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa". Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.
A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: "Kto dotknął się mojego płaszcza?" Odpowiedzieli Mu uczniowie: "Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»" On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: "Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości".
Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: "Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?" Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: "Nie bój się, wierz tylko". I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.
Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia wszedł i rzekł do nich: "Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi". I wyśmiewali Go.
Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: "Talitha kum", to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań". Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść (Mk 5,21-43)

Co łączy te dwa wydarzenia: wskrzeszenie córki Jaira i uzdrowienie kobiety?

 

Kobieta chorowała na swoja dolegliwość 12 lat i tyle samo lat miała umierająca córka Jaira

.

Liczba 12 symbolizuje pełnię.

 

U kobiety pełnię tą była całkowita utrata zdrowia oraz utrata nadziei na wyzdrowienie. To samo doświadczenie beznadziei widzimy u Jaira, który po 12 latach traci wszystko, co miał najdroższego, jedyną córeczkę.

 

W życiu można stracić zdrowie, ale to jeszcze nie jest dramat. Czasami nagła utrata zdrowia lub śmierć kogoś bliskiego pozwala człowiekowi przewartościować swoje życie i nadać mu głębszy sens. Nie jest jednak tak zawsze. Czasami człowiek na skutek tych doświadczeń może wpaść w rozpacz.

 

Co ratuje naszych dzisiejszych bohaterów od załamania życiowego?

 

Żywa wiara w moc Jezusa Chrystusa!

 

Co do żywej wiary, dwa pytania:

 

1.Czy wierzysz, dlatego, że przejąłeś wiarę po rodzicach i na tym etapie została twoja wiara?
2.Czy wierzysz, dlatego, że wypracowałeś w swoim życiu osobistą relację z Jezusem Chrystusem?

 

Ta pierwsza wiara z tradycji często nie ma mocy, ta druga wymagająca twojego wysiłku w odnalezieniu Jezusa - tak.

 

Pewien kapłan umierał na raka krtani i związku z tym, że nie mógł już nic połykać przestał sprawować Eucharystię. Siostra zakonna Briege Mckena prowadząca rekolekcje dla kapłanów zadzwoniła do owego kapłana i zapytała, czy wierzy w moc uzdrawiającą Eucharystii?


Usłyszała odpowiedź, że tak. Padło drugie pytanie: dlaczego więc ksiądz zaprzestał sprawowania tej Eucharystii, przecież pić Krew Pańską może! Po kilku dniach nasz początkowo „nie wierzący” kapłan uwierzył w moc Jezusa Eucharystycznego i odzyskał zdrowie.

 

"Mówiła bowiem: "Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa".

 

Tyle jest okazji w życiu, aby się „dotknąć” Jezusa:


- Komunia św.,
- Adoracja Najświętszego Sakramentu,
- rozważanie słowa Bożego,
- modlitwa na klęcząco przed tabernakulum,
- czy też twoja rodzina, która położy na tobie ręce i zacznie się modlić za ciebie.

 

Jezus dzisiaj mówi do ciebie: „Nie bój się, wierz tylko”!

 

Bliskość w tłumie...o. Grzegorz Ginter SJ

Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto mnie dotknął? Mk 5, 21-43

Zbiera się wielki tłum wokół Jezusa. Ale ten tłum nie przeszkadza Mu w spotykaniu się indywidualnie, wręcz intymnie z kimś, kto chce z Nim bardzo bliskiej relacji. Takiej, która prowadzi do uzdrowienia, do przemiany życia, wręcz do przyjęcia Życia.

 

We mnie również jest tłum, który zewsząd mnie ściska. Tłum moich myśli, pragnień, słabości, grzechów, uczuć, spraw do załatwienia, przeciwności i czego tam jeszcze... On jest wewnątrz mnie i czasami nie daje swobodnie oddychać. Patrząc na dzisiejszą scenę uświadomiłem sobie dwie rzeczy.

 

Pierwsza to taka, że tłum nie musi mi przeszkadzać spotkać się z Jezusem. Tłum różnych spraw i przeciwności, natłok myśli i problemów nie musi mi przeszkadzać dotknąć Jego płaszcza. Tak, jak tej kobiecie, z której życie uciekało. Dobra Nowina jest taka, że On naprawdę JEST w tym moim tłumie, nie jestem w tym sam. Więc cokolwiek by mnie nie spotykało, jakiekolwiek rzeczy nie otaczały i ściskały zewsząd - mogę się z Nim spotkać.

 

Druga zaś - Jezus również chce się ze mną spotkać i przychodzi mnie dotknąć, kiedy życie ze mnie uchodzi. Chwyta silnie za rękę i mówi mojej duszy: "Talitha kum - dziewczynko, mówię ci, wstań!"


Tłum był, jest i będzie... ale to nie przeszkadza ani mi, by dojść do Niego, choćby od tyłu, i dotknąć Go; ani Jemu nie przeszkadza przyjść do mnie, by chwycić mnie za rękę i podnieść. Dochodzi do spotkania, dochodzi do relacji, bliskości, czułości dotyku... wtedy przyjmuję ŻYCIE!

Dorota
Dorota Lut 1 '17, 19:58

Bóg kocha i wymaga...ks. Roman Chyliński

 

Hbr 12, 4-7. 11-15
 Bracia: Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi, a zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was jako do synów: "Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo Pan miłuje, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego przyjmuje za syna".
Trwajcież w karności. Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Dlatego opadłe ręce i osłabłe kolana wyprostujcie. Proste czyńcie ślady nogami, aby kto chromy nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony.
Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana. Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby jakiś korzeń gorzki, który rośnie w górę, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni.

 

„Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi”.

 

Dlaczego walka, aby nie zgrzeszyć, ma być najważniejszą walką duchową naszego życia, mówi o tym św. s. Faustyna:

 

„Dziś weszłam w gorzkość Męki Pana Jezusa; cierpiałam czysto duchowo,poznałam, jak straszny jest grzech. Jezus dał mi poznać całą odrazę do grzechu. Wewnętrznie wgłębi mej duszy poznałam, jak straszny jest grzech, chociażby, najmniejszy, i jak bardzo dręczył
duszę Jezusa. Wolałabym tysiąc piekieł cierpieć, niż popełnić chociażby najmniejszy grzech powszedni.(Dz 1016)”

 

Niestety, zdarza nam się upaść i zgrzeszyć, ale czy nie jest tak, że walkowerem oddajemy szatanowi pokusę do grzechu?

 

O grzechu Judasza, tak napisze św. Marek: „Odtąd szukał dogodnej sposobności, jak by Go wydać”.(Mk 14,11b). Najgorszy grzech w naszym życiu jest ten, kiedy szukamy dogodnej sposobności, aby zgrzeszyć!

 

"Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo Pan miłuje, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego przyjmuje za syna"

.

Bóg, który jest miłością karci i doświadcza przeróżnymi próbami.


Dobrze by było dla naszego życia, a przede wszystkim życia duchowego abyśmy ten urywek z Listu do Hebrajczyków wyuczyli się na pamięć.

 

To jest prawdziwy obraz Bożej miłości!!!


Bóg kocha i wymaga, wymaga i kocha.

 

Jaki błąd popełniają osoby czyniące „parasol ochronny” nad swoimi dziećmi. Czasami czynią to rodzice wobec wymagających nauczycieli, a czasami sami małżonkowie gubią się i albo matka chroni synusia przed ojcem, albo tatuś córeczkę przed wymagającą mamą.

 

Bóg mówi: „Trwajcież w karności”, to znaczy wychowujcie wasze dzieci w karności, w powściągliwości i wymagajcie od nich. Rola żony w tym procesie wychowawczym jest zawsze rolą wspierającą męża.

 

„Bo jakiż to syn, którego ojciec by nie karcił”.

 

Ta Boża pedagogika czasami wydaje się smutną, ale później przynosi „błogi plon sprawiedliwości”.


Nie chciej być lubianym rodzicem, dyrektorem, wychowawcą, nie rób z siebie gwiazdy!
Masz kochać, a to wymaga od ciebie mądrości i własnej karności, czyli dyscypliny życia.

 

Tylko będąc autentyczny i prawdziwy w tym, kim jesteś i co robisz, możesz stać się, jako ojciec lub matka autorytetem dla swojego dziecka.

 

Autorytet twój, jako rodzica nie wypływa z tego, jaką masz posadę, czy ile zarabiasz, ale jakim jesteś człowiekiem.

 

Uczciwością i odpowiedzialnością nabędziesz wiarygodność w oczach żony i dzieci, a jeżeli do tego dodasz, życie z Bogiem na co dzień: „abyś nie pozbawił się łaski Bożej”,jak mówi autor Listu do Hebrajczyków, na piękne owoce wychowania nie musisz długo czekać.

 

„Starajcie się, więc o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana.”Amen!

 

Czy wierzysz w Boga wszechmocnego?...ks. Daniel Glbowski

 

Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Mk 6, 2-6a

Jezus ma w sobie moc do uczynienia każdego cudu. Niestety Jego wszechmocy stawia opór ludzka niewiara. Czyżby człowiek mógł ograniczać Boga?

Otóż wolą Stwórcy raczej nie jest działanie wielkich rzeczy dla ludzi, którzy nie czynią choć minimalnego aktu wiary.

Popatrz na swoje życie. Ile razy prosiłeś o rzeczy nadzwyczajne? Może nawet błagałeś o pomoc w błahych sprawach, a i tak nie zostały spełnione. Czy sam z siebie robisz wszystko, aby osiągnąć dany cel? Czy pytasz Bożych ludzi o radę, aby uczynić jeszcze więcej? Czy w relacji z Bogiem dajesz z siebie maksa? I w końcu, czy kochasz Jezusa bezinteresownie i nie dajesz Mu żadnych warunków w tej relacji miłości?

Zacznij tak kochać i dawać z siebie wszystko, a zaczniesz doświadczać coraz piękniejszych cudów. Na początku to mogą być drobnostki, które będą umacniały Twoją wiarę. Nie załamuj się nigdy! Bóg ma moc uczynić każdy cud. Uwierz w to!

Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana! Proste ślady czyńcie nogami, aby kto chromy, nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony. Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana. Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby jakiś korzeń gorzki, który wyrasta do góry, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni. Hbr 12, 12-15

 

Panie, przymnóż mi wiary!

