I jeszcze jedno, moim zdaniem bardzo przydatne rozważanie dot. tej uschłej ręki od ks. Józefa Tabora
1. Pan nie wymaga rzeczy niemożliwych. Łaska pomocą w drodze do świętości.
W pewien szabat wszedł Jezus do synagogi, gdzie znalazł się człowiek, który miał uschłą rękę (por. Łk 6, 6-11). Św. Łukasz uściśla, że była to ręka prawa. Uczeni w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, by się przekonać, czy dokona uzdrowienia w szabat. Faryzejska interpretacja prawa pozwalała na wykonywanie w dniu poświęconym Panu zabiegów medycznych jedynie w przypadku zagrożenia życia. To zaś nie dotyczyło owego człowieka, który przybył do synagogi ufny w moc Chrystusa.
Pan, który dobrze znał myśli i zamysły tych, którzy bardziej kochali literę prawa aniżeli Pana Prawa, powiedział człowiekowi o chorej ręce: Podnieś się i stań na środku! Po czym, rozejrzawszy się dokoła po wszystkich, Jezus powiedział mu: Wyciągnij rękę! I ów człowiek, pomimo świadomości swoich ograniczeń, postarał się uczynić to, co nakazał mu Pan, i jego ręka stała się znów zdrowa. Chory ów został uzdrowiony przede wszystkim dzięki Boskiej mocy słów Chrystusa, lecz również dzięki swojemu posłuszeństwu, zdobywając się na wysiłek, którego od niego zażądano. Tak wyglądają cuda łaski. Wobec pozornie niemożliwych do pokonania wad, w obliczu zadań apostolskich, które wydają się zbyt ambitne i trudne, Pan domaga się od nas tej samej postawy, to znaczy ufności w Niego, wyrażającej się w stosowaniu środków nadprzyrodzonych, a także wykorzystania tego, co leży w naszych możliwościach, a co Pan podpowiada nam w zażyłości modlitwy lub poprzez kierownictwo duchowe.
Niektórzy Ojcowie Kościoła w słowach Pana: wyciągnij rękę widzieli zachętę do praktykowania cnót. „Wyciągaj ją wiele razy - pisze św. Ambroży - pomagając swemu bliźniemu. Broń od wszelkiej obelgi tego, który cierpi z powodu oszczerstwa, wyciągnij rękę ku ubogiemu, który cię prosi. Wyciągnij ją do Pana, prosząc Go o przebaczenie twoich grzechów". Realizując drobne akty cnót, które pragniemy nabyć, czynimy małe kroki w kierunku upragnionego celu. Jeżeli czynimy starania, łaska dokonuje cudów poprzez te wysiłki, które wydają się nam drobną rzeczą. Gdyby tamten człowiek, bardziej ufając swojemu doświadczeniu niż słowom Pana, nie uczynił tego, co polecił mu Pan, musiałby pewnie resztę swego życia spędzić z uschłą ręką. Cnoty wykuwa się dzień po dniu, świętość osiąga się, będąc wiernym w małych rzeczach, w sprawach codziennych, w czynnościach, które mogą się wydawać nieznaczące, ale które ożywia łaska.
Podobnie jak rzeźbiąc w kamieniu lub w drewnie, należy dzień po dniu coraz bardziej wygładzać chropowatość, usuwać niedoskonałości w naszym życiu osobistym, w duchu pokuty, poprzez małe umartwienia. Później już sam Jezus Chrystus dopełni tego, czego nam brakuje. To On w rzeczywistości dokonuje dzieła świętości i to On porusza dusze, ale liczy na nasze współdziałanie, na posłuszeństwo w tym, co nam wskaże, choćby było to czymś tak nieznaczącym, jak wyciągnięcie ręki. To każe nam prowadzić radosną walkę duchową i nigdy się nie zniechęcać. W małych rzeczach tkwi nasza moc.
2. Walka w małych rzeczach.
Wyciągnij rękę!, czyń wysiłki związane z tymi drobnymi rzeczami, z których składa się dzień. Wielu celów nie osiągamy, ponieważ nie jesteśmy dostatecznie mocno przekonani o pomocy ze strony łaski Bożej. Ona jednak sprawia, że nasze drobne wysiłki stają się owocne w sposób nadprzyrodzony.
Lenistwo uniemożliwia ćwiczenie się w cnotach, natomiast miłość dodaje im skrzydeł. Miłość była głównym motorem życia ludzi świętych. Lenistwo zaś sprawia, że drobne rzeczy stają się niewykonalne, takie jak list, który mamy napisać, wizyta, rozmowa, punktualność w realizacji planu dnia. Lenistwo usypuje górę z ziarenek piasku. Osoba leniwa duchowo uważa, że chociaż Pan domaga się od niej wyciągnięcia ręki, to jednak ona tego zrobić nie może, więc w następstwie tego nie wyciąga jej i nie ulega uzdrowieniu. Natomiast miłość sprawia, że drobne akty jakiejś cnoty, których dokonujemy od rana do nocy, mają olbrzymią skuteczność nadprzyrodzoną.
