Loading...

Blog dorotak

O naśladowaniu Chrystusa, Księga III, Rozdz. 47

 

1. Chrystus . Synu, nie daj się złamać trudom, które przyjąłeś dla mnie, i nie upadaj na duchu z powodu utrapień; we wszystkich wypadkach niech cię krzepi i pociesza moja obietnica.

Mam dość mocy, by cię wynagrodzić ponad wszelki sposób i miarę. Niedługo będziesz się tu trudził, nie zawsze będą cię przygniatać cierpienia. Poczekaj trochę, a prędko ujrzysz koniec niedoli. Nadejdzie godzina, w której ustanie wszelki trud i niepokój. Wszystko, co wraz z czasem przemija, drobiazgiem jest i trwa krótko.

 

2. Czyń, co winieneś czynić, pracuj wiernie w mojej winnicy, ja będę twoją nagrodą. Pisz, czytaj, śpiewaj, wzdychaj, milcz, módl się, mężnie znoś przeciwności.

Żywot wieczny wart tego wszystkiego i większych jeszcze bojów. W dniu Panu wiadomym nastanie pokój; nie będzie wówczas dnia ani nocy naszego czasu, ale wieczna światłość, jasność nieskończona, pokój trwały i bezpieczny odpoczynek. Nie powiesz wtedy: Któż mnie wybawi z ciała tej śmierci? (Rz 7,24).Ani nie będziesz wołać: Biada mi, że się pielgrzymowanie moje przedłużyło. (Ps 119, 5) . Albowiem: Odrzuci śmierć na wieki; i odejmie Pan Bóg łzę z każdego oblicza. (Iz 25, 8), więc zniknie wszelka troska, zacznie się zbawienie wieczne, obcowanie w chwale i szczęściu, radość błogosławiona.

3. O, gdybyś wiedział, jakiej czci zażywają święci w niebie, jaką chwałą jaśnieją wzgardzeni przez świat i uważani nieomal za niegodnych samego życia! Na pewno zaraz aż do ziemi byś się uniżył i pragnąłbyś raczej podlegać wszystkim, niż mieć władzę choćby nad jednym człowiekiem. Nie pragnąłbyś w tym życiu dno beztroskich, lecz radowałbyś się ze znoszonych dla Boga utrapień i poczytał byś sobie za zysk to, że cię ludzie za nic mają.

4. O, gdybyś w tym zasmakował i tym do głębi serca się przejął, czy odważyłbyś się choć raz na cokolwiek uskarżać? Czyż dla żywota wiecznego nie warto ponosić wszelkich trudów? To nie drobnostka utracić lub zyskać królestwo Boże! Wznieś więc swe oczy ku niebu! Oto ja, a ze mną wszyscy święci moi, którzy na tym świecie ciężkie staczali boje; teraz się radują, teraz są pocieszeni, bezpieczni, już zażywają pokoju i pozostaną ze mną na zawsze w królestwie mego Ojca .

Łukasz 18, 15 -30

Jezus przyjmuje dzieci

Przynosili Mu również niemowlęta, żeby na nie ręce włożył, lecz uczniowie, widząc to, szorstko zabraniali im. Jezus zaś przywołał je do siebie i rzekł: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego".

Bogaty młodzieniec

Zapytał Go pewien zwierzchnik: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu odpowiedział: "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij swego ojca i mat kę!" On odrzekł: "Od młodości przestrzegałem tego wszystkiego". Jezus słysząc to, rzekł mu: "Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze Mną". Gdy to usłyszał, mocno się zasmucił, gdyż był bardzo bogaty.

Niebezpieczeństwo bogactw

Jezus zobaczywszy go [takim] rzekł: "Jak trudno bogatym wejść do królestwa Bożego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". Zapytali ci, którzy to słyszeli: "Któż więc może być zbawiony?" Jezus odpowiedział: "Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga".

Nagroda za dobrowolne ubóstwo

Wówczas Piotr rzekł: "Oto my opuściliśmy swoją własność i poszliśmy za Tobą". On im odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym - życia wiecznego".

