Światło na mojej ścieżce.
ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
III Niedziela Wielkanocna, B; Dz 3, 13-15. 17-19; Ps 4, 2. 4 i 9 (R.: 7b); 1J 2, 1-5a; Por. Łk 24, 32; Łk 24, 35-48; Winnica 19 kwietnia 2015 roku. Niedziela Biblijna. Przez dwa tygodnie ogłaszano, by wziąć ze sobą do kościoła Pismo Święte.
Najpierw zadanie dla tych, którzy mają ze sobą Pismo Święte – Stary i Nowy Testament.
Najpierw, jeśli ktoś potrzebuje, zakładamy okulary.
Teraz spróbujmy otworzyć Biblię idealnie na środku. Otworzymy ją na Księdze Psalmów. Na górze strony powinno być napisane jaka to księga.
Jeśli mamy Księgę Przysłów lub Koheleta to za daleko – musimy się cofnąć.
Jeśli mamy księgę Hioba lub Księgi Machabejskie to przewróćmy strony dalej.
Gdy mamy już Księgę Psalmów to zobaczmy jaki jest psalm na stronach, które otworzyliśmy i znajdźmy teraz Psalm 119.
Jest to najdłuższy psalm w tej księdze. Gdy już go mamy to znajdźmy werset 105.
Czytamy tam: „Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce.” (Ps 119,105)
Możemy mieć różne tłumaczenia – tych, którzy mają Biblię Tysiąclecia mogą czytać ze mną. Inni niech powtarzają za mną. Najpierw jedna część tego wersetu. Potem drugą.
„Twoje słowo jest lampą dla moich stóp.” – powtarzamy.
„I światłem na mojej ścieżce.” – powtarzamy.
Dziękuję.
Gdybyśmy weszli na naszą ambonę i zobaczyli gdzie jest otwarta wyłożona tam Biblia – okazało by się, że tam właśnie – na Psalmie 119.
Dlaczego prosiłem o otworzenie tej właśnie Księgi Pisma Świętego i przeczytanie fragmentu tego właśnie psalmu? Dlaczego Biblia na ambonie otworzona jest tam właśnie?
Dlatego, że ten werset pokazuje bardzo praktyczny wymiar Słowa Bożego. Słowo Boże to nie jest tekst, który ma służyć jakimś estetycznym przeżyciom – choć takie fragmenty na pewno można znaleźć.
Nie jest to jedynie odznaka pewnej religijnej przynależności: my trzymamy w domu Biblię a muzułmanie będą mieli Koran.
Biblia służy do życia – do godnego przeżycia swego życia i do osiągnięcia zbawienia.
Jest to bardzo precyzyjna instrukcja – lampa i światło na drogach naszego życia. To wyczytaliśmy w naszym fragmencie.
To jednak nie jest wszystko. Instrukcje są dobre, ale potrzeba jeszcze czegoś więcej i Biblia to daje.
Zajrzyjmy do dzisiejszych czytań. Początek Ewangelii – „Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.” (Łk 24,35) – nawiązuje do wydarzenia, które nazywamy: „Uczniowie idący do Emaus”.
Jest to częsty motyw religijnych obrazów – po ukrzyżowaniu Jezusa dwaj uczniowie idą do Emaus – przyłącza się do nich zmartwychwstały Jezus i tłumaczy im Pisma.
Kluczowa dla nas jest tu refleksja uczniów po tym wydarzeniu. Tak czytamy: „Mówili [dwa uczniowie] nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24,32)
I to jest drugi wymiar praktyczności Pisma Świętego. Nie tylko czegoś się dowiadujemy, ale zapalamy się do czegoś. Zaczyna płonąć nasze serce – jesteśmy porwani, niesieni, wstępują w nas nowe siły.
To wszystko przez Słowo Boże a dokładnie przez samego Jezusa. Gdy bowiem czytamy Pismo Święte to jakby stajemy w bezpośredniej bliskości Boga. On jest wtedy przy nas. To on nas zapala swoją obecnością.
Mamy działanie na intelekt, mamy działanie na emocje. Potrzeba jeszcze woli – trzeba jeszcze naszego „tak”. Naszego pójścia za tym Słowem. Nie wystarczy, że mamy jasno oświetloną drogę, nie wystarczy, że mamy pozytywne nastawienie – jeszcze trzeba podjąć decyzję.
