Król asyryjski Salmanassar najechał cały kraj, przyszedł pod Samarię i oblegał ją przez trzy lata. W dziewiątym roku Ozeasza król asyryjski zdobył Samarię i zabrał Izraelitów w niewolę do Asyrii, i przesiedlił ich do Chałach, nad Chabor – rzekę Gozanu, i do miast Medów.
Stało się tak, bo Izraelici zgrzeszyli przeciwko Panu Bogu swemu, który ich wyprowadził z Egiptu, spod ręki faraona, króla egipskiego. Czcili oni bogów obcych i naśladowali obyczaje ludów, które Pan wypędził przed Izraelitami, oraz królów izraelskich, których wybrali.
Pan jednak ciągle ostrzegał Izraela i Judę przez wszystkich swoich proroków i wszystkich „Widzących”, mówiąc: „Zawróćcie z waszych dróg grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i postanowień moich, według całego Prawa, które nadałem waszym przodkom i które przekazałem wam przez sługi moje, proroków”. Lecz oni nie słuchali i twardym uczynili swój kark, jak kark ich przodków, którzy nie zawierzyli Panu Bogu swojemu. Odrzucili przykazania Jego i przymierze, które zawarł z przodkami, oraz rozkazy, które im wydał.
Wtedy Pan zapłonął gwałtownym gniewem przeciw Izraelowi i odrzucił go od swego oblicza. Pozostało tylko samo pokolenie Judy. (2 Krl 17,5-8.13-15a.18)
Salmanassar V zdobył Samarię (miasto założone przez Omriego w IX w. p. n. e.) w 722 r. przed Chrystusem. Jak mówi dzisiejszy fragment z 2-giej Księgi Królewskiej, powodem zajęcia i zniszczenia tego miejsca było odstępstwo Izraelitów od Boga.
W Starym Testamencie jest to bardzo często pojawiający się schemat. Lud Wybrany wpadał w niewolę innych ludów (Filistynów, Asyryjczyków, Babilończyków, Rzymian itd.) dlatego, że zapomniał o Bogu. Niemal całe przepowiadanie proroków było wołaniem do sumień ludzi, żeby nawrócili się zanim będzie za późno. Czy słuchali ich? Rzadko tak bywało. W większości przypadków Boży Posłańcy byli wyśmiewani, poniżani, a nawet torturowani, ponieważ ośmielili się mówić prawdę o tym, że wiara ich rodaków jest tylko powierzchowna i że bardziej pokochali grzech niż Pana. Dopiero, gdy Izrael doświadczył czasu niewoli, poniżenia i uciemiężenia, przypominał sobie, co było tego początkiem i przyznawał prorokom rację. Wtedy następował proces nawrócenia i powrotu do Stwórcy.
Wieki mijają, ale Słowo Boże ciągle jest aktualne. Nie odkryję Ameryki mówiąc, że nasze cierpienia i zniewolenia bardzo często (ale nie zawsze) są powodem oddalenia się od Boga. Np. człowiek chory na alkoholizm wpadł w niego, ponieważ uznał grzech, czyli nadużywanie (a nie samo picie) alkoholu za coś ważniejszego niż trzeźwość, niż dobro rodziny, jeśli ją założył. Kościół, który jest także prorokiem i przez który mówi Bóg, stawia sprawę jasno. Jeśli doprowadzasz się do upicia, to popełniasz grzech ciężki. Nikt tu niczego nie kryje, ale stawia sprawy jasno. Wybór należy do człowieka. Owszem raz można popełnić błąd, upijając się, ale jeśli taka sytuacja powtarza się, to już nie możemy mówić o błędzie, ale o wyborze. Staję na rozstaju dróg: jedna nazywa się „wierność Bogu”, a druga „samowola”. Którą pójdę? Zależy ode mnie, ale muszę liczyć się z konsekwencjami moich czynów. Mądry człowiek sięga myślą dalej i zastanawia się, co będzie gdy postąpię w taki a nie inny sposób. Czy to alkoholizm lub inny grzech bądź nałóg jest odwróceniem się od Boga. W Nim jest życie i wolność. Więc nietrudno się domyślić, że tam, gdzie Jego zaczyna brakować, wkracza śmierć i niewola.
Samaria upadła, ponieważ ludzie nie słuchali Go i Jego wysłanników. Uważali, że nie ma problemu. On był, ale został zagłuszony i zepchnięty na dalszy plan. Bóg dopuścił upadek wielkiej Samarii, aby ludzie w końcu zaczęli myśleć.
Jak jest u Ciebie? Na pewno doświadczasz wielu cierpień w swoim życiu. Zapytaj się, czy ich początkiem nie jest grzech? Czy nie wyśmiałeś Boga i jego proroków w Kościele? Czy nie lekceważysz nauczania Kościoła? Czy nie należysz do kategorii tzw. „ale katolików”. „Wierzę w Boga, ale… Chodzę do Kościoła, ale…” A może już siedzisz po uszy w jakiejś formie zniewolenia przez grzech, a ciągle nie chcesz się przyznać, że potrzebna jest zmiana?
Bóg pozwoli – jeśli nie nawrócimy się w porę – abyśmy wpadli w niewolę, żebyśmy zaczęli poważnie traktować Jego i to co On do nas mówi. Nie straszę, ale powtarzam to, co mówi Biblia. Jeśli czytając te słowa obrazisz się na mnie i uznasz, że nie mam racji, to masz do tego prawo. Zanim jednak to zrobisz, to proszę, zastanów się czy w moich słowach nie ma choćby odrobiny prawdy?
Paradoksalnie, lepiej jest wpaść tutaj na ziemi w szpony jakiegoś grzechu i nawrócić się, udowadniając sobie i Bogu, że chcę życia wiecznego w Niebie, niż udawać, że nie ma problemu, a inni się mylą, i pójść na wieki do piekła.
Proszę Cię o jedno: Pomyśl dokąd zmierzasz. Proszę…
Niech Cię Bóg błogosławi +
Ks. Krystian Malec / Słowo daję/