 

Dziś miałabym szeroki uśmiech, czytając o tych dzieciach :)

Byłoby tak , gdyby to był pierwszy tekst w tym nabożeństwie. Ten uśmiech jest przygaszony teraz , przez Ciebie, mój Panie i …bardzo dobrze...

Poruszyłeś moje serce , że aż stawało niekiedy bez tchu, poczułam się  nikim w obliczu tego , co mi z Twoją Mamą pokazałeś. Wiem jednak, że to poruszenie mi nic nie da , jeśli się nie ruszę znów...

Bo chcę być znów tym dzieciątkiem Twoim, Panie , dzieciątkiem , które Ci ogromnie uwierzyło i zaufało, było szczęśliwe i radosne, które pracowało w Twojej winnicy , jak tylko umiało najlepiej . I choć mi pokazałeś , że z tą moją pracą , a nawet ze mną samą nie było tak, jak sobie to wyobrażałeś , to ufam , że do bycia tym radosnym dzieciątkiem z Twoją i Mateńki pomocą powrócę …

Trudy muszę ponieść znów, ale przynajmniej wiem, w czym i gdzie mam znów pokazać Twoją chwałę. Wiem, że i tak najem się wstydu , gdy kiedyś tam stanę przed Tobą i przedstawisz mi moje całe życie w jednej chwili.

Moje wszelkie nadzieje pokładam jednak w Tobie , całą ufność w to, ze wraz se swoją Mateńką wskażesz mi ponownie drogę, którą mam iść...

Przypomniał mi się „pojazd kosmiczny” Ezechiela, który  namieszałby mi w głowie, gdyby nie natychmiastowa Twoja odpowiedź - 'Tak cię przeniosę do siebie”, nie odebrałam tego do siebie dosłownie, ale jako fakt , że zbawienie moje zależy od Ciebie. Wznoszę więc me oczy ku niebu i proszę Cię słowami jednej z przypisanych na te dni modlitw, a właściwie pewnych jej ostatnich słów, które sobie jednak przekształciłam, by dotyczyła w tym czasie mej osoby akurat:

 

Serce czyste stwórz we mnie Boże.

I ducha prawego odnów we wnętrznościach moich.

Panie, wysłuchaj modlitwy mojej

A wołanie moje niech do Ciebie przyjdzie.

 

O naśladowaniu Chrystusa, Księga III, Rozdz. 30

 

1. Chrystus . Synu, Jam obroną w dniu niedoli (Por. Nah 1, 7).

Przychodź do mnie, ilekroć ci źle. Najbardziej opóźniasz niebieską pociechę przez to, że zbyt długo nie uciekasz się do modlitwy. Zanim bowiem zaczniesz mnie usilnie błagać, szukasz wpierw pociech i ulgi w rzeczach zewnętrznych.

Wszystko mało ci pomoże, dopóki nie zrozumiesz, że to ja wybawiam tych,

co mi zaufali, i że poza mną nie ma skutecznej pomocy ani pożytecznej rady czy trwałego lekarstwa.

Teraz, po burzy, odzyskawszy spokój ducha, umocnij swe siły w blasku miłosierdzia mego, gdyż jestem przy tobie nie tylko, aby wszystko całkowicie odnowić, l ecz hojniej i obficiej przymnożyć ci łaski.

 

2. Czy jest dla mnie coś niemożliwego?

Albo czyż będę podobny temu, który mówi, a nie czyni? Gdzie wiara twoja? Bądź mocny i wytrwały. Bądź cierpliwy i mężny, w swoim czasie będziesz pocieszony. Czekaj mnie, czekaj; przyjdę i uzdrowię cię. To, co cię nęka, jest tylko pokusą, a co cię trwoży, jest próżnym lękiem.

Po co się troszczyć o niepewną przyszłość? Po to chyba, by smutek potęgować smutkiem.

Dosyć ma dzień swojej nędzy. (Mt 6, 34).