Ta decyzja zawsze będzie do nas należała. Gdy jednak będzie światło – gdy wszystko będzie jasne, gdy będzie poryw serca, to decyzja ta będzie łatwiejsza.
Dlaczego Maryja powiedziała swoje „fiat” – niech mi się stanie? Bo miała Boże Słowo i miała obecność Bożą, która zapalała jej serce.
Dlaczego ludzie często żyją bez wiary, bez chęci powiedzenia „tak” Bożej woli i Bożym planom dla ich życia? Bo nie mają światła i poznania Boga, które płynie z Biblii i nie mają zapalonego serca. To zapalenie też pochodzi z Biblii.
Powiem teraz coś bardzo ważnego. Jest ktoś, kto za wszelką cenę i heroicznie będzie dążył do tego, by pozbawić ludzi Bożego światła i porywu serca.
Tym kimś jest diabeł i szatan.
Słowo szatan oznacza przeciwnika. I rzeczywiście przeciwnikiem i wrogiem rodzaju ludzkiego jest ten zbuntowany anioł, którego celem jest „kraść, zabijać i niszczyć” (por. J 10,10).
I trzeba przyznać, że szatan odnosi sukcesy. Kradnie coś, co jest fundamentem, filarem i zwieńczeniem jednocześnie. Kradnie Biblię.
Ze smutkiem uznaję jego sukcesy.
Jak to się stało, że najbardziej rozpowszechniona książka świata, która jest w każdym domu, jest jednocześnie tak nieznana?
Jest w telewizji teleturniej „Jeden z dziesięciu”. Uczestnicy błyszczą niekiedy naprawdę wielką inteligencją a często wykładają się na banalnych wręcz pytaniach z Biblii. „Jaki pokarm rozmnożył Jezus? Proso.”
Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć niż działaniem demonicznym. Szatan kradnie Biblię.
To nie jest działanie spektakularne – nikt się nie rzuca, nie toczy piany, nie ma drgawek, nie wykrzykuje bluźnierstw. Tylko odcina się go dyskretnie od źródła życia.
Szatan przełknie niemal wszystko. Przełknie to nawet, że ludzie chodzą do kościoła, spowiadają się, jeżdżą na pielgrzymki, modlą się.
Szatan przełknie nawet to, że ten czy ów kupi sobie Biblię.
Byle tylko nie otworzył jej.
Stwarza tyle przeszkód, znajduje tyle usprawiedliwień, by nie czytać, by nie rozważać.
Zadziwiające jest nawet to, jak potrafi wytrząsnąć te Słowa, które słyszymy w kościele. Zadziwiające jest to jak szybko zapominamy to, co słyszeliśmy dosłownie przed chwilą.
Spróbuj sobie, bracie i siostro przypomnieć ewangelię, którą przed chwilą słyszałeś. O czym tam było?
Nie chcę rozwijać tego wątku, bo wolę głosić Boga, niż poświęcać czas diabłu – nawet przestrzegając przed jego działaniem.
Jezus powiedział: „Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem.” (J 6,63)
Kto odsuwa się od Bożego Słowa, kto pozwala sobie ukraść Biblię – ten odcina się od ducha i odcina się od życia.
Czy może prawdziwie żyć ten, kto odcina się od życia?
Wielu z nas przyniosło ze sobą Biblie. Podnieśmy je teraz wysoko. Chciałbym, byśmy wspólnie coś wyznali.
Powtarzajmy: „Słowa Twe, Panie”. „Dają życie wieczne.”
I jeszcze raz: „Słowa Twe, Panie”. „Dają życie wieczne.”
Opuśćmy Biblię.
I jeszcze jedno. Wstydziłbyś się pocałować swoją matkę? Tę, która dała ci życie? To jeśli się nie wstydzisz to pocałuj tę księgę – ona też ci daje życie.
Szatan wiele przełknie – nawet niedzielę biblijną. Byle już do tego nie wracać, byle odnieść tę paskudną księgę do domu i do niej już nie wracać.
Teraz wiele od ciebie zależy. Twoja decyzja, co z tym wszystkim zrobisz. Decyzja na większą obecność Bożego Słowa w twoim życiu.
Biblia to twój największy skarb. Nie pozwól się okraść z największego twego bogactwa – ze Słowa Bożego.