Edytowany przez Dorota Lut 1 '17, 19:59
Dorota
Dorota Lut 2 '17, 16:36

Nasza droga ze świecą w ręku....ks. Roman Chyliński

Dzisiejsza liturgia święta rozpoczyna się przesłaniem:


„Drodzy bracia i siostry!
Przed czterdziestoma dniami obchodziliśmy święto Narodzenia Chrystusa. Dzisiaj wspominamy dzień, w którym Jezus został przedstawiony w świątyni. W ten sposób nie tylko wypełnił przepis prawa Starego Testamentu, lecz spotkał się ze swoim ludem, który z wiarą Go oczekiwał. Symeon i Anna, prowadzeni i oświeceni przez Ducha Świętego, przybyli do świątyni, poznali Chrystusa i z radością wyznali wiarę w Niego. Podobnie i my, zgromadzeni przez Ducha Świętego, dążymy na spotkanie z Chrystusem. Znajdziemy Go i poznamy przy łamaniu chleba, a kiedyś spotkamy się z Nim, gdy przyjdzie w chwale”.

Trzymając w ręku świece kapłan nas błogosławi:


„Boże, źródło wszelkiego światła, Ty dzisiaj ukazałeś sprawiedliwemu Symeonowi światło na oświecenie pogan, † pokornie Cię błagamy, pobłogosław te świece i przyjmij prośby swojego ludu, który się zgromadził, aby je nieść ku Twojej chwale; * spraw, niech drogą cnót dojdzie do światłości bez końca. Przez Chrystusa, Pana naszego”

 

Słowa Ewangelii według św. Łukasza.
Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: "Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu". Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
"Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju,
według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela".
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu".
Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą.

 

Dzisiaj świętujemy „Spotkanie z Jezusem”, który jest Światłością świata.

Przypatrzmy się, jak spotkania z Jezusem ze świecą w ręku wyglądały w historii naszego życia.

 

Otóż, symbol świecy ma swoje głębokie przesłanie w naszym życiu. Świeca zapalana od Paschału, zawsze będzie znakiem żywej obecności Chrystusa Paschalnego, Zmartwychwstałego w naszym życiu.

 

Zapalona świeca, jako znak żywej obecności Jezusa towarzyszy nam od Chrztu św. To rodzice i rodzice chrzestni mają obowiązek podtrzymywania tego światła wiary w naszym życiu zanim wstąpimy w wiek dorosły.

 

Później już sami trzymamy tę świecę w czasie przeżywania uroczystości Pierwszej Komunii św. po doświadczeniu sakramentu pokuty i pojednania. Świeca trzymana w naszych dłoniach jest znakiem spotkania się z Chrystusem Eucharystycznym w naszym czystym sercu.

 

Pełnię sakramentu inicjacji chrześcijańskiej doświadczamy przy wylaniu Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania. Sam Duch Święty wówczas oświecił nasz rozum wiarą i umocnił nas w niej, gdy biskup nałożył na nas ręce.

 

Im bardziej wkraczamy w dorosłe życie zamieniamy świece na Pismo św. Ono staje się światłem na ścieżkach naszego życia, jak mówi psalmista Pański:„Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce”(Ps 119,105).


Bez spotkań z Jezusem w słowie Bożym nie wzrastamy.

 

Ostatni raz światło zapalonej świecy zostanie nam włożone do rąk, kiedy w chwili śmierci udawać się będziemy na spotkanie z Jezusem przed tron Boży, na Sąd osobisty.

 

W wieczności, jak pisze św. Jan w Apokalipsie, już sam Baranek Paschalny będzie dla nas Światłością:


„I [odtąd] już nocy nie będzie.
A nie potrzeba im światła lampy
i światła słońca,
bo, Pan Bóg będzie świecił nad nimi
i będą królować na wieki wieków.” (Ap 22,5).

 

Pielęgnujmy, więc światło Jezusa Chrystusa w Eucharystii i w słowie Bożym oraz nie zasmucajmy Ducha Świętego grzechem, ale troszczmy się o nie, aby nie zagasło, aż po ostatnie tchnienie naszego życia.

 

Modlitwa: Maryjo, Gromniczna Pani, chroń w nas światło Chrystusa, które zostało zapalone na chrzcie św., odnawiane w konfesjonale, podtrzymywane w częstej Eucharystii i umacniane słowem Bożym. Amen!

Test wiary...ks. Daniel Glibowski

 

A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela». Łk 2, 25-32

Przypomnij sobie Eucharystię, na której byłeś w ostatnim czasie. Czy patrząc na Jezusa i słuchając Jego słów, miałeś głębokie przekonanie, że możesz już umierać? Jeśli tak, to gratuluję. Jeśli nie, to proś o Ducha, którego miał Symeon.

Niezaprzeczalną prawdą jest, że na każdej Mszy świętej patrzysz na tego samego Jezusa, którego trzymał w objęciach pobożny starzec. Czy Twoje oczy widzą Chrystusa? Czy dostrzegasz w Nim pełnię swojego szczęścia? Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że w całym Twoim ziemskim życiu nie spotka Cię nic piękniejszego? Poproś dzisiaj Ducha Świętego o wzrok pełen wiary i prostoty. Nie troszcz się zbytnio o sprawy tego świata. Mając wiarę, spełnisz cały plan Boga, który On ma dla Ciebie. Dasz radę z nauką, pracą, rodziną i wszystkimi ziemskimi wyzwaniami. Jeżeli Bóg z Tobą, to kto przeciwko Tobie?

 

Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał, będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom. Hbr 2, 17-18

 

Uwierz w Jezusa i pokonaj wszystkie próby Twojego życia!


Dzisiaj mamy Dzień Życia Konsekrowanego. Podziękuj Bogu za wszystkich, którzy wyrzekli się świata i oddali się całkowicie Bogu, aby być znakiem dla ludzi, którzy zapominają o Stwórcy.


Panie, dziękuję Ci za łaskę wiary i wszystkich, którzy poprzez świadectwo życia zbliżają mnie do Ciebie i umacniają moją wiarę.

Dorota
Dorota Lut 3 '17, 17:54

Cechy prawdziwego mężczyzny...ks. Roman Chyliński

Mk 6, 14-29

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: "Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim". Inni zaś mówili: "To jest Eliasz"; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: "To Jan, którego kazałem ściąć, zmartwychwstał".
Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: "Nie wolno ci mieć żony twego brata". A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: "Proś mnie, o co chcesz, a dam ci". Nawet jej przysiągł: "Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa". Ona wyszła i zapytała swą matkę: "O co mam prosić?" Ta odpowiedziała: "O głowę Jana Chrzciciela".
Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: "Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela". A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swojej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

 

Dzisiejsza Ewangelii przestawia nam dwóch mężczyzn: Jana Chrzciciela i Heroda Tetrarchy. Świętego i zbrodniarza.

 

Obaj ci mężczyźni zostali ocenieni i scharakteryzowani przez Jezusa na kartach Ewangelii.

 

Zobaczmy co Jezus powiedział o Herodzie, a jakie świadectwo dał o Janie Chrzcicielu.

 

Mówiąc o Janie Chrzcicielu Jezus podjął krytykę ówczesnego establishmentu:


„Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą?”(Mt 11,7-9).

 

Przeanalizujmy powyższe słowa o Herodzie:

 


-„trzcina kołysząca się na wietrze”. W tych słowach, Jezus podkreśla postawę konformizmu względem zła u Heroda, który dla korony królewskiej wykradł bratu żonę.
-„to człowiek w miękkich szatach ubrany”. Tak mówi się o człowieku bez charakteru: niestałym, nieodpowiedzialnym, szukającym tylko przyjemności w życiu.
- „Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą.” W tym miejscu Jezus wytknął wady współczesnej mu elitarnej władzy społecznej, arystokracji, która aż raziła swoim dnem moralnym.

 

Dzisiejsza Ewangelia, aż nadto podkreśla wady establishmentu żydowskiego: pieniądze, władza, uczty, przyjemności i intrygi prowadzące do zabójstwa uczciwego człowieka.

 

O Janie Chrzcicielu natomiast Jezus powiedział:„ Po co więc wyszliście? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela”.(Mt 11,7-11).

 

Oto osobowość Jana Chrzciciela: jasna, bezkompromisowa oraz radykalna w odrzuceniu zła. Był największy z pośród narodzonych z niewiast, a nie miał nic w sobie z osoby władzy. Wybrał pustynię, aby być wierny Bogu i Jego głosowi.

 

Powiemy za św. Pawłem: „wszystko uznał za stratę, za śmieci ze względu na najwyższą wartość poznania Jezusa Chrystusa”(Flp 3,8).

 

Ten wielki święty, patron radykalistów Bożych był ostatnim prorokiem ST i wprowadził nas w NT.

 

O sobie św. Jan Chrzciciel w Ewangelii św. Jana tak powiedział:„Potrzeba, aby On wzrastał, a ja się umniejszał”(J 3,30).

 

Jakie jasne przesłanie życia: Jezus ma we mnie być coraz bardziej widoczny: w myśleniu, postępowaniu, a moje „ja” Jezusowi ma coraz mnie przeszkadzać w zbawianiu mnie i innych.

 

Modlitwa: Proszę Cię Jezu o ducha umniejszania się dla Ciebie i wyzucia się ze wszystkiego zła, bylebym tylko Ciebie pozyskał. Amen

 

Zmartwychwstanie sumienia...ks. Józef Tabor

 

Rozterki króla Heroda, ukazane w dzisiejszej Ewangelii, są udziałem prawie wszystkich

ludzi. Wszyscy bowiem spotykają na swojej drodze proroków i mędrców, którzy uczą nas,

jak żyć; co nam wolno, a czego powinniśmy unikać. Rady proroków i mędrców nie zawsze

się nam podobają. Nauczyciele życia wymagają nieraz rzeczy trudnych, a często – jak Jan

– żądają od nas wyrzeczeń. „Nie wolno ci mieć żony twego brata”.