 

3. Niestety, ludzka słabość to słabość łudzić się takimi myślami, a zarazem znak słabego jeszcze ducha dać się zwieść łatwo podszeptom wroga. Nieprzyjaciel nie dba, czy zwiedzie i oszuka za pomocą prawdy czy fałszu, czy przez zbytnią miłość do tego, co dziś mamy, czy przez trwogę przed tym, co może się wydarzyć. Niech więc twe serce nie trwoży się ani się nie lęka. Zawierz mi i miej ufność w moim miłosierdziu. Kiedy ci się zdaje, że jesteś ode mnie daleko, najczęściej wtedy właśnie jestem przy tobie. Gdy myślisz, że wszystko stracone, częstokroć jest to sposobność do większej zasługi.

Nie wszystko przepadło, jeśli coś weźmie obrót inny, niż pragniesz. Nie sądź według chwilowego wrażenia ani nie poddawaj się strapieniu do tego stopnia, jak gdyby zgasła dla ciebie wszelka nadzieja ratunku.

4. Nie myśl, żeś zupełnie opuszczony, gdy czasem ześlę na ciebie jakieś utrapienie lub odbiorę upragnioną pociechę; tak bowiem dochodzi się do królestwa niebieskiego. A to, że doznajecie przeciwności, jest niewątpliwie lepsze i pożyteczniejsze dla ciebie, niż gdybyście mieli wszystko według swojej woli.

Ja znam najskrytsze zamysły i wiem, iż dla zbawienia twego bardzo potrzeba, abyś niekiedy doznawał oschłości, żeby cię przypadkiem powodzenie nie wzbiło w próżność i abyś przez upodobanie w sobie samym nie uważał się za takiego, jakim w istocie nie jesteś.

Co dałem, mogę odebrać, i zwrócić, kiedy mi się podoba

 

Łukasz 17.1-10

 

Rzekł znowu do swoich uczniów: "Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!

Obowiązek przebaczenia

Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu! I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: "Żałuję tego", przebacz mu!"

Moc wiary

Apostołowie prosili Pana: "Przymnóż nam wiary!" Pan rzekł: "Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: "Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!", a byłaby wam posłuszna.

Służyć z pokorą

Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: "Pójdź i siądź do stołu?" Czy nie powie mu raczej: "Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił?" Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: "Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać"".

 

 

„Teraz, po burzy, odzyskawszy spokój ducha, umocnij swe siły w blasku miłosierdzia mego, gdyż jestem przy tobie nie tylko, aby wszystko całkowicie odnowić, lecz hojniej i obficiej przymnożyć ci łaski.”...

Tym razem żałuję , że nie zajrzałam do ćwiczeń następnego dnia, bo myśli moje po rozważaniach poprzedniego dnia kotłowały mi się w nocy nieźle , choć może to i dobrze z tym kotłowaniem, prędzej się ocknę.

Bez obaw, Panie mój ...choć Twe słowa dzisiaj są jak miód dla mnie, wczorajszego dnia nie zapomniałam, ale i tak bym nie zapomniała, bo dziś o sługach nieużytecznych również, ja bym powiedziała „bezużytecznych, którzy nie wykonali tego , co powinni „.

Dziś też mowa o zgorszeniu, którego mogę być przyczyną, to bardzo dobra nauka, świadczyć całą sobą o Tobie Panie to nie lada sztuka bowiem. Przerobiłam to na sobie już , w tych ćwiczeniach nawet, jakim ja bowiem świadkiem byłam ostatnio dla mojej podopiecznej chociażby...? I kiedy mowa o przebaczaniu znów to najpierw muszę wybaczyć sobie, bo w stosunku do innych to nie mam z tym problemu, choć zapewne jakiś ból gdzieś w głębi zostaje, ale niekoniecznie... co do tego, to sam wiesz Panie, że moja pamięć jest tu ulotna jakoś, niekiedy myślę, że to jakiś specjalny dar od Ciebie.

Wiara...powiedziałabym ...mam jej ogrom, przypowieść o morwie przypomniało mi się pewne Bierzmowanie w mojej parafii. Byłam na nim ze względu na tę młodzież, która do tego Sakramentu podchodziła. Świętej pamięci ksiądz biskup celebrujący Mszę Św. mówił oczywiście homilię. Usłyszałam nagle w niej, że Duch Święty nie przyjdzie jako ogień , nie przyjdzie jako wicher , ale przychodzi jako Moc i nic więcej o Mocy Ducha Świętego tylko coś już dalej w ogóle o Duchu. Ja jednak od razu -jak to, a to czemu ? I w te pędy do Jezusa moja prośba „Panie Jezu, zrób figiel naszemu biskupowi i pokaż języki ogniste nad gimnazjalistami ” do tej pory to pamiętam :) Wiem, wiem , ktoś powie – niespełna rozumu, ale nie na darmo mam motto gdzie indziej „Szalona dla Jezusa” ( zaciągnęłam to z moich rekolekcji ignacjańskich -Syntezy pt. Kobiety szalone dla Jezusa, tytuł również późniejszej książki zresztą o. Remiego,  bardzo te słowa przyjęłam do siebie ) . Nota bene ksiądz biskup poprowadził nam za jakiś czas piękne spotkanie ze Słowem Bożym , no i wtedy pokazał mi , jak to wygląda głoszenie z mocą...

Tylko, ze wiara martwa jest bez uczynków , a mnie w tych ćwiczeniach ta wiara moja ciut inaczej wyszła ...Dzięki Ci , Panie , że dajesz mi ciągle czas , że pokazujesz mi, co i gdzie mam naprawić i ufam, że wskażesz mi drogę jak to czynić.

Dziś mam wnusię w domu, śpi sobie teraz słodko obok. Ale i ona przyniosła mi myśli …

Kiedy Hania, która ma dwa latka, prosi o coś , a ja jej muszę odmówić , albo się tłumaczy, dlaczego nie chce posprzątać, mając jeszcze niewielki zasób słów robi takie minki  i rączkami gestykuluje, że ja babcia muszę się odwracać , by nie widziała mojego śmiechu ...Ty, Boże jesteś nam Matką i Ojcem zarazem, zapewne też tak się z nas śmiejesz , gdy widzisz jak my sobie kombinujemy, czy z modlitwą , czy z czymkolwiek . I tak wyjdzie na Twoje :)

 

 

O naśladowaniu Chrystusa, Księga I, Rozdz. 24

1. We wszystkim oglądaj się na koniec, pamiętając, że staniesz przed surowym sędzią, przed którym nie ma nic skrytego; nie da się On ująć darami ani przekonać wymówkami, lecz będzie

sądził według sprawiedliwości. O, najnędzniejszy i nierozumny grzeszniku!

Cóż odpowiesz Bogu znającemu wszystkie twoje złości, ty, co nieraz drżysz

przed obliczem zagniewanego człowieka? I czemu się nie gotujesz na dzień sądu, gdzie jeden drugiego nie będzie tłumaczył i bronił, lecz każdy poniesie własne brzemię wystarczająco wielkie?

Teraz jeszcze praca twoja jest owocująca, płacz twój przyjęty, jęk wysłuchany, a cierpienie zadośćczyniące i oczyszczające.

 

2. Człowiek cierpliwy przechodzi tu wielki i zbawienny czyściec: gdy doznając zniewag bardziej boleje nad cudzą złością niż nad własną krzywdą; gdy za przeciwników swoich chętnie się modli i z serca przebacza winy; gdy nie ociąga się prosić innych o przebaczenie i łatwiej się lituje, niż gniewa; gdy często sam siebie przezwycięża, a ciało swe usiłuje poddać zupełnie duchowi.

Lepiej jest oczyszczać się z grzechów i wad się pozbywać, niż zachowywać je do przyszłego oczyszczenia.

Zaprawdę, zwodzimy siebie samych przez nieuporządkowