Loading...

Blog dorotak

Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny; Część III, 2

Przechodzimy do krótkiego przedstawienia prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, które powinno być: 1 - wewnętrzne, 2–czułe, 3–święte, 4–stałe, 5–bezinteresowne.

Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest wewnętrzne, tzn. płynie z umysłu i serca, pochodzi z głębokiego szacunku do Najświętszej Dziewicy, z wielkiego wyobrażenia o Jej wielkości, i z miłości ku Niej.

Jest ono czułe, tzn. pełne zaufania do Najświętszej Maryi Panny, zaufania dziecka do najlepszej matki. Nabożeństwo to sprawia, że dusza ucieka się do Niej we wszystkich potrzebach ciała i duszy z wielką prostotą, z zaufaniem i czułością, że błaga tę dobrą Matkę o pomoc zawsze, wszędzie i w każdej potrzebie: w wątpliwościach o światło, na bezdrożach o wskazanie właściwej drogi, w pokusach o pomoc, w słabościach o siłę, w upadkach o podźwignięcie, w zniechęceniu o

otuchę, w skrupułach o radę, w krzyżach, pracach i przeciwnościach życia o pociechę. Słowem we wszystkich dolegliwościach ciała i duszy jest Maryja ich zwykłą ucieczką i to bez obawy, by się dobrej tej Matce zbytnio nie narzucać lub się Jezusowi nie narażać.

Prawdziwe nabożeństwo jest święte, tzn. prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa , nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, boskiej czystości, Jej gorącego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, Jej anielskiej słodyczy, i iście boskiej mądrości.

Oto dziesięć głównych cnót Najświętszej Maryi Panny.

Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Maryi Panny jest stałe. Utwierdza ono duszę w dobrem i sprawia, że człowiek dla błahych powodów nie opuszcza praktyk religijnych. Czyni ono duszę odważną wobec świata i jego zasad, mężną w zwalczaniu ciała i jego namiętności, oraz szatana i jego pokus. Stąd pochodzi, że człowiek, który Najśw. Maryi Pannie rzeczywiście służy, nie jest zmienny, zgryźliwy, niespokojny lub bojaźliwy. Nie znaczy to, jakoby dusza taka niekiedy

nie upadła lub nie zmieniała czasem swych praktyk religijnych; lecz kiedy upadnie, wnet się podnosi, wyciągając ręce do swej dobrej Matki; a jeśli ją nawet nawiedzi oschłość, dla której nie znajduje pociechy w nabożeństwie, nie popada w rozterkę, gdyż żyje z wiary (Żyd 10, 38) w Jezusa i Maryję, a nie z uczuć cielesnych.

Prawdziwe nabożeństwo jest bezinteresowne, tzn. sprawia, że dusza nie szuka siebie, lecz tylko Boga w Matce Najświętszej. Prawdziwy czciciel Maryi nie służy tej dostojnej Królowej dla jakiejś korzyści lub zysku, ani dla własnego dobra doczesnego lub wiecznego, cielesnego lub duchowego, lecz jedynie dlatego, że warto Jej służyć, a przez Nią Bogu, nie kocha Maryi dlatego, że Ona wyświadcza mu dobrodziejstwa lub się od Niej dóbr jakichś spodziewa, ale dlatego, że jest godna miłości. I dlatego kocha Ją i Jej służy tak samo w zmartwieniach i w oschłości, jak w czasie wesela duszy i żarliwego nabożeństwa; kocha Ją tak samo na Kalwarii, jak na godach w Kanie Galilejskiej. Jakże miły i drogi w oczach Boga i Najświętszej Panny jest ten, kto nie szuka siebie w usługach jakie Jej oddaje! Niestety jak rzadko duszę taką spotykamy! I dlatego właśnie chwyciłem za pióro by spisać to, czego przez długie lata nauczałem publicznie i prywatnie.

 

 

Dziś chyba nawet potrzebowałam na nowo rozważać ten tekst...

 

„ zaufania dziecka do najlepszej matki.”

Do tej pory czułam się dzieckiem Boga, słabym, ale wiedzącym czego pragnie, a pragnęłam coraz więcej poznawać Boga, coraz bardziej Go kochać i naśladować. To pragnienie powstawało we mnie podczas poszczególnych Tygodni rekolekcji ignacjańskich, gdzie przed każdą medytacją te słowa pragnienia były wskazana do wypowiadania., dodatkowo też „ku większej chwale Jego Majestatu”. Niby więc dobra droga , zawiera ona bowiem wszystko to, co dziś mówi św. Ludwik Grignion , w związku z którym zresztą miałam wczoraj przemiłą niespodziankę, bo podczas , gdy szukałam „Sekretu Maryi” dowiedziałam się , że „Ludwik Maria uczył się w kolegium jezuitów w Rennes (1685-1693)”...

Ale....

Maryjo moja Najmilsza, mówiłam o Tobie „ukochana Matka”, mówiłam w swoim świadectwie z odmawianych przeze mnie Nowenn Pompejańskich, że wreszcie poczułam Ciebie jako Matkę , Mateńkę, że poczułam Twoje Przedziwne Serce...Dziś sobie zadaję pytanie, które zresztą pojawiało się we mnie od jakiegoś czasu - Czy ja , Dorota czuję się jako Twoje dziecko...? Poniekąd to pytanie było spowodowane tym zapewne, że ciągle mówi się o dzieciach Bożych, nawet św. Ludwik w swej modlitwie, którą od przyjęcia Szkaplerza modlę się codziennie, wypowiada słowa” zalicz nas do grona tych, których (…)” i nie używa pojęcia „Twoich dzieci”. Nie wiem , dlaczego nie widziałam wcześniej tych zacytowanych przeze mnie na początku słów - „zaufania dziecka do najlepszej matki”...może miałam mieć to zakryte aż do tej pory...Przecież logicznym jest , że jak jesteś Matką, to ja Twoim dzieckiem, a ja, kobieta po studiach, niby rozumna , do tej zależności dopiero teraz dochodzę...

Widzę już Maryjo , do czego mnie w tej chwili zapraszasz...

Wiem, że moje relacje z moją mamą ziemską rozkwitnęły pięknie, gdy mama też, po kryjomu przede mną, sięgnęła po Nowennę . Moja mama była oschła w stosunkach , nigdy nie potrafiła przytulić , tego mi brakowało w niej właśnie, byłyśmy nawet obie z zawodu księgowymi, ale też bardzo odmiennymi -mama dusigrosz , ja wręcz odwrotnie bardzo elastyczna pod tym względem . Wszystko to uległo zmianie , obie przeszłyśmy swoiste nawrócenie w tej relacji...

Teraz myślę sobie ...w tym nabożeństwie przejdę więc niezłą szkołę...w tych moich relacjach z mamą bowiem zawsze czułam bunt jakiś, już wcześniej zostało mi odkryte , że powód to oschłość mamy, nie wiedziałam tylko, co ja mogę w tej sprawie zrobić. Mówiąc mamie o podjęciu przeze mnie Nowenny, nawet mi do głowy nie przyszło, że i ona się podejmie.

Coś czuję , że teraz odbędę ćwiczenia z Tobą, Maryjo ...ćwiczenia , których zalążek już widziałam w Traktacie, przeszłam je , ale inaczej ...dziś nie wiem , choć czuję coś, czego nie potrafię nazwać nawet...poczekam więc, co będzie dalej...Rebeka i Jakub chodzi mi po głowie póki co...

Ale teraz to ja Ciebie gorąco proszę , Mateńko moja słowami modlitwy św. Ludwika przypisanymi na te dni , które szczególnie dziś zwróciły moją uwagę właśnie , nie wiedziałam, dlaczego, to już teraz wiem :

 

Ale jeszcze nie jestem zupełnie Twój. Teraz więc oddaję się Tobie całkowicie, nic nie zatrzymując dla siebie,ani dla innych. I jeśli stale jeszcze dostrzegasz we mnie coś, co nie należy do Ciebie, błagam Cię usuń to,i uczyń Siebie absolutną władczynią wszystkiego co jest moim.

Zniszcz we mnie wszystko to, co może sprawić przykrość Bogu, wypleń i zlikwiduj,

a zasadź we mnie i pielęgnuj wszystko to, co Tobie sprawi przyjemność.

Niechaj światło wiary rozproszy ciemności mojego umysłu,

niechaj głęboka pokora zajmie miejsce mojej pychy,

niechaj wzniosłe rozmyślanie wkroczy w miejsce mojej błądzącej imaginacji, niechaj obraz Boga wypełnia stale Swoją obecnością moją pamięć, niechaj płomienna miłość Twojego serca rozpali oziębłość mojego,

niechaj Twoje cnoty zajmą miejsce moich grzechów, niechaj Twoje zasługi będą jedyną ozdobą w oczach Boga i przysposobią we mnie wszystko to, czego się ode mnie oczekuje.

 

 

 

 

i

„Sekret Maryi” Św. Ludwik Grignion de Montfort , Par. 23-29

23. Cała trudność polega na tym, aby rzeczywiście i prawdziwie znaleźć Najświętszą Dziewicę Maryję po to, aby móc znaleźć wszystkie najwspanialsze łaski. Bóg, będąc Mistrzem nad mistrze, może udzielić bezpośrednio przez Siebie Samego tego, co zazwyczaj udziela jedynie przez Maryję.

Pośpieszylibyśmy się wręcz, gdybyśmy zaprzeczyli, że czasami tak czyni. Tym niemniej św. Tomasz uczy nas, że zgodnie z porządkiem łaski ustanowionym przez Bożą Mądrość, Bóg zazwyczaj komunikuje się z człowiekiem jedynie przez Maryję. Dlatego też, jeśli chcemy się wznieść do Niego i być z Nim zjednoczeni, to musimy użyć tej samej drogi, jaką On zszedł na dół do nas, aby stać się człowiekiem i udzielać nam Swych łask. Tu kryje się znaczenie prawdziwego nabożeństwa do Naszej Błogosławionej Pani.

 

24. Znamy cały szereg prawdziwych nabożeństw do Naszej Pani, nie wspominam tu o fałszywych.

 

25. Na pierwsze prawdziwe nabożeństwo, jakie wymienimy, składa się spełnianie naszych chrześcijańskich obowiązków, jak: unikanie grzechu śmiertelnego, działanie bardziej z miłości niż ze strachu, modlenie się do Naszej Pani, i składanie Jej hołdu jako Matce Boga, ale bez specjalnego do Niej nabożeństwa.

 

26.Drugi rodzaj nabożeństwa polega na tym, że obdarzamy Naszą Panią wspanialszymi uczuciami uznania i miłości, zaufania i uwielbienia. Prowadzi nas to do Kółek Różańca św. oraz Szkaplerza, do recytacji pięciu lub piętnastu tajemnic Różańca św., do składania hołdu Maryji w Jej obrazach i ołtarzach, do głoszenia Jej chwały i przynależności do organizacji Jej imienia. To nabożeństwo jest dobre, święte i godne uznania, o ile umiemy pozostawać wolni od grzechu. I nie jest ono tak idealne jak to, o którym zaraz będę mówił, nie tak wystarczająco dobre w uniezależnieniu się naszej duszy od innych i od samych siebie, po to, aby móc być zjednoczonymi z Jezusem Chrystusem.

 

27. Trzeci rodzaj nabożeństwa do Naszej Pani, znany i praktykowany przez bardzo niewielu, jest tym, o którym chcę wam, duszom wybranym, teraz powiedzieć.

 

28 .Polega ono na oddaniu się całkowicie i jako niewolnik Maryi, i Jezusowi przez Maryję, a następnie czynieniu wszystkiego tego co robimy, przez Maryję, z Maryją, w Maryi i dla Maryi.

 

29. Powinniśmy wybrać jakieś specjalne święto w którym oddamy się, ofiarujemy się, i poświęcimy się Maryi całkowicie dobrowolnie, z miłością, i bez jakiegokolwiek przymusu: nasze ciało i duszę, wszystko to co posiadamy, dom, rodzinę i majątek; również całe nasze wnętrze i duch owe wartości: nasze zasługi, łaski, cnoty i radości. Zwróćmy uwagę na to, że w tego typu nabożeństwie dusza poświęca Jezusowi przez Maryję wszystko to, co jest dla niej najcenniejsze, rzeczy, których żaden zakon nie wymaga, aby złożyć w ofierze, a mianowicie, prawo do dysponowania samym sobą, wartością naszych modlitw i ofiar, naszych umartwień i radości. Dusza dobrowolnie stawia wszystko do dyspozycji Naszej Pani, tym sposobem może Ona dysponować nami zgodnie ze Swoją wolą dla większej chwały Boga, w czym Ona Sama ma najlepsze rozeznanie.

 

Nie wiem, dlaczego szukając w księgarniach „Przedziwnego sekretu Różańca Świętego” św. Ludwika Grignon nie spotkałam się z inną jego książką „Sekret Maryi”. Przeszukałam dziś więc internet i znalazłam ją. Tak sobie myślę jednak, że dobrze iż tej pozycji nie miałam w ręku wcześniej....

Dziś bowiem czytając fragment, na dzisiejszy dzień przypadający, ciut zwątpiłam, czy podołam temu , o czym św. Ludwik mówi w „Sekrecie Maryi” . Wchodząc nawet teraz na Forum miałam te wątpliwości jeszcze , nie odważyłam się nawet zajrzeć  w dalsze treści „Sekretu Maryi” , a właściwie „Tajemnicy Maryi” św. Ludwika , które znalazłam w internecie.

Stało się jednak tak, że gdy weszłam na Forum pierwsze co ujrzałam to słowa św. Charbela, które pewna piękna duszyczka o imieniu Asia puściła ( wielkie dzięki, Asiu !). A brzmią one tak :

 

"Jedynym celem diabła jest powstrzymać tych, którzy idą w kierunku Pana. Próbuje zatrzymać Cię na różne sposoby:

1. Spycha Cię z obranej ścieżki, wymyśla nowy cel, który Cię przyciągnie i do którego będziesz dążył, przez co zboczysz ze szlaku i zagubisz się.

2.Będzie chciał, żebyś się przewrócił i w ten sposób przerwał swoją wędrówkę. Zastawi na Ciebie sidła, w które wpadniesz.

3. Będzie Cię popychał, zmęczy Cię i zniechęci, żebyś tylko się zatrzymał i zaczął wracać. Najważniejsze dla niego jest to, żebyś nigdy nie dotarł do Twojego prawdziwego celu"

Św. Charbel- Orędzia z Nieba

 

No nie...nikt ani nic, chyba , że moja śmierć , nie zepchnie mnie już z pójścia dalej w to nabożeństwo...

Dziś bowiem nie tylko zobaczyłam to, co wczoraj tak nieudolnie starałam się przekazać, ale aż do tej chwili myślałam, czy podołam temu i w ogóle się zastanawiałam, czemu tak naprawdę mam podołać w związku ze słowami w punkcie 27 : „Trzeci rodzaj nabożeństwa do Naszej Pani, znany i praktykowany przez bardzo niewielu, jest tym, o którym chcę wam, duszom wybranym, teraz powiedzieć.”

Nigdy nie czułam się wybrana, nawet przez cudowne moje uzdrowienie przez naszego Pana tak się nie czułam, znam wiele takich cudów u innych, a tu św. Ludwik mówi o jakowymś wybraniu, czyli jest jakaś ciężkość , którą mam dać radę przezwyciężyć.

Bogu dziękuję za Asię, która słowami św. Charbela wyprostowała mi myśli...

Wyruszam dalej więc w to nabożeństwo do Ciebie , Maryjo...

Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci !

 

No właśnie , wczoraj na spowiedzi otrzymałam pokutę - Litanię do Wszystkich Świętych

Tu muszę się nad tą pokutą zastanowić chyba, bo raczej pomoc naszych Świętych się mi przyda.

 

A teraz początek przypisanego na dziś tekstu...

Przyznaję się, że miałam „ale” do kultu Maryi, nie do Maryi samej oczywiście. Patrząc na ludzi o pobożności maryjnej , zauważyłam , że u wielu Maryja zasłania Jezusa , a to mi się nie podobało. . Niestety takie moje myśli bywały, a dziś mogę powiedzieć...”Zajmij się sobą! Oni też kiedyś to zrozumieją.” . Bo ja, jak spojrzę na to , że moje poznawanie Boga zaczęło się od Ducha Świętego, potem dopiero Boga Ojca poznawałam , a na końcu Jezusa i myślałam , że to mi wystarczy, to z cała stanowczością teraz stwierdzam, że bez Maryi jest to poznanie niepełne.

 

Słów św. Ludwika Grignion w punkcie nie będę nawet komentować, trwam w nich bowiem przez cały dzień i na pewno one będą we mnie w następne dni. Są powiedziane tak mocno , że nic nie trzeba dodawać. Moją nieudolność w przekazie w porównaniu z tym widać było wczoraj.

Jedynie napiszę, co w związku z nimi mi się przypomniało, a konkretnie z cytowanymi słowami św. Tomasza :

„Tym niemniej św. Tomasz uczy nas, że zgodnie z porządkiem łaski ustanowionym przez Bożą Mądrość, Bóg zazwyczaj komunikuje się z człowiekiem jedynie przez Maryję.”.

 

Parę lat temu na jednej homilii o. Płusy usłyszałam,coś takiego, co zapewne znów nie przekażę dosłownie, musiałabym poszukać w zeszytach, ale sens był taki mniej więcej :

„Wyobraźcie sobie Sąd Ostateczny i Jezusa, który pyta : Matko moja, jak się sprawował oto ten człowiek?”

 

I na tym zakończę mój kolejny dzień rozważań...

Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, Wstęp

Przez Najświętszą Maryję Pannę przyszedł Jezus Chrystus na świat, przez Nią też chce On panować w świecie.

2.Maryja wiodła życie ukryte; toteż Duch Św. i Kościół zwą Ją “Alma Mater”, Matką ukrytą i tajemniczą. Pokora Jej była tak głęboka, że nie miało dla Niej większego powabu, jak wieść

życie ukryte przed samą sobą i przed wszelkim stworzeniem, a znaną była jedynie u Boga.

Bóg wysłuchał próśb, które zanosiła Doń o życie ukryte, ubogie i pełne upokorzeń, i w dobroci Swej zasłonił przed wzrokiem ludzkim Jej poczęcie i urodzenie, tajemnice Jej życia, Jej zmartwychwstanie i wniebowzięcie. Właśni rodzice nie znali Jej dobrze; a Aniołowie pytali często jedni drugich: Quae est ista? Kimże jest Ona?(Pieśń 3, 6).

Albowiem Najwyższy ukrył Ją przed nimi; a jeśli czasem odsłaniał im rąbek tajemnicy,

to tym większe dziwy przed nimi ukrywał.

Bóg Ojciec zgodził się na to, by za życia nie zdziałała żadnego rozgłośnego cudu, choć dał Jej władzę po temu.

Bóg Syn zgodził się no to, aby nie wypowiedziała się prawie wcale, choć Ją wzbogacił mądrością Swoją.

Bóg Duch Św. sprawił, mimo że Maryja była wierną Jego Oblubienicą, że Apostołowie i Ewangeliści mówią o Niej bardzo mało, tyle tylko, ile koniecznie było trzeba, by świat poznał Jezusa Chrystusa. Maryja jest najdoskonalszym arcydziełem Najwyższego, jest arcydziełem, którego znajomość i posiadanie Bóg zastrzegł Sobie Samemu.

(św. Bernardyn, Srm 52, art.1)

 

 

Św. Jan 2,1-11

 

Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: "Nie mają już wina". Jezus Jej odpowiedział: "Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?" Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie". Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: "Napełnijcie stągwie wodą!" I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: "Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!" Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: "Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory". Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Traktat ten rozważałam już wcześniej, dzięki naszemu portalowi miałam  okazję w ogóle się o nim dowiedzieć, bo przyznaję , że o nim nie wiedziałam ( ukłon tutaj w stronę Marzenki, która kiedyś podchwyciła moje myśli i mi dała o nim znać :) ).

Jak kiedyś nasz Admin Marek napisał pod tekstem a Kempisa , że to skarbiec, tak ja zobaczyłam kolejny takowy.

Pamiętam, jak słowa Wstępu tak mnie zachwyciły wtedy , że oniemiałam z wrażenia, byłam w nie wpatrzona i rozważałam dobrych kilka dni , tylko ten Wstęp tyle mi zajął.

Ale tak samo jak jest ze Słowem Bożym , tak i ten fragment dziś mówi do mnie inaczej, jest jednak jakby dopełnieniem tamtych rozważań...

Wtedy o panowaniu Jezusa przez Maryję myślałam inaczej. Miałam już wcześniej poznanie Maryi , jako Tej , o której Pismo Święte niewiele mówi, widziałam Jej piękno z tego faktu płynące , które mnie urzekało, niby rozumiałam , ale nie wiedziałam - dlaczego? Pierwsze słowa :”Przez Najświętszą Maryję Pannę przyszedł Jezus Chrystus na świat, przez Nią też chce On panować w świecie.” , tak mnie jednak mocno poruszyły, a że byłam w trakcie Nowenny Pompejański , to pomyślałam wprost...tak, mamy Różaniec , który jest ogromną bronią. Gdyby każdy zechciał go odmawiać, to świat byłby inny. I w tym kierunku właśnie poszłam...przed oczami stanęła mi Apokalipsa.,

Dziś jednak moje oczy bardziej skupiły się na pozostałych wersetach Wstępu i ….odkryłam w nich cnoty Maryi. Dziś znalazłam odpowiedź na moje pytanie „dlaczego?” . I tu nie wiem, czy jestem w stanie opisać, co to za odkrycie, bo przecież cnoty Maryi znam od dawna.

Znam, tylko nic mi do tej pory nie mówiły ponad to , że takowe są , ze trzeba się wręcz o nie modlić, nad Różańcem zwykle zasypiałam, odmawiałam jakieś poszczególne dziesiątki w ciągu dnia za kogoś i tyle. Nowenna Pompejańska wprowadziła mnie jakby w inny świat, świat którym już poniekąd żyłam , ale ...no właśnie jak...? Bez głębszego wchodzenia w życie Maryi, przecież niewiele o nim mowa w Piśmie, Tajemnice różańcowe też bardziej nastawione na poznanie Jezusa, jest to przecież modlitwa chrystocentryczna, o naśladowaniu Jezusa wiadomo wiele...

Dziś jednak dopiero coś zrozumiałam...odmawiając Nowennę i owszem byłam wpatrzona w życie Jezusa, ale tak naprawdę cały czas czułam wzrok Maryi na sobie. To było poniekąd wrażenie również optyczne, bo i u mnie mam piękny obraz Matki Bożej i u mojej podopiecznej. Ale dziś usłyszałam wręcz wezwanie - „bądź mną”...

 

Taaak, Maryjo...Jezusa mam naśladować , ale On jest Człowiekiem i Bogiem zarazem, to Ty Maryjo, jako Niewiasta – człowiek , winnaś być najpierw dla mnie wzorem, to nie modlitwa różańcowa sama w sobie może przyczynić się do panowania Twego Syna, ale modlitwa , w której ja żyję Twoim oddechem, jestem łagodna , cierpliwa, wierna, pokorna , pełna miłości i ufności ... To dlatego nie miałam kłopotów z Nowenną, bo choć w zetknięciu się z tym światem może nie było tak już super, ale w Nowennę faktycznie całe swoje serce  wkładałam, od pierwszego dnia , tym bardziej , że modliłam się za obcych mi ludzi, czego sama nie rozumiałam, bo przecież mogłam modlić się za swoich bliskich. Wszystkiego tego Szatan nienawidzi, każdej Twej cnoty się boi. Jakie one naprawdę są i czy wszystkie  będziemy mogli poznać...? Zobaczymy to w pełni w Niebie zapewne...Nie wiem , czy dobrze oddałam to, co dziś czułam, ale starałam się :)

Dziś nieśmiało może, choć może być mi zarzucony brak pokory , ale mogłabym powiedzieć, że byłaś niejako we mnie podczas odmawiania Nowenny, Maryjo...

Teraz jednak myślę sobie, co będzie ze mną , gdy skończę to nabożeństwo....podczas niego bowiem dopiero Zły mi się pokazał, już pierwszego dnia, chciał mi przeszkadzać, ale bynajmniej moim pocieszeniem jest , że już nie drwił sobie ze mnie, tak jak kiedyś, kiedyś wcześniej, tylko sobie skakał obok...

 

Dziś oddałam na spowiedzi wszystko, co zostało mi odkryte podczas tego ostatniego czasu, dziś też łagodnie aczkolwiek stanowczo zareagowałam na pewne wydarzenia podczas spotkania mojej wspólnoty. Miałam ponieść trud i miałam do tego okazję. Dzisiejsze słowa z Ewangelii Jana mówią mi wiele o czymś , całkiem inaczej niż do tej pory, a zobaczyłam to już po powrocie ze spotkania. Chyba już nie muszę się martwić o wspólnotę, iskierka się rozpaliła....dzięki Ci , Maryjo za ten mój dzisiejszy pokój w sercu, za to że jesteś i czuwasz nade mną, dzięki Ci Panie Jezu za tę iskrę...

O naśladowaniu Chrystusa, Księga III, Rozdz. 47

 

1. Chrystus . Synu, nie daj się złamać trudom, które przyjąłeś dla mnie, i nie upadaj na duchu z powodu utrapień; we wszystkich wypadkach niech cię krzepi i pociesza moja obietnica.

Mam dość mocy, by cię wynagrodzić ponad wszelki sposób i miarę. Niedługo będziesz się tu trudził, nie zawsze będą cię przygniatać cierpienia. Poczekaj trochę, a prędko ujrzysz koniec niedoli. Nadejdzie godzina, w której ustanie wszelki trud i niepokój. Wszystko, co wraz z czasem przemija, drobiazgiem jest i trwa krótko.

 

2. Czyń, co winieneś czynić, pracuj wiernie w mojej winnicy, ja będę twoją nagrodą. Pisz, czytaj, śpiewaj, wzdychaj, milcz, módl się, mężnie znoś przeciwności.

Żywot wieczny wart tego wszystkiego i większych jeszcze bojów. W dniu Panu wiadomym nastanie pokój; nie będzie wówczas dnia ani nocy naszego czasu, ale wieczna światłość, jasność nieskończona, pokój trwały i bezpieczny odpoczynek. Nie powiesz wtedy: Któż mnie wybawi z ciała tej śmierci? (Rz 7,24).Ani nie będziesz wołać: Biada mi, że się pielgrzymowanie moje przedłużyło. (Ps 119, 5) . Albowiem: Odrzuci śmierć na wieki; i odejmie Pan Bóg łzę z każdego oblicza. (Iz 25, 8), więc zniknie wszelka troska, zacznie się zbawienie wieczne, obcowanie w chwale i szczęściu, radość błogosławiona.

3. O, gdybyś wiedział, jakiej czci zażywają święci w niebie, jaką chwałą jaśnieją wzgardzeni przez świat i uważani nieomal za niegodnych samego życia! Na pewno zaraz aż do ziemi byś się uniżył i pragnąłbyś raczej podlegać wszystkim, niż mieć władzę choćby nad jednym człowiekiem. Nie pragnąłbyś w tym życiu dno beztroskich, lecz radowałbyś się ze znoszonych dla Boga utrapień i poczytał byś sobie za zysk to, że cię ludzie za nic mają.

4. O, gdybyś w tym zasmakował i tym do głębi serca się przejął, czy odważyłbyś się choć raz na cokolwiek uskarżać? Czyż dla żywota wiecznego nie warto ponosić wszelkich trudów? To nie drobnostka utracić lub zyskać królestwo Boże! Wznieś więc swe oczy ku niebu! Oto ja, a ze mną wszyscy święci moi, którzy na tym świecie ciężkie staczali boje; teraz się radują, teraz są pocieszeni, bezpieczni, już zażywają pokoju i pozostaną ze mną na zawsze w królestwie mego Ojca .

Łukasz 18, 15 -30

Jezus przyjmuje dzieci

Przynosili Mu również niemowlęta, żeby na nie ręce włożył, lecz uczniowie, widząc to, szorstko zabraniali im. Jezus zaś przywołał je do siebie i rzekł: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego".

Bogaty młodzieniec

Zapytał Go pewien zwierzchnik: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu odpowiedział: "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij swego ojca i mat kę!" On odrzekł: "Od młodości przestrzegałem tego wszystkiego". Jezus słysząc to, rzekł mu: "Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze Mną". Gdy to usłyszał, mocno się zasmucił, gdyż był bardzo bogaty.

Niebezpieczeństwo bogactw

Jezus zobaczywszy go [takim] rzekł: "Jak trudno bogatym wejść do królestwa Bożego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". Zapytali ci, którzy to słyszeli: "Któż więc może być zbawiony?" Jezus odpowiedział: "Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga".

Nagroda za dobrowolne ubóstwo

Wówczas Piotr rzekł: "Oto my opuściliśmy swoją własność i poszliśmy za Tobą". On im odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym - życia wiecznego".

 

Dziś miałabym szeroki uśmiech, czytając o tych dzieciach :)

Byłoby tak , gdyby to był pierwszy tekst w tym nabożeństwie. Ten uśmiech jest przygaszony teraz , przez Ciebie, mój Panie i …bardzo dobrze...

Poruszyłeś moje serce , że aż stawało niekiedy bez tchu, poczułam się  nikim w obliczu tego , co mi z Twoją Mamą pokazałeś. Wiem jednak, że to poruszenie mi nic nie da , jeśli się nie ruszę znów...

Bo chcę być znów tym dzieciątkiem Twoim, Panie , dzieciątkiem , które Ci ogromnie uwierzyło i zaufało, było szczęśliwe i radosne, które pracowało w Twojej winnicy , jak tylko umiało najlepiej . I choć mi pokazałeś , że z tą moją pracą , a nawet ze mną samą nie było tak, jak sobie to wyobrażałeś , to ufam , że do bycia tym radosnym dzieciątkiem z Twoją i Mateńki pomocą powrócę …

Trudy muszę ponieść znów, ale przynajmniej wiem, w czym i gdzie mam znów pokazać Twoją chwałę. Wiem, że i tak najem się wstydu , gdy kiedyś tam stanę przed Tobą i przedstawisz mi moje całe życie w jednej chwili.

Moje wszelkie nadzieje pokładam jednak w Tobie , całą ufność w to, ze wraz se swoją Mateńką wskażesz mi ponownie drogę, którą mam iść...

Przypomniał mi się „pojazd kosmiczny” Ezechiela, który  namieszałby mi w głowie, gdyby nie natychmiastowa Twoja odpowiedź - 'Tak cię przeniosę do siebie”, nie odebrałam tego do siebie dosłownie, ale jako fakt , że zbawienie moje zależy od Ciebie. Wznoszę więc me oczy ku niebu i proszę Cię słowami jednej z przypisanych na te dni modlitw, a właściwie pewnych jej ostatnich słów, które sobie jednak przekształciłam, by dotyczyła w tym czasie mej osoby akurat:

 

Serce czyste stwórz we mnie Boże.

I ducha prawego odnów we wnętrznościach moich.

Panie, wysłuchaj modlitwy mojej

A wołanie moje niech do Ciebie przyjdzie.

 

O naśladowaniu Chrystusa, Księga III, Rozdz. 30

 

1. Chrystus . Synu, Jam obroną w dniu niedoli (Por. Nah 1, 7).

Przychodź do mnie, ilekroć ci źle. Najbardziej opóźniasz niebieską pociechę przez to, że zbyt długo nie uciekasz się do modlitwy. Zanim bowiem zaczniesz mnie usilnie błagać, szukasz wpierw pociech i ulgi w rzeczach zewnętrznych.

Wszystko mało ci pomoże, dopóki nie zrozumiesz, że to ja wybawiam tych,

co mi zaufali, i że poza mną nie ma skutecznej pomocy ani pożytecznej rady czy trwałego lekarstwa.

Teraz, po burzy, odzyskawszy spokój ducha, umocnij swe siły w blasku miłosierdzia mego, gdyż jestem przy tobie nie tylko, aby wszystko całkowicie odnowić, l ecz hojniej i obficiej przymnożyć ci łaski.

 

2. Czy jest dla mnie coś niemożliwego?

Albo czyż będę podobny temu, który mówi, a nie czyni? Gdzie wiara twoja? Bądź mocny i wytrwały. Bądź cierpliwy i mężny, w swoim czasie będziesz pocieszony. Czekaj mnie, czekaj; przyjdę i uzdrowię cię. To, co cię nęka, jest tylko pokusą, a co cię trwoży, jest próżnym lękiem.

Po co się troszczyć o niepewną przyszłość? Po to chyba, by smutek potęgować smutkiem.

Dosyć ma dzień swojej nędzy. (Mt 6, 34).

 

3. Niestety, ludzka słabość to słabość łudzić się takimi myślami, a zarazem znak słabego jeszcze ducha dać się zwieść łatwo podszeptom wroga. Nieprzyjaciel nie dba, czy zwiedzie i oszuka za pomocą prawdy czy fałszu, czy przez zbytnią miłość do tego, co dziś mamy, czy przez trwogę przed tym, co może się wydarzyć. Niech więc twe serce nie trwoży się ani się nie lęka. Zawierz mi i miej ufność w moim miłosierdziu. Kiedy ci się zdaje, że jesteś ode mnie daleko, najczęściej wtedy właśnie jestem przy tobie. Gdy myślisz, że wszystko stracone, częstokroć jest to sposobność do większej zasługi.

Nie wszystko przepadło, jeśli coś weźmie obrót inny, niż pragniesz. Nie sądź według chwilowego wrażenia ani nie poddawaj się strapieniu do tego stopnia, jak gdyby zgasła dla ciebie wszelka nadzieja ratunku.

4. Nie myśl, żeś zupełnie opuszczony, gdy czasem ześlę na ciebie jakieś utrapienie lub odbiorę upragnioną pociechę; tak bowiem dochodzi się do królestwa niebieskiego. A to, że doznajecie przeciwności, jest niewątpliwie lepsze i pożyteczniejsze dla ciebie, niż gdybyście mieli wszystko według swojej woli.

Ja znam najskrytsze zamysły i wiem, iż dla zbawienia twego bardzo potrzeba, abyś niekiedy doznawał oschłości, żeby cię przypadkiem powodzenie nie wzbiło w próżność i abyś przez upodobanie w sobie samym nie uważał się za takiego, jakim w istocie nie jesteś.

Co dałem, mogę odebrać, i zwrócić, kiedy mi się podoba

 

Łukasz 17.1-10

 

Rzekł znowu do swoich uczniów: "Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!

Obowiązek przebaczenia

Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu! I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: "Żałuję tego", przebacz mu!"

Moc wiary

Apostołowie prosili Pana: "Przymnóż nam wiary!" Pan rzekł: "Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: "Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!", a byłaby wam posłuszna.

Służyć z pokorą

Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: "Pójdź i siądź do stołu?" Czy nie powie mu raczej: "Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił?" Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać"".

 

 

„Teraz, po burzy, odzyskawszy spokój ducha, umocnij swe siły w blasku miłosierdzia mego, gdyż jestem przy tobie nie tylko, aby wszystko całkowicie odnowić, lecz hojniej i obficiej przymnożyć ci łaski.”...

Tym razem żałuję , że nie zajrzałam do ćwiczeń następnego dnia, bo myśli moje po rozważaniach poprzedniego dnia kotłowały mi się w nocy nieźle , choć może to i dobrze z tym kotłowaniem, prędzej się ocknę.

Bez obaw, Panie mój ...choć Twe słowa dzisiaj są jak miód dla mnie, wczorajszego dnia nie zapomniałam, ale i tak bym nie zapomniała, bo dziś o sługach nieużytecznych również, ja bym powiedziała „bezużytecznych, którzy nie wykonali tego , co powinni „.

Dziś też mowa o zgorszeniu, którego mogę być przyczyną, to bardzo dobra nauka, świadczyć całą sobą o Tobie Panie to nie lada sztuka bowiem. Przerobiłam to na sobie już , w tych ćwiczeniach nawet, jakim ja bowiem świadkiem byłam ostatnio dla mojej podopiecznej chociażby...? I kiedy mowa o przebaczaniu znów to najpierw muszę wybaczyć sobie, bo w stosunku do innych to nie mam z tym problemu, choć zapewne jakiś ból gdzieś w głębi zostaje, ale niekoniecznie... co do tego, to sam wiesz Panie, że moja pamięć jest tu ulotna jakoś, niekiedy myślę, że to jakiś specjalny dar od Ciebie.

Wiara...powiedziałabym ...mam jej ogrom, przypowieść o morwie przypomniało mi się pewne Bierzmowanie w mojej parafii. Byłam na nim ze względu na tę młodzież, która do tego Sakramentu podchodziła. Świętej pamięci ksiądz biskup celebrujący Mszę Św. mówił oczywiście homilię. Usłyszałam nagle w niej, że Duch Święty nie przyjdzie jako ogień , nie przyjdzie jako wicher , ale przychodzi jako Moc i nic więcej o Mocy Ducha Świętego tylko coś już dalej w ogóle o Duchu. Ja jednak od razu -jak to, a to czemu ? I w te pędy do Jezusa moja prośba „Panie Jezu, zrób figiel naszemu biskupowi i pokaż języki ogniste nad gimnazjalistami ” do tej pory to pamiętam :) Wiem, wiem , ktoś powie – niespełna rozumu, ale nie na darmo mam motto gdzie indziej „Szalona dla Jezusa” ( zaciągnęłam to z moich rekolekcji ignacjańskich -Syntezy pt. Kobiety szalone dla Jezusa, tytuł również późniejszej książki zresztą o. Remiego,  bardzo te słowa przyjęłam do siebie ) . Nota bene ksiądz biskup poprowadził nam za jakiś czas piękne spotkanie ze Słowem Bożym , no i wtedy pokazał mi , jak to wygląda głoszenie z mocą...

Tylko, ze wiara martwa jest bez uczynków , a mnie w tych ćwiczeniach ta wiara moja ciut inaczej wyszła ...Dzięki Ci , Panie , że dajesz mi ciągle czas , że pokazujesz mi, co i gdzie mam naprawić i ufam, że wskażesz mi drogę jak to czynić.

Dziś mam wnusię w domu, śpi sobie teraz słodko obok. Ale i ona przyniosła mi myśli …

Kiedy Hania, która ma dwa latka, prosi o coś , a ja jej muszę odmówić , albo się tłumaczy, dlaczego nie chce posprzątać, mając jeszcze niewielki zasób słów robi takie minki  i rączkami gestykuluje, że ja babcia muszę się odwracać , by nie widziała mojego śmiechu ...Ty, Boże jesteś nam Matką i Ojcem zarazem, zapewne też tak się z nas śmiejesz , gdy widzisz jak my sobie kombinujemy, czy z modlitwą , czy z czymkolwiek . I tak wyjdzie na Twoje :)

 

Strony: «« « ... 43 44 45 46 47 ... » »»