 

Głosy te budzą duży niepokój i duchową rozterkę. Równowagę można odzyskać w dwojaki

sposób: albo posłuchać proroków i mędrców, albo ich uciszyć. Herod uciszył proroka

bardzo radykalnie – odciął mu głowę. Wielu ludzi ucieka przed niepokojem i rozterkami w

podobny sposób. Prorocy ukazują nam drogę życia powołując się na wiarę, z której

wynikają jasne zasady postępowania. Tym gorzej dla wiary i tym gorzej dla proroków..Wiary

można się wyrzec, a proroków obrzucić błotem, ośmieszyć, poniżyć i wykpić. Jeśli trzeba,

to przecież proroka można utopić i tyle jest innych sposobów na „dręczycieli dusz

ludzkich”. Kiedy już ktoś rozprawi się z wiarą i jej prorokami, to jeszcze zostaje ludzka

mądrość i mędrcy. Jeśli jednak mówią coś, co nie dogadza ludzkim słabościom, tym gorzej

dla mądrości i tym gorzej dla mędrców. Jeśli medycyna mówi, że palenie papierosów

szkodzi, że nadużywanie alkoholu jest zabójcze, że aborcyjne zabiegi nie są obojętne dla

organizmu i psychiki matki, tym gorzej dla medycyny i dla lekarzy, którzy mówią prawdę.

Jeżeli pedagogia wskazuje na horendalne błędy popełniane przez rodziców w procesie

wychowywania dzieci, tym gorzej dla pedagogii i dla peda­gogów. Jeżeli socjologia

przestrzega przed szkodliwą polityką informacyjną, społeczną i gospodarczą, tym gorzej

dla socjologii i dla socjologów. Wielu jest dzisiaj Herodów, a niejednego proroka i mędrca

spotkał los Jana Chrzciciela.

 

Herodowi nie było dane cieszyć się zbyt długo osiągniętym w ten sposób spokojem, z

przerażeniem stwierdził, że Jan, któremu odciął głowę, zmartwychwstał, Jezus przemawiał

do ludzkich su­mień z jeszcze większą mocą niż Jan. Wprawdzie i Jezusa Herod wykpił i

ubrał go w białą szatę na pośmiewisko i nie sprzeciwił się ukrzyżowaniu nowego Proroka,

ale brnąc dalej w swoich zbrod­niach, nigdy nie uzyskał spokoju.

 

Można zignorować nakazy wypływające z wiary, można nie brać pod uwagę ludzkiej wiedzy

i mądrości, można zlekceważyć proro­ków i mędrców. Przyjdzie jednak moment, kiedy się

stwierdzi, że to co już dawno zostało pogrzebane w niepamięci, nagle odzywa się z wielką

mocą. Okaże się, że doskonale znam treść kazań, których nigdy nie chciałem słuchać, że

znam treść książek, których nigdy nie chciałem czytać. To, co zostało przekreślone,

odezwie się w głębi ludzkiego serca, w jego sumieniu. Okaże się, że zabijając proroków i

mędrców, człowiek zabijał siebie, bo oni mówili mu to tylko, co jest w nim samym. Jak to

dobrze, że prorocy zmartwych­wstają, bo to znaczy, że może również zmartwychwstać sumienie.

 

Czy potrafię upominać tych, którzy grzeszą w moim otoczeniu, nawet wtedy, gdy wiem, że mogę zostać odrzucony przez najbliższych?

 

Czy potrafię z pokorą przyjąć słuszne upomnienia? Czy raczej gniewam się na tych, którzy mnie upominają?

Czy umiem przyznać się do błędu i wycofać z niepotrzebnie podjętych decyzji?

 

Panie Jezu, proszę, naucz mnie pokory, abym potrafił przyjąć upomnienia.

Daj mi mądrość, abym potrafił podejmować słuszne i sprawiedliwe decyzje.

Daj mi odwagę, abym potrafił upominać.

Proszę, wybacz mi moją lekkomyślność i błogosław tym, których skrzywdziłem.

 

 

.

Edytowany przez Dorota Lut 3 '17, 17:54
Dorota
Dorota Lut 4 '17, 15:52
Oddaję Ci życie swe...ks. Daniel Glibowski

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Ps 23, 4

Czy czujesz się całkowicie bezpieczny? Przypomnij sobie jakąś ekstremalną sytuację. Może to była noc, ciemna ulica, na horyzoncie wyłaniały się nieciekawe postacie. Innym razem mogłeś przeżywać jakiś dramat w domu lub w szkole. Czy miałeś wtedy pełne poczucie bezpieczeństwa? Wiem, że w powyższych sytuacjach mocno działa ten, który wywołuje lęk. Mimo to Bóg zawsze jest przy Tobie. Z Nim nawet najmroczniejsze chwile nie są straszne.

 

Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości. 1 J 4, 18

 

Każdy lęk powinien motywować Cię do pogłębiania więzi z Jezusem. Jeżeli dasz z siebie maksa w tej relacji, to prędzej, czy później otrzymasz łaskę całkowitego zaufania.
Dlatego też w dzisiejszej Ewangelii widzimy po raz kolejny tłum ludzi, który lgnie do Jezusa;

 

Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach. Mk 6, 34

 

Oni po prostu czują się bezpiecznie w Jego obecności. Jego słowa dają im prawdziwą nadzieję. Z pewnością liczą też na konkretne cuda w ich życiu. Może jeszcze nie wiedzą, że pełnią szczęścia nie jest beztroskie życie, lecz konkretny krzyż, który prowadzi do uświęcenia duszy i ciała.
Jezus jest zatroskany o każdego człowieka także dzisiaj. On dba o to, aby nie brakowało ziemskich pasterzy, poprzez których On sam przewodzi Kościołowi. I tak mamy Papieża, biskupów i kapłanów, którzy czuwają nad naszymi duszami;

 

Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać z tego sprawę. Niech to czynią z radością, a nie wzdychając, bo to nie byłoby z korzyścią dla was. Bóg zaś pokoju, który na mocy krwi przymierza wiecznego wyprowadził spomiędzy zmarłych Wielkiego Pasterza owiec, Pana naszego, Jezusa, niech was uzdolni do wszelkiego dobra, byście wypełnili Jego wolę; niech sprawi w was, co miłe jest w Jego oczach, przez Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen. Hbr 13, 17. 20-21

 

Bądź posłuszny pierwszemu Pasterzowi i Jego uczniom, a bezpiecznie dojdziesz do celu Twojego życia. Zaufaj im. Święci mawiali, że posłuszeństwo to najkrótsza droga do nieba.
Panie, dziękuję Ci za prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że w Twoich ramionach nic mi nie grozi.

 

Iść za zwycięskim Pasterzem...ks. Roman Chyliński

 

Mk 6, 30-34

Po swojej pracy apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: "Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco". Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.
Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich uprzedzili.
Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem, jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.

.

„ (…) byli bowiem jak owce nie mające pasterza”.

Po co jest potrzebny pasterz Bożym owieczkom?

 

Przede wszystkim po to, aby poprzez nauczanie pojęły mądrość życia potrzebną do zbawienia duszy.

 

Zbawczym komentarzem do dzisiejszego urywku Ewangelii zapewne jest Ps.23, który czytamy w Liturgii słowa. Spróbujmy pogłębić jego treść:

 

„Pan jest moim pasterzem, *
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć *
na zielonych pastwiskach.”

 

Nie można naraz dwom Panom służyć. Bo jednego będziesz miłował, a drugim wzgardzisz – powie Jezus. Wielką pokusą jest, że chcemy dla siebie być „panami”. Sami chcemy decydować o tym co jest moralnie dobre, a co złe. Odrzucamy wówczas „zielone pastwiska”, to znaczy życie słowem Bożym i sakramentami.


Pamiętajmy. Jeden jest tylko Pasterz, który tak nas karmi, że niczego nam nie brakuje!

 

„Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *
przez wzgląd na swoją chwałę.”

 

Tą wodą, która daje ci odpoczynek, czyli życie wieczne i orzeźwia twoją duszę jest chrzest św., a później za każdym razem konfesjonał. Od sakramentu pokuty i pojednania odchodzisz za każdym razem odnowiony na duszy, orzeźwiony mocą Ducha Świętego po odpuszczeniu grzechów. Nabierasz świeżości życia i radości w sercu.

 

„Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, *
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska *
są moją pociechą.”

 

Świadomość, że przy mnie jest pasterz zabiera mi lęk. To Jezus napełnia mnie nadzieją, że nie muszę niczego się lękać, bo On mnie przeprowadzi przez strome ścieżki mojego życia. Wiele jest też „ciemnych dolin” w moim życiu. Często wydaje mi się, że mogę z nich nie wyjść. Wówczas wystarczy żarliwa modlitwa, po której przychodzi światło i na nowo chce się żyć.


Laską pasterską, na której mogę się oprzeć jest żywe słowo Boże. Ono daje mi pewność życia.

 

„Stół dla mnie zastawiasz *
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem, *
a kielich mój pełny po brzegi.”

 

Prawdziwym zdrojem łask jest uczestnictwo we Mszy św.. Kto otrzymał łaskę od Pana częstego karmienia się Jego Ciałem i Krwią niech ten dar i to pragnienie pielęgnuje w swoim życiu. Nie ma lepszego „źródła” miłości, nadziei i wiary nad świadome, głębokie i pełne uczestnictwo w Eucharystii.

 

„Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pana *
po najdłuższe czasy.”

 

Człowiek zanurzony w przeżywaniu Eucharystii, wsłuchany w słowo Boże i postępujący w swoich decyzjach za Dobrym Pasterzem otrzymuje tyle dobroci i łask, że nie szuka już innego pokarmu, który może dać mu świat: w pożądliwości oczu, ciała i pysze tego życia.
Co więcej, żyje nadzieją nieba.

 

Tyle obecnie jest katolików, którzy bardzo boją się śmierci. Zatracili żywą relację z Jezusem i zabrakło im nadziei na życie wieczne. Chcą za wszelką cenę przedłużać sobie życie, aby nie umrzeć. A przecież dla nas chrześcijan śmiercią jest trwanie w grzechu ciężkim, natomiast odejście z tego świata wybawieniem i spotkaniem się z Miłością - Jezusem.

 

„Moje owce słuchają mojego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną”(J 10,27).

 

Iść za Jezusem, to zaprzeć się samego siebie, wziąć krzyż i naśladować swego Mistrza.
Jezus chce, abym był inteligentną owcą i rozróżniającą głos dobrego Pasterza od najemnika.


Abym pozwolił poznać się Jemu, aż do spodu, do własnej nędzy, grzechu mojego.
Abym nie udawał przed Jezusem , że u mnie wszystko w porządku i dobrze sobie radzę bez Niego.

 

Modlitwa: Panie Jezu, decyduję się iść za Tobą, mocno trzymać krzyż i niczego nie „pudrować”, ale stawać w prawdzie. Ruszam, więc w „ciemną dolinę” mego serca, po świętość i niczego się nie boję, bo Ty jesteś ze mną Jezu. Amen.

Bożena
Bożena Lut 4 '17, 16:50
Dziękuję Ci Dorotko za rozważanie ks. Daniela Glibowskiego. Ks. Chylińskiego już czytałam, a ks. Daniela pewnie nie przeczytałabym, gdybyś go tu nie wpuściła. Są to bardzo ważne słowa dla mnie. Od kilku dni napotykam słowa o zaufaniu, całkowitym zaufaniu, o poczuciu bezpieczeństwa w trudnych sytuacjach, a j a wiem, że jeszcze mam z tym problem i widzę to bardzo wyraźnie od kilku dni. Jednak bardzo pragnę to zmienić i ufam, że Pan pomoże mi i poprowadzi, a ja pragnę być odważna dla Niego, na tej mojej drodze. Dzięki bardzo:):)
Dorota
Dorota Lut 5 '17, 09:22
Nakarm duszę przygnębioną...ks. Daniel Glibowski

Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Iz 58, 9b-10

Popatrz na świat wokół Ciebie. Czy widzisz te przygnębione twarze? Czy potrafisz przebić się przez maski pełne uśmiechu, aby dostrzec prawdziwy smutek serca? Czy masz w sobie tyle miłości i światła, aby dać tym ludziom chociaż trochę ciepła i dobroci? A może jesteś kolejną osobą, która patrzy tylko w ekran telewizora, komputera i telefonu.

Nie marnuj w ten sposób swojego życia. Zaproś do swojego wnętrza Ducha Świętego. Oddaj Mu swoje ciało, serce i umysł. Proś Go o poznawanie najgłębszych ludzkich pragnień. On da Ci także odwagę, aby móc dawać całego siebie. Jestem pewien, że Bóg chce uczynić Cię swoim światłem. On przez Ciebie może nakarmić mnóstwo przygnębionych dusz. Zacznij już dzisiaj;

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie». Mt 5, 13-16

 

Bądź solą i światłem ziemi. Choćby cały świat wokół Ciebie utracił już smak, to pamiętaj, że Bóg potrafi wskrzesić najbardziej obumarłe serce. Zaufaj Mu i pozwól działać. Niech się dzieje Jego wola w Twoim życiu.


Panie, gdy patrzę na ludzi spragnionych miłości, to w tej samej chwili pragnę im dawać Twoje życiodajne Słowo. Dziękuję za to, że dajesz mi odwagę do karmienia przygnębionych dusz. Działaj w ich sercach i prowadź ich do siebie.

 

Radykalizm w chrześcijaństwie...ks. Roman Chyliński

 

Mt 5, 13-16

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu.
Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie".

 

"Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.”

Czy sól może utracić swój smak, zwietrzeć, czy zmienić swoją właściwość?

 

Otóż, nie! Nie jest możliwe, aby sól straciła swoją właściwość!


Język polski podaje parę zamienników słowa „zwietrzeć”.


Słowo to może oznaczać:


- przeżyć się, zestarzeć się, zaśniedzieć ,skruszeć, zetlić się, spróchnieć ;
- stracić aktualność, intensywność ;ulecieć, ulotnić się;
- wyjść z mody, wyjść z obiegu, wyjść z użycia;
- wywietrzeć, wyparować ;
- zdezaktualizować się, przedawnić się;
- zetleć, sparcieć; zmurszeć, zgrzybieć, stracić aktualność.

 

Ciekawie brzmiałaby zbitka powyższych przymiotników ze słowem „chrześcijaństwo”, na przykład:


- „spróchniałe” chrześcijaństwo.
- „ulotne” chrześcijaństwo,
- „zmurszałe” chrześcijaństwo,
- chrześcijaństwo, które straciło na swej aktualności, przedawnione.

 

Co mógłbym powiedzieć dzisiaj o swoim chrześcijaństwie?


Jakie ono jest w moim postępowaniu na co dzień?

 

Wiemy, że sól szczególnie w czasach, w których Jezus żył, a i później była świetnym konserwantem. Duże jej ilości zużywano do konserwacji mięsa, masła, ryb, garbowania skór, produkcji prochu strzelniczego.

 

Sól była tak ważnym produktem w Średniowieczu, że w Polsce, w XIV wieku żupy dawały ponad 30% wszystkich dochodów skarbu państwa.
Warto o tym wiedzieć, kiedy próbujemy zrozumieć sens słów Jezusa w odniesieniu do naszego chrześcijaństwa.

 

Czym kiedyś sól była dla ziemi, tym obecnie chrześcijanin ma być dla ludzi, wśród których żyje.

 

Jak wielka jest to odpowiedzialność przed Bogiem!

 

Wy jesteście światłem świata. (…)Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie".

 

Podobne przesłanie niesie w sobie porównanie chrześcijaństwa do światła.

 

Świeczka, czy kaganek, później lampa naftowa świeciły w nocy, jako jedyne źródło światła. Zapewne Jezus odnosi owe światło do moralnego życia chrześcijan według przykazań Bożych na tle pogańskiego świata żyjącego w grzechu.

 

Jezus dzisiaj do nas mówi, że nie jest, więc możliwe, aby chrześcijanin mógł przestać być chrześcijaninem. Chyba, że wybrał potępienie wieczne, ale wówczas nie może nazywać się chrześcijaninem.

 

Modlitwa: Panie Jezu, spraw abym przez żywe świadectwo wiary, stał się „solą” umacniającą innych w wierze. Obdarz mnie światłem nadziei. Niech ono świeci: prawością, sprawiedliwością i prawdą. Amen!

Dorota
Dorota Lut 6 '17, 08:49
To naprawdę jesteś Ty...ks. Daniel Glibowski

Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie. Mk 6, 54-56

Wyobraź sobie te tłumy, które lgną do Jezusa. Ten niezwykły obraz biegających po okolicy ludzi jest bardzo wymowny. Każdy chce otrzymać jakąś łaskę. Najbardziej potrzebującymi są chorzy. Ilu jest tam takich, którym wystarczy popatrzeć na Jezusa, aby nasycić swoje serce? Gdzie widzisz siebie w tym tłumie? Czy biegniesz do Jezusa po coś, czy wystarczy Ci pokorne spojrzenie na wcieloną Miłość?

Nie przepychaj się przez tłum. Pokornie kontempluj Go całym sobą. Dotykaj Go sercem. On wie, co jest Ci potrzebne do zbawienia i z pewnością da Ci to. Każdego dnia jest moment, w którym Kościół pozwala Ci dotknąć Go w Komunii Świętej. Stale pragnij takich chwil. Wygospodaruj więcej czasu na częstsze Eucharystie. Jeżeli nawet nie dasz rady być częściej na Mszy świętej, to dotykaj Jezusa codziennie poprzez Słowo Boże. Niech to będzie Twoje największe pragnienie. Jezus zostawił siebie dla Ciebie. Skorzystaj z tego najcenniejszego daru na ziemi.

 

A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Mt 28, 20b

 

Dotykaj Go każdego dnia. Szukaj także częstej Adoracji, aby patrzeć na Jezusa twarzą w twarz. Wiele osób mówi, że to jest najlepsza i najmniej bolesna terapia na każdą ranę.
Panie, dziękuję za łaskę codziennego dotykania Ciebie. Ty zaspokajasz moje najgłębsze pragnienia.

 

Stwórcze działanie słowa Bożego we mnie...ks. Roman Chyliński

 

Rdz 1, 1-19


Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.
Wtedy Bóg rzekł: "Niechaj się stanie światłość". I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień pierwszy.
A potem Bóg rzekł: "Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich". Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem. I tak upłynął wieczór, a po nim poranek, dzień drugi.
A potem Bóg rzekł: "Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha". A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem.
Bóg widząc, że były dobre, rzekł: "Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona". I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień trzeci.
A potem Bóg rzekł: "Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata, aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią". I stało się tak. Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień czwarty.

 

Na kanwie tygodnia liturgicznego mamy opis stworzenia świata.
„ Początek wszechświata” ukazany jest jako pustkowie, ciemności i otchłań wód w które wkracza stwórcze Słowo Boga.

 

To Ono w pierwszym dniu stworzenia z nicości, określanej, jako bezład i nieuporządkowanie, stwarza „coś” co można nazwać uporządkowanym światem.
Z bezładu powstaje ład, z chaosu – harmonia.

 

Tylko Bóg w twoim i moim sercu może stworzyć ład i porządek.

 

Niedawno, prowadząc rekolekcje dla małżeństw powiedziałem na pierwszej konferencji do współmałżonków, że nie przyjechali tu, aby porządkować własne małżeństwo, ale po to, aby oddać chwałę Bogu.

 

Na koniec rekolekcji usłyszałem świadectwo, że to stwierdzenie bardzo ich zaintrygowało. Bo oni właśnie chcieli na rekolekcjach zabrać się za wewnętrznie rozdarte ich małżeństwa.
Po pewnym czasie jednak zobaczyli, że modlitwa, adoracje, wspólnie przeżyte Eucharystie i uwielbienie Pana spowodowały, że mury które wybudowali wobec siebie opadły, zostały skruszone mocą Ducha Świętego.
A słowo Boże, codziennie głoszone postawiło ich w prawdzie.

 

Po tygodniu przeżytych rekolekcji, zauważyli że nie pozostało im nic innego, jak tylko oddać chwałę Bogu za wszystkie wielkie dzieła, które uczynił w ich sercach.

 

Otóż, słowa Boga i jego moc porządkuje w nas nieład i wprowadza harmonię, tak że za Dawidem możemy powiedzieć: „Stwórz o mój Boże we mnie serce czyste” (Ps 51,12).

Jak Bóg to robi?

 

Robi to ciekawą metodą „oddzielającą”.
"I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności."

 

Dotąd ma być ciemność, a odtąd jasność, tak Bóg oddziela dzień od nocy.
Zauważmy, że Bóg niczego nie niszczy, ale wszystkiemu, co już istnieje stawia granice. To się nazywa porządkowanie Boże.

 

Postawić sobie granice, choćby własnej wolności. Odtąd – dotąd!

 

Jakie to trudne. Nie przekraczać własnych granic, a przez to nie naruszać czyjś granic: intymnych, psychicznych, moralnych, terytorialnych nawet we własnym domu.
To uszanowanie własnych i czyjś granic w sferze wolności i intymności wprowadza w nasze życie i życie tych, którzy z nami żyją ład, harmonię i pokój.

 

"Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona".

 

W takiej harmonii mogą zacząć żyć nawet najmniejsze rośliny i żadna z nich nie zostanie podeptana.

 

Sam Jezus oddaje chwałę Bogu Stwórcę, kiedy mówi: „Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary?(Mt 6,29-30).

 

 


- miłość od egoistycznej pożądliwości,
- wzrastania od perfekcjonizmu,
- nabywania od chciwości,
- tolerancji od zgody na grzech,
- mądrości od ukrytej pychy i pewności siebie.

 

Modlitwa: Proszę Cię Panie, aby słowo Twoje w mocy Ducha Świętego wprowadziło w moje sumienie ład i porządek. Daj mi też Jezu, jasność widzenia we mnie dobra oraz odwagę oddzielenia go od zła, aby ciemność nie zapanowała w moim sercu. Amen.

Dorota
Dorota Lut 7 '17, 20:02
    Przystopuj...ks. Daniel Glibowski

 

A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał, stwarzając. Rdz 2, 2-3

 

Poczułem w sercu, że trzeba przypomnieć powyższą prawdę. W dobie nieustannego pędu ku marności człowiek tak łatwo zapomina o Stwórcy. Siódmy dzień jest święty. W nim mamy przystopować, aby zatrzymać się nad sensem tej całej gonitwy. W niedzielę człowiek cały czas powraca do pierwotnego sensu swojego istnienia. Tego dnia uświęcamy się i staramy się odłożyć wszystko, aby być bardziej dla Boga, rodziny i przyjaciół. Nie pozwól, aby diabeł okradał Ciebie i Twoich bliskich z tego świętego czasu. Nie daj się skusić na zakupy, naukę oraz czynności, które są przeznaczone na dni powszednie. Podejmij wyzwanie dnia bez telefonu. W zamian za to zacznij nadrabiać relacje z najbliższymi. Nie zachowuj się więcej jak poganin.
Dla przestrogi dodam jeszcze twarde zdanie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii:

 

Odpowiedział im: Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Mk 7, 6

 

Być może Twoje serce także jest daleko od Boga. Może uświadomiłeś sobie to dopiero teraz. Spokojnie, jest dla Ciebie szansa. Zacznij od dzisiejszego załącznika, który podobno wgrywa całkowicie nowy system do głowy i serca. Koniecznie obejrzyj i zacznij żyć na nowo;


https://www.youtube.com/watch?v=vicCXhkiDLg

 

Kim jest człowiek?...ks. Roman Chyliński

Rdz 1, 20 - 2, 4a

Po stworzeniu światła Bóg rzekł: "Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba". Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi słowami: "Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi". I tak upłynął wieczór i poranek, dzień piąty.
Potem Bóg rzekł: "Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, gady i płazy, i dzikie zwierzęta według ich rodzajów". I stało się tak. Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich gadów i płazów. I widział Bóg, że były dobre.
Wreszcie Bóg rzekł: "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad całą ziemią i nad wszelkim gadem i płazem". Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad każdym gadem i płazem".
I rzekł Bóg: "Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się rusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona". I stało się tak. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. I tak upłynął wieczór i poranek, dzień szósty. W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie zastępy stworzeń.
A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając.
Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi.

 

Mamy piaty dzień stwarzania świata.

 

Wszystko co Bóg stwarza poczynając od światła, firmamentu niebieskiego, poprzez niebo i ziemię, roślinność, zwierzęta i ryby morskie są wyłącznie Jego własnymi dziełami.

 

Wszystko to, co stwarza Bóg jest zaraz przez Niego błogosławione.

 

Hebr. słowo „błogosławić” (berakah) pierwotnie odnosiło się do „kolana” (berek), z wyraźną jednak aluzją do narządu płciowego, jako organu płodności i źródła życia.

 

„Wreszcie Bóg rzekł: „Uczyńmy człowieka…”.

Czy kiedyś zastanawialiśmy się co oznaczają te słowa?

 

Oko ludzkie w 1/30sek. jest w stanie odebrać 3500 kolorów, kiedy najlepszy aparat fotograficzny tylko ok. 800.
Gdybyśmy z jednego człowiek wzięli tętnice, żyły i naczynia włosowate i chcielibyśmy połączyć w jedną linię okrążylibyśmy ziemię 1,5 razy.


A mózg. Liczba neuronów na jednostkę powierzchni kory mózgowej jest stała i wynosi około 80 000 na mm2. Wyjątkiem jest pierwszorzędowa kora wzrokowa, w której gęstość neuronów osiąga około 200 000 na mm2. Ponieważ całkowita powierzchnia kory mózgu ma około 2000 mm2, to możemy oszacować, że zawiera ona około 1,6 x 10 do potęgi 11 komórek nerwowych. Stąd układ nerwowy człowieka zawiera przynajmniej 2,5 x 10 do potęgi 11 neuronów; jest prawdopodobne, że całkowita ich liczba wynosi od 300 do 500 miliardów.

 

Natomiast prędkość rozchodzenia się impulsu u ssaków dochodzi do 120 m/s (432 km/h).
A samo ucho tzw. narząd Cortiego składa się z ok.3 tys. różnych komórek i poszczególnych elementów i to wszystko na długości ok. 5 cm .
I tu może się zatrzymam.

 

Słusznie Alexi Carel napisał książkę pt. : „Człowiek istota nieznana”.

 

Dodam tylko, że naukowcy zabrali się obecnie przy posiadaniu już mikro procesorów do zbudowania sztucznej inteligencji. Zaczęli od mózgu karalucha!

 

A jeszcze nic nie powiedziałem na temat całej sfery psychicznej człowieka, jego wrażliwości, miłości, poczucia sprawiedliwości itd. A cała sfera inteligencji, a duchowość…

.

Łatwo przeczytać: „Stworzył człowieka”, a przecież w człowieku jest cały geniusz Boga!

Pięknie o człowieczeństwie powiedział Jan Paweł II: „Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa. „

 

Modlitwa: Boże dziękuję Ci, za moje człowieczeństwo, które cały czas odkrywam, odkrywam i aż do śmierci będę odkrywać! Tylko, gdzie w tym odkrywaniu podziw i chwała dla Ciebie? Uwielbiam Cię Panie w moim człowieczeństwie. Amen!

Dorota
Dorota Lut 8 '17, 18:12
EKG...ks. Daniel Glibowski  

I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym». Mk 7, 20-23

 

W kontekście powyższych słów zrób sobie swoiste EKG serca. Im więcej znajdziesz wirusów, tym szybciej powinieneś zwrócić się do lekarza specjalisty – Jezusa Chrystusa – najlepszego kardiologa w dziejach ludzkości. Z pokorą poproś Go dzisiaj, aby dotknął Twojego serca. On potrafi całkowicie oczyścić Twoje wnętrze. Gdy przylgniesz do Niego, poznasz prawdę o całej swojej nędzy. Zobaczysz prawdziwy brud swojego serca z całą szpetnością grzechów. Postanów dzisiaj oderwać się od tego, co złe. Poproś Maryję o ochronę Twojego serca, aby zły nie wkradał się tam niepostrzeżenie. Żyj w prawdzie i nie daj się okłamywać demonowi, który chce zniszczyć nie tylko Twoją wieczność, ale i teraźniejszość.


Po diagnozie, recepcie, leczeniu i regularnej profilaktyce skup się na codziennym przebywaniu blisko Boga. Zagłębiaj się w Jego plan względem Twojego życia. Znajdziesz Go na kartach Pisma świętego. Zacznij już dzisiaj wcielać w życie wzór na Twoje zbawienie.


Panie, oczyść serce me! Niech ono całkowicie przylgnie do Ciebie!

 

O pielęgnowaniu czystości serca....ks. Roman Chyliński

 

Mk 7, 14-23

Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: "Słuchajcie Mnie wszyscy i zrozumcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha".
Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to przysłowie. Odpowiedział im: "I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala". Tak uznał wszystkie potrawy za czyste.
I mówił dalej: "Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym".

 

„Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą...”.

 

Biblijne odnośniki na temat serca, jako organu są nieliczne, natomiast słowo „serce” często w Piśmie św. oznacza: osobowość i umysł, pamięć, uczucia, pragnienia i wolę.

 

Serce, Pismo św. w sposób metaforyczny określa charakter człowieka oraz jego osobowość.


Z tego względu serce może być siedliskiem wartości moralnych.


Na przykład autor natchniony Psalmu 131,1 powie: „moje serce się nie pyszni”;
w Psalmie 36 przeczytamy:„Zachowaj łaskę i sprawiedliwość dla prawych sercem”(36,11).

 

Serce ukazane jest również jako umysł:„Niech znajdą uznanie słowa ust moich i myśli mego serca”(Ps 19,15).

 

Serce może być zagubione i złe oraz pełne zazdrości. Takie było serce Eliaba, brata Dawida względem swego brata:„Gdy starszy jego brat, Eliab, usłyszał, że Dawid rozmawiał z ludźmi, uniósł się gniewem na Dawida i zawołał: "Po co tu przyszedłeś? Komu zostawiłeś ową małą trzodę na pustyni? Znam ja pychę i złość twojego serca: przybyłeś tu, aby tylko przypatrzyć się walce".

 

Serce może też być zwiedzione:„Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne - któż je zgłębi?(Jr 17,9).

 

O sercu, które nie jest posłuszne Bogu, Żydzi lubili mówić, że jest nieobrzezane:„Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga.(Rz 2,28-29).

 

Kiedy więc Jezus mówił do swoich uczniów o prawdziwej nieczystości serca, oni rozumieli jak ważnej kwestii dotyka.

 

„Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą:
złe myśli,
nierząd, cudzołóstwa, wyuzdanie,
kradzieże, zabójstwa, ,
chciwość, przewrotność, podstęp,
zazdrość, obelgi, pycha,
głupota.
Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym".

 

Zauważmy, co Jezus akcentuje i jak przedstawia nam prawdziwą nieczystość serca.

 

W katalogu brudnego serca, Jezus stawia na pierwszym miejscu – złe myśli!.
Wszelkie zło wlewa się do naszego serca przez umysł: jak myślimy o sobie, jak patrzymy na siebie, jak wartościujemy siebie, tak też patrzymy i myślimy o innych. Stąd potrzeba kontroli naszego myślenia. Człowiek akceptujący siebie, miłujący siebie i otwarty jest daleki od pielęgnowanie złych myśli i widzenia w drugim człowieku wroga.

 

Nierząd, cudzołóstwa, wyuzdanie, czyli seks z partnerami, czy partnerkami może być ucieczką przed nie akceptacją siebie, a zarazem prymitywnym sposobem dowartościowania siebie lub sposobem na samotność. Aż w końcu zostawi w naszym sercu jeszcze większą pustkę, niż mieliśmy ją na początku.

 

Kradzieże, zabójstwa są wynikiem już całkowitej alienacji ze społeczeństwa i braku szacunku dla własnego człowieczeństwa.

 

Chciwość i inne żądze powodowane są brakiem powściągliwości z jednej strony, z drugiej próbą dowartościowania siebie przez „mieć” - posiadanie.
Tu św. Paweł powie: „Wielkim zaś zyskiem jest pobożność wraz z poprzestawaniem na tym, co wystarczy. Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy [z niego] wynieść. Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni! A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie.(1 Tym 6,6-9).

 

Głupota, to taka niechlubna cecha charakteru, w której człowiek zapomina o tym, że cokolwiek czyni, a szczególnie zło, to konsekwencje jego czynów niechybnie spadną na niego. Czyli całkowity bezkrytycyzm.

 

Badajmy, więc często swoje serce pod rentgenem słowa Bożego, aby szybko zobaczyć, co zaczyna zakłamywać moje wnętrze. Dobrym rentgenem serca są przejrzyste relacje wśród małżonków, dobry przyjaciel lub kierownik duchowy.

 

Modlitwa: Panie Jezu, daj mi poznać nieczystość mego serca, abym nie żył w kłamstwie o sobie. Duchu Święty otwórz moje serce, w częstej i szczerej spowiedzi pokarz mi prawdę o mnie, w słowie Bożym umacniaj mnie oraz w otwartości na uwagi moich bliskich, oczyszczaj mnie z wszelkiego zła, aby grzech mnie nie opanował. Amen!

 

Dorota
Dorota Lut 9 '17, 16:16
Siła modlitwy w małżeństwie...ks. Daniel Glibowski

 

Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. Rdz 2, 24

 

Mąż i żona są jak dwa najważniejsze filary rodzinnego domu. Jeżeli jeden z nich zaczyna się chwiać, to cały dom jest w niebezpieczeństwie. Dzisiaj zauważa się coraz więcej niepokojących zachowań, w których te dwa filary walczą ze sobą o to, który jest mocniejszy, ważniejszy i więcej daje dla domu. Takie postawy niszczą małżeństwo i rodzinę. Zbyt łatwo odchodzi się dzisiaj od Słowa Boga, który mówi, że mężczyzna i kobieta stają się jednym ciałem. Ta jedność ma fundamentalne znaczenie dla małżeństwa i rodziny. Potrzeba nie tylko jedności fizycznej, ale i duchowej.

To właśnie wspólna modlitwa małżonków jednoczy ich oraz chroni przed wszystkimi atakami złego, który próbuje rozbijać rodziny. W pięknej tradycji chorwackiej taka modlitwa jest często praktykowana. Tam narzeczeni podczas ślubu mają związane dłonie razem z krzyżem Chrystusa, przed którym później regularnie modlą się w swoim domu. I tak u nich jest znikomy procent małżeństw, które biorą rozwód. Chorwaci mają głębokie przekonanie, że zostawienie współmałżonka jest zostawieniem krzyża Chrystusa. Dlatego też czują respekt do przysięgi wypowiadanej w obecności Boga.


Co zrobić, jeśli zostało się porzuconym w małżeństwie? Takiej osobie Bóg pomoże wytrwać w wierności przysiędze i miłości małżeńskiej naznaczonej ciężkim brzemieniem. Co więcej, przyjmując postawę miłosiernego Ojca, który jest otwarty na powrót marnotrawnego syna, można stale dawać sygnały do pogubionej strony, która prędzej, czy później zobaczy prawdę, że nie ma miłości poza małżeństwem. Osoba dochowująca wierności może zanosić wielomiesięczne lub wieloletnie błagania do Boga o łaskę odnowienia miłości małżeńskiej. Wytrwałość przyniesie owoce w swoim czasie. Ta walka może być dla kogoś najpiękniejszym etapem życia, który Bóg okrasi wspaniałym cudem.

Przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Jk 1, 21bc

 

Bóg codziennie daje nowe cuda. Jest ich tak wiele. Patrząc na Jego słowo moje serce wierzy coraz bardziej. Spójrz nawet na dzisiejszą Ewangelię. Zobacz, ile z niej wypływa nadziei;

 

Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. I powiedział do niej Jezus: «Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom». Ona Mu odparła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po dzieciach». On jej rzekł: «Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił twoją córkę». Mk 7, 25-29

 

Może Ty też żyłeś jak poganin i jesteś takim szczeniakiem w wierze. Zobacz swoją małość i proś jak ten szczeniak. Jeden okruch z Bożego stołu łask może zmienić Twoje życie. Jezus naprawdę może wszystko. Uwierz tylko!

 

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu i chodzi Jego drogami. Ps 128, 1

 

Nie ważne, ile kłód diabeł postawi Ci w życiu. Idź drogą Pana, a będziesz szczęśliwy mimo spotkanych przeciwności.


Panie, z Tobą jestem w pełni szczęśliwy. Dziękuję!

 

Gdzie są rodzice....ks. Roman Chyliński

 

Mk 7, 24-30
Słowa Ewangelii według świętego Marka.
Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, lecz nie mógł pozostać w ukryciu.
Wnet, bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, upadła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki.
Odrzekł jej: "Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest wziąć chleb dzieciom i rzucić psom".
Ona Mu odparła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci".
On jej rzekł: "Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę". Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł.

 

Dzisiejsza Ewangelia dla wielu chrześcijan jest taka dziwna.
I Pan Jezus jest taki „dziwny”, jakby nie chciał zrozumieć kobietę w jej problemie. I ten dialog z kobietą taki ją poniżający.

 

Co tu się w ogóle dzieje?


Wyjaśnijmy to dziwne zachowanie się Mistrza.

 

Jezus potrzebuje wiary i nawrócenia matki, aby uzdrowić jej dziecko.
Zapewne była jakaś przyczyna, że w dziewczynkę wszedł zły duch. Zapewne u nie jednej szamanki była ta poganka, aby dowiedzieć się, jaka przyszłość ją czeka. Może i własną córkę tam zaciągnęła.

 

Ile dzisiaj „katolickich” matek zabiera swoje córki do wróżki, aby rozwiązać ich problemy! O zgrozo!


Ile dzisiaj współczesnych matek idzie do wróżki, aby dowiedzieć się czy jej mąż, czy córka lub syn kochają ją, czy też nie.


Ile dzisiaj w tym wszystkim jest zagubionych matek?

 

Ile jest dzisiaj zatroskanych matek o swoje dzieci, które niestety oddalają się od kościoła, a tym samym od Jezusa. Młodzi ludzie często nie mają świadomości, że odchodząc od Jezusa wchodzą w „ramiona szatana”. Na efekty nie trzeba długo czekać.

 

Młode dziewczę chodzące do 6 klasy szkoły podstawowej w trakcie egzorcyzmu dało świadectwo, że od 2 lat robiła wszystko, co do niej mówił szatan. Po egzorcyzmie przytuliła się do matki, a w oczach matki pojawiły się łzy, bo już nie pamiętała kiedy ostatni raz czuła w ramionach własną córkę.

 

Czy do takich osaczeń musi dochodzić wśród młodych ludzi?


Dlaczego dopiero takie sytuacje rzucają rodziców na kolana z różańcem w ręku?
Jak długo tatusiowie pracujący z zagranicą będą żyli w kłamliwym przekonaniu, że przysyłając pieniądze na życie spełniają swój najważniejszy obowiązek?
Cały trud wychowania cedują na żony, które zresztą też pracują i coraz mniej maja czasu dla własnych dzieci.

 

Kto wówczas wychowuje wasze dzieci?!


Internet, pornografia, facebook i kumple, kumpelki umawiające się na czacie, na spotkanka przy wódce i piwie.

 

Rodzice otrząśnijcie się!!! Nikt za was nie wychowa waszych dzieci!

 

Żony, dlaczego pozwalacie na długie wyjazdy zagraniczne waszym mężom?
Czy naprawdę zawsze kierujecie się koniecznością życiową? A może pazerność na pieniądzem kieruje wami, tylko dla tego, że obok „Kowalskim” żyje się lepiej?

 

A co z macierzyństwem, a co z ojcostwem?


Ojcowie, kto przekaże waszym synom, męskość i jak być ojcem odpowiedzialnym za własną w przyszłości rodzinę? Przecież, ty właśnie jako ojciec jesteś anty tego świadectwem nie będąc obecnym w własnej rodzinie!

 

Pierwszym zadaniem ojca jest, b y ć  o b e c n y m!

Nie ma ciebie z żoną z dziećmi to nie wychowujesz!!!


A pieniądze… a pieniądze, to będziesz wydawał na paczki wysyłane swojemu synowi do więzienia. 80% młodocianych przestępców nie miało kontaktu z własnym ojcem.

 

A dlaczego twoja córka mamusiu idzie do szkoły z pępkiem na wierzchu, obkolczykowana: pajączkiem, marihuaną i innymi diabelskimi znaczkami, nie mówiąc już o przeróżnych tatuażach?


Czy wiesz, że w trakcie egzorcyzmu dopiero wówczas, kiedy zacząłem odpinać te wszystkie „kolczyki” z uszu, coś puściło w dziewczynie, popłynęły łzy i zaczęła się normalna z nią rozmowa?

 

Drodzy rodzice uczcie się od Samarytanki ducha pokory i determinacji w walce o dusze waszych dzieci. Bo duch daje życie i radość. Idźcie sami często do spowiedzi i zachęcajcie własne dzieci do tej praktyki sakramentalnej. Tam jest egzorcyzm, uwolnienie od grzechu, ale i od szatana!

 

Wybaczcie mi za te słowa pełne wyrzutu. Ale alarmuję!


Ubóstwo w domu jeszcze nikogo nie sprowadziło na manowce, bogactwo tak!

 

Drodzy rodzice, codziennie modlę się o duch trzeźwego myślenia dla was, aby bożki: chciwości pieniądza, dobrobytu, szybkiego dorabianie się nie zabrały wam istoty rodziny, która zwie się więzią małżeńską.

 

Jak się wam więź małżeńska rozpadnie, nie zalepisz to „forsą”, zostanie pustka i zgliszcza.

 

Modlitwa. Św. Józefie daj modrość polskim rodzicom, aby walczyli o Boga i więź małżeńską między nimi, a o dzieciach nie zapominali. Amen!

Dorota
Dorota Lut 10 '17, 21:59
Wróć do Mnie...ks. Daniel Glibowski

 

 

Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę». Mk 7, 32-35. 37

Można mieć słuch i nie słyszeć Boga. Można mieć mowę i nie mówić o swoim Stwórcy. Czy Ty też jesteś głuchoniemy? Po co Ci słuch, jeśli nie ukierunkujesz Go na najważniejsze źródło? Po, co Ci mowa, jeśli używasz jej tylko dla siebie i spraw przyziemnych?

Stań dzisiaj w obecności Jezusa i proś o uzdrowienie. Otwórz się całkowicie na wolę Bożą. Nie bój się słyszeć codziennych natchnień Ducha Świętego, który wielokrotnie pociągnie Cię do szalonych rzeczy. On daje natchnienia oraz siłę i odwagę do ich realizacji. Zaufaj Mu. On nada Twojemu życiu konkretny smak. Z Nim także Twoja mowa stanie się niczym miecz, który złamie wszystkie kłamstwa wroga. Nie zapominaj, że Twoim codziennym zadaniem jest przyznawanie się do Jezusa i głoszenie Ewangelii. Obudź w sobie ten zapał. Jeżeli prawdziwie kochasz Chrystusa, to nie będziesz potrafił zatrzymać Go tylko dla siebie. Zacznij już dzisiaj. Powiedz komuś o Twojej największej miłości. Nie lękaj się wyśmiania. Mimo takich reakcji ludzie potrzebują usłyszeć o żywym Bogu. Poprzez Twoje głoszenie wiele osób zacznie prawdziwie słyszeć i mówić.


Jeśli nie ukierunkujesz swojego słuchu na Boga i Jego Prawdę, to możesz być pewny, że w Twoim sercu pojawi się głos ojca kłamstwa;

 

Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło».Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski. Rdz 3, 4-7

 

Mam nadzieję, że pierwsza opcja bardziej Ci się podoba. W końcu nikt nie lubi być okłamywany. Nie pozwól, aby diabeł ciągle obnażał Cię i wyśmiewał Twoją nagość. Wróć do miłosiernego Ojca, który czeka z szatą, pierścieniem i sandałami. Tylko z Nim możesz być prawdziwie szczęśliwy.


Dzisiaj załączam bardzo mocny apel do kapłanów. Wyślij go znajomym księżom. Sam posłuchaj i pamiętaj o gorliwej modlitwie za tych, którzy maja niełatwą misję prowadzenia Bożej owczarni. Uwierz mi, że nie ma gorszej rzeczy niż głuchoniemy kapłan, który prowadzi owczarnię do piekła. Jeżeli znasz takiego księdza, to już dzisiaj ratuj go modlitwą i napomnieniem, aby nie zginął razem z owczarnią.


Panie uzdrawiaj mój słuch i mowę. Broń mnie przed kłamstwami diabła. Chcę słyszeć tylko Twoje natchnienia. Daj mi odwagę, abym codziennie szedł za Tobą i głosił Twoją prawdę.

 

Otwórz się na Chrystusa!...ks. Roman Chyliński

Mk 7, 31-37

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.
Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął Go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: "Otwórz się". Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.
Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali.
I pełni zdumienia mówili: "Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę".

 

„Przyprowadzili Mu głuchoniemego”.

Kim jest nasz Biblijny głuchoniemy?
To może być każdy z nas. Każdy z nas może być głuchy na słowo Boże i niemy w uwielbieniu Boga.
Jezus wcześniej mówił o tym problemie do faryzeuszów:
„On im odrzekł:"Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby
patrzyli oczami, a nie widzieli,
słuchali uszami, a nie rozumieli,
żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica.”(Mk 4,11-12).

 

Można tak słuchać w niedzielę na Mszy św. słowo Boże, aby po prostu je nie usłyszeć.

Po nawróceniu pewna kobieta dała takie świadectwo” „Przez 40 lat chodziłam na Msze św. i wydawało mi się, że aktywnie w niej uczestniczę. Lecz dopiero nie dawno zauważyłam, że zupełnie nie docierało do mnie czytane słowo Boże i pomijałam je bezrefleksyjnie.”

Podobnie jest z dialogiem w czasie uczestniczenia we Mszy św.
Cały lud coś odpowiada księdzu, ale można nigdy głębiej nie zastanowić się, co te słowa oznaczają. Czy wiesz, że 90% słów wypowiadanych w czasie Eucharystii pochodzi z Pisma św.

Istotą przeżywania Eucharystii jest chęć spotkania się z osobą Jezusa Chrystusa.


Może jednak być tak:
- Patrzę na ołtarz, a nie widzę Chrystusa,
- Słucham słowa Bożego, a nie słyszę Chrystusa,
- Modlę się, a nie wielbię Chrystusa.

I tak może być z naszym uczestnictwem we Mszy św. Przez całą Eucharystię myślę o swoich: interesach, niepowodzeniach, problemach rodzinnych, nie akceptacji i konfliktach z szefem w pracy oraz o wielu innych sprawach.


I jak w tym wszystkim jeszcze wielbić Boga?

 

Postawmy sobie pytanie: dlaczego tak się dzieje?

 

„On wziął Go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka;”

 

Powyższe słowa odpowiadają nam na postawione pytanie.
„Palec” w Piśmie św. zawsze symbolizuje żywą obecność Ducha Świętego oraz Jego moc.
Jezus otwiera „uszy” głuchoniememu mocą Ducha Świętego.

 

I tu należałoby postawić kolejne pytanie: Czy masz żywą relację z Duchem Świętym?

 

Czy idąc na Eucharystię zapraszasz Ducha Świętego, aby otworzył cię na słowo Boże i dał ci łaskę jego zrozumienia? Czy jest to w ogóle dla ciebie ważne, aby zrozumieć co do ciebie mówi Jezus?

 

„A spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: "Otwórz się". Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.”

 

W wielką sobotę, w Triduum Paschalnym praktykuje się nabożeństwo „Effata”. Wówczas wierni podchodzą do kapłana, a on dotyka rękoma uszy i wargi każdego człowieka prosząc Ducha Świętego, aby Ten otworzył wiernych na dar słuchania i wielbienia Boga.

 

Może właśnie i ty potrzebujesz takiej modlitwy kapłana.
Proś wówczas Ducha Świętego, aby otworzył cię:
-na Boga,
- na siebie,
-na ludzi,
- na świat, w którym żyjesz.

 

„I pełni zdumienia mówili: "Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę".

 

Modlitwa: Przyjdź Duchu Święty i otwórz moje uszy i mój umysł na słuchanie prawdy w słowie Bożym. Spraw, aby słowo Jezusa przemieniało mnie. Otwórz też moje usta, abym potrafił wielbić Boga w każdym czasie, w chwilach trudnych, przykrych dla mnie, a także w niepowodzeniach i moich słabościach. Ponieważ każda chwila jest dobra na uwielbienie Pana. Amen!

Dorota
Dorota Lut 11 '17, 14:46

Gdzie jesteś Adamie? Gdzie jesteś człowieku po grzechu?..ks. Roman Chyliński

 

Rdz 3, 9-24


Pan Bóg zawołał Adama i zapytał go: «Gdzie jesteś?»
On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się».
Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?»
Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem».
Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: «Dlaczego to uczyniłaś?»
Niewiasta odpowiedziała: «Wąż mnie zwiódł i zjadłam».
Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: «Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i dzikich; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę».
Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą».
Do mężczyzny zaś Bóg rzekł: «Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem, mówiąc: Nie będziesz z niego jeść – przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał z niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!»
Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyjących.
Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich. Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się jak jeden z Nas: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki».
Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił na wschód od ogrodu Eden cherubów i miecz z  połyskującym ostrzem, aby strzec drogi do drzewa życia.

Gdzie jesteś Adamie?

Gdzie jesteś człowieku po grzechu?

Człowiek po chrzcie św. otrzymuje od Boga synostwo.
Bóg ojciec nie chce już trzymania człowieka w relacji „Pan – niewolnik”.


Dlaczego?


Relacja „Pan – niewolnik” pozbawia człowieka dziedzictwa. Nie ma człowiek dostępu do nieba, do szczęścia oraz życia w poczuciu i bezpieczeństwie dziecka Bożego.

 

Dar synostwa, o którym pisze św. Paweł w Liście do Rzymian wprowadza nas na nowo w ową szczęśliwość przebywania z Bogiem jak przyjaciel z Przyjacielem:„Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: "Abba, Ojcze!" (Rz 8,14-15).

 

Nie wiem, więc czy mamy świadomość, że kiedy dajemy sobie zgodę, jako chrześcijanie na życie w grzechu ciężkim ponownie odrzucamy dar synostwa wobec Boga Ojca i wchodzimy w niewolę!!!

 

W liście do Galatów św. Paweł przypomni nam prawdę „o wolności”:
„Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!”(Ga 5,1).

 

Tak wielu dzisiaj chrześcijan świadomie odrzuca relacje z Bogiem Ojcem przez to, że odrzuca relacje z Jezusem odchodząc od Kościoła.

 

Pytanie rodzi się jedno: w imię czego ludzie ci pozbawiają się wolności i dziedzictwa nieba?

 

Dzisiejsze czytanie z Księgi rodzaju przedstawia nam dramat człowieka po grzechu.

 

Taki człowiek zaczyna żyć w lęku:
«Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się».

 

Człowiek po grzechu ciężkim często wchodzi w kłamstwo ukrywania siebie i swego grzechu przed Bogiem. Nie chce się do niego przyznać. Woli żyć w samo zakłamaniu niż cieszyć się wolnością.

 

Nie musimy już ponawiać ten sam błąd naszych pierwszych rodziców po grzechu.
Nie musimy ukrywać się przed Bogiem Ojcem.

 

W Jezusie Chrystusie mamy przystęp do Ojca.


Co to znaczy?


To znaczy, że w konfesjonale na nowo stajemy się dziećmi Boga. Duch Święty odnawia w nas dziecięctwo Boże i zabiera nam lęk oraz ogarnia nas miłością Ojca.

 

A ja, dzisiaj nam tylko o tym przypominam, jak wspaniałych czasach żyjemy. Dar godności dziecka Bożego i dar wolności otrzymujemy po wyznaniu grzechu i żałowaniu za ich popełnienie.

 

Jak, więc nie wiele potrzeba, aby stać się naprawdę szczęśliwym człowiekiem!

 

Modlitwa: Panie Jezu przez Twoją drogocenną Krew wylaną na krzyżu otrzymałem na nowo synostwo, wolność i dziedzictwo nieba. Nie pozwól, abym kiedykolwiek oddalił się od Ciebie i stracił tak wielkie duchowe dary. Nie chcę już żyć w pustce grzechu. Wracam do Ciebie, bo zbyt cenna jest Twoja krew, zbyt wielka jest Twoja miłość i zbyt cenny jest Twój dar mówienia do Boga Ojcze. Amen!

 

Nasycenie mimo bólu...ks. Daniel Glbowski

  (...) i polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Mk 8, 6-9

Spróbuj odnaleźć się w czterotysięcznym tłumie, który zostaje nasycony siedmioma chlebami i kilkoma rybkami. Przypomnij sobie jakąś uroczystą Mszę świętą np. ze Światowych Dni Młodzieży lub z Lednicy. Czy czułeś się wtedy nasycony? Prawdziwy Chleb – Ciało Jezusa Chrystusa jest w stanie nakarmić nawet najbardziej zmęczone i utrudzone życiem serce. Uwierz w to, a zaczniesz nową jakość życia. Zobacz jak często dbasz o codzienne posiłki. Czy tak samo dbasz o pokarm, który łączy Cię z niebem? Doceń ten najcenniejszy dar, jaki zostawił Ci Jezus. On jest cały dla Ciebie w każdej Eucharystii. Zawalcz o ten pokarm nawet w dni powszednie.


Dzisiaj mamy kolejny Światowy Dzień Chorego. Dlatego też chciałbym się podzielić fascynującą postacią Marty Robin, która 52 lata żyła tylko Eucharystią. Ta francuska mistyczka była przykuta chorobą do łóżka prze pół wieku. Mimo to osiągnęła piękne zjednoczenie z Chrystusem ukrzyżowanym. Jej życiem fascynowało się tysiące ludzi. Przez jej dom przewinęło się ponad 100 tysięcy osób, które pragnęły być przy niej i słuchać jej słów niczym samego Jezusa, z którym była stale zjednoczona. Do dzisiaj trwają jej dzieła. Zachęcam do poznania tej niezwykłej postaci:

https://www.youtube.com/watch?v=W22wU4y-3ao

 

Dorota
Dorota Lut 12 '17, 09:16

Co z moim chrześcijaństwem?...ks. Roman Chyliński

 

Mt 5, 17-37

 

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim.
Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego.
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj.
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza.
Słyszeliście, że powiedziano: „Nie cudzołóż”. A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
Powiedziano też: „Jeśli ktoś chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy”. A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa.
Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: „Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi”. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie – ani na niebo, bo jest tronem Boga; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nawet jednego włosa nie możesz uczynić białym albo czarnym.
Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi».

 

 

"Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.”


Odnieśmy słowa Jezusa do naszych czasów.

 

Dzisiaj mamy do czynienia z dwoma rodzajami chrześcijaństwa.


Pierwsze nazwalibyśmy „chrześcijaństwem religii”.

 

Cóż ono oznacza lub do czego to chrześcijaństwo ogranicza się:


- Do świadomości bycia ochrzczonym,
- Chodzenia z obowiązku do Kościoła w niedzielę,
- Przyjmowania Nauki Kościoła z własnym „ale…”,
- Tolerowania przykazań Bożych we własnej nadinterpretacji,
- Przyjmowania sakramentów świętych, kiedy Pan Jezus jest „w żłobie” albo „w grobie”,
- W piątek niejedzenia mięsa.

 

Inaczej mówiąc, chrześcijaństwo, to sprawa pewnych praktyk, czy pewnych zobowiązań, które człowiek musi spełnić formalnie wobec „organizacji”, która nazywa się Kościół Katolicki, aby mieć poczucie własnej porządności i lojalności wobec Boga.

 

Chrześcijaństwo takie jest skostniałe, statyczne i martwe.
Najgorzej kiedy my kapłani, nic w tym względzie nie robimy, aby to zmienić!!! Nam też jest tak wygodnie! O zgrozo!

 

Ale na szczęście jest inne chrześcijaństwo, które nazwalibyśmy „chrześcijaństwem wiary”.

 

Czym ono jest i do czego odnosi się?
- Do pragnienia spotkania się z Jezusem,
- Do poznania Jezusa przez czytanie słowa Bożego,
- Do nawrócenia,
- Do dzielenia się wiarą w środowisku, którym żyję,
- Do odważnego dawania świadectwa.

 

Powyższe chrześcijaństwo jest dopiero odpowiedzią na słowo Boże, które mówi:


Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia. Wszak mówi Pismo: Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony.”(Rz 10,9-11).

 

„Chrześcijaństwo wiary” oparte jest, więc na osobistej decyzji opowiedzenia się za Jezusem i Jego nauką, a z drugiej strony wymaga konsekwencji w codziennym stylu życia, przez odrzucenie zła i ogłaszaniem sobie i innym, że jestem uczniem Chrystusa.

 

Czy chcę podjąć wysiłek pogłębienia swojego życia chrześcijańskiego?

 

Najlepiej wzrasta się w małych grupach, gdzie ludzie, wśród których jestem również pragną czegoś więcej od swojego chrześcijaństwa.

 

Poszukaj, więc wspólnoty żywej wiary. W Kościele Katolickim takich małych grup duchowego wzrastania jest naprawdę sporo.

 

Modlitwa: Panie Jezu, nie chcę już być chrześcijaninem spełniającym tylko zobowiązania wobec Kościoła, ale żywym świadkiem wiary. Otwórz moje serce na Twoją miłość, a umysł na głębsze poznanie Ciebie. Amen!

 

Prawo miłości i wierności...ks. Daniel Glibowski

 

Dzisiejsze słowa Jezusa dotkną wielu serc. Powyższa nauka jest tak przejrzysta, że nie potrzeba wiele pisać. Niejasna może być jedynie kwestia oddalenia żony ze względu na nierząd. Otóż chodzi tutaj o dwie sytuację. Pierwsza dotyczy osób żyjących tak, jak mąż z żoną mimo, że są w niesakramentalnych związkach. Takie osoby cudzołożą i powinny rozejść się do momentu, w którym zawrą sakramentalne małżeństwo.

Natomiast druga sytuacja dotyczy jawnego cudzołożenia jednej ze stron w małżeństwie. W takiej sytuacji osoba dochowująca wierności nie może tolerować trójkąta małżeńskiego. Dlatego też powinna odejść od niewiernego małżonka, podjąć pokutę i czekać na jego nawrócenie. Trudna to nauka, ale taka jest Ewangelia, której sensem jest głęboka miłość, w którą wpisana jest także konkretna ofiara, cierpienie i przebaczenie. Dodam, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Jeśli masz podobną sytuację, to już teraz podejmij konkretną walkę, a zobaczysz, że przyjdzie czas Twojego głębokiego nawrócenia i głoszenia ludziom Prawdy – Jezusa Chrystusa.


Wybierz życie zgodne z Ewangelią Jezusa, a nie świata;

 

Bracia: Głosimy mądrość między doskonałymi, ale nie mądrość tego świata ani władców tego świata, zresztą przemijających. 1 Kor 2, 6

 

Nie daj się zwieść nauce tego świata. Każdego dnia wybieraj doskonałe prawo Boże, a osiągniesz wspaniałą nagrodę;

 

Jeżeli zechcesz, zachowasz przykazania, a dochowanie wierności zależy od Jego upodobania. Położył przed tobą ogień i wodę, po co zechcesz, wyciągniesz rękę. Przed ludźmi życie i śmierć, co ci się podoba, to będzie ci dane. Syr 15, 15-17
Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują». 1 Kor 2, 9

 

Panie, prowadź mnie według Twojej świętej woli!

 

Błogosławieni, których droga nieskalana,
którzy postępują zgodnie z Prawem Pańskim.
Błogosławieni, którzy zachowują Jego napomnienia
i szukają Go całym sercem.
Ty po to dałeś swoje przykazania,
aby przestrzegano ich pilnie.
Oby niezawodnie zmierzały moje drogi
ku przestrzeganiu Twych ustaw.
Naucz mnie, Panie, drogi Twoich ustaw,
bym ich przestrzegał do końca.
Ucz mnie, bym przestrzegał Twego Prawa
i zachowywał je całym sercem. Ps 119, 1-2. 4-5. 33-34

Edytowany przez Dorota Lut 12 '17, 09:17
Strony: «« « ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 ... » »»