By odnaleźć tego ducha wiary i ten poryw, tę żarliwość miłości Bożej, trzeba mężnie narzucać sobie codziennie jakieś ofiary w dziedzinach, które pozostawiają najwięcej do życzenia. Pierwszy krok kosztuje najwięcej. Ale stopniowo, jak kropla wody, która po trochu wypłukuje skałę i ją żłobi lub krople deszczu, które użyźniają spragnioną ziemię, tak też często powtarzane dobre uczynki tworzą nawyk, solidną cnotę, zachowują ją i umacniają. Miłość opiera się na uczynkach, które pozornie wydają się mało znaczące. Postarajmy się być uśmiechnięci, wytwarzać wokół siebie miłą atmosferę, nawet gdy jesteśmy zmęczeni, unikać słów, które mogą sprawić komuś przykrość, nie okazywać zniecierpliwienia stojąc w korku w godzinach natężonego ruchu, pomóc w pracy koledze, który tego dnia się opóźnia, wyświadczyć pewne przysługi choremu.
Zakorzenione w duszy wady, takie jak lenistwo, egoizm lub zawiść, można pokonać, mając w pamięci tę scenę ewangeliczną i polecenie Chrystusa: Wyciągnij rękę! Poprawa z pomocą Bożą następuje wtedy, kiedy walczy się w drobnych rzeczach - kiedy wstaje się o określonej godzinie, a nie później; kiedy dba się o porządek wśród ubrań i książek; kiedy próbuje się niepostrzeżenie służyć tym, którzy z nami mieszkają. Można starać się mniej myśleć o własnym zdrowiu i swoich osobistych troskach albo wybierać odpowiedni program telewizyjny zamiast tego, który okaże się niestosowny. Pan mówi nam nieustannie: Wyciągnij rękę!, czyń te drobne wysiłki, które podpowiada ci Duch Święty i które doradza ci się w kierownictwie duchowym, by pokonać twą niemoc pomimo tego, że już tyle razy ci się to nie udało.
3. Bądź posłuszny w tym, czego codziennie domaga się od ciebie Pan, bo świętość jest dla ciebie.
Ów człowiek ze sparaliżowaną ręką był uległy, posłuszny słowom Jezusa. Stanął pośród ludzi, jak tego zażądał Pan, a następnie usłuchał, gdy Pan kazał mu wyciągnąć sparaliżowaną rękę. Osobiste kierownictwo duchowe polega na głębokim działaniu w duszy Ducha Świętego, który ciągle domaga się drobnych zwycięstw. Zwycięstwa te przygotowują nas do otrzymania nowych łask. Kiedy chrześcijanin czyni ze swej strony wszystko, co możliwe dla wzrostu cnót, omijając przeszkody, unikając okazji do grzechu i walcząc zdecydowanie u samych źródeł pokusy, Bóg wciąż śpieszy z nową pomocą, by umocnić te cnoty i ofiaruje dary Ducha Świętego, które doskonalą dobre nawyki, wyrobione dzięki łasce.
Pan chce, byśmy żywili skuteczne i konkretne pragnienie bycia świętymi, ponieważ w życiu wewnętrznym nie wystarczą jakieś ogólne idee. Czy widziałeś, jak wznoszono wspaniały, imponujący budynek? Cegła po cegle. Tysiące. Ale jedna za drugą. A także worki z cementem, również jeden za drugim. I kamienie na fundamenty, niewiele znaczące w porównaniu z ogromem całości. I sztaby żelaza. I robotnicy pracujący dzień po dniu, zawsze o tych samych godzinach...
Widziałeś, jak wznosiłsię ten wspaniały, imponujący gmach? Stworzyła go potęga rzeczy drobnych!
Często, mówiąc o świętości,podkreśla się pewne aspekty rzucające się w oczy: wielkie próby, nadzwyczajne okoliczności czy męczeństwo, tak jakby życie chrześcijańskie polegało wyłączniena takich czynach i było udziałem jedynie niewielu wyjątkowych ludzi i jakby Pan w wypadku większości ludzi zadowalał się życiem chrześcijańskim drugiej kategorii. Tymczasem winniśmy głęboko przemyśleć fakt, że Pan wszystkich nas powołuje do świętości: zapracowaną matkę rodziny, której ledwie starcza czasu i sił na prowadzenie domu, przedsiębiorcę, studenta, ekspedientkę w wielkim sklepie i sprzedawczynię w kiosku z warzywami. Duch Święty mówi do wszystkich: wolą Bożą jest wasze uświęcenie (1 Tes 4, 3). A chodzi tu o wolę skuteczną, gdyż Bóg bierzepod uwagę wszystkie okoliczności życia i udziela niezbędnych łask, by postępować w świętości.
Świętość wydaje się celem trudnym, osiągalnym tylko dla ludzi zupełnie wyjątkowych albo dla tych, którzy odrywają się całkowicie od życia i kultury swojej epoki. W rzeczywistości świętość jest darem i zadaniem zakorzenionym w chrzcie i bierzmowaniu, powierzonym wszystkim członkom Kościoła w każdej epoce. Jest darem i zadaniem dla wszystkich.
Żeby wzrastać w cnotach, musimy zwracać uwagę na to, co mówi do nas Pan, często za czyimś pośrednictwem, i realizować to w praktyce. Wspaniałym przykładem tej uległości jest dla nas wszystkich patronka dnia dzisiejszego św. Matka Teresa z Kalkuty, która powiedziała Bogu „tak”, będąc całkowicie gotową do wypełnienia planów Bożych tak, iż Duch Święty mógł w Niej rozpocząć konkretną realizację planu zbawienia. Prośmy dzisiaj naszą Patronkę, świętą Matkę Teresę z Kalkuty, by orędowała za nami u Boga, by nam pomagała być coraz bardziej uległymi Duchowi Świętemu, wzrastać w wielkich cnotach poprzez realizację drobnych celów każdego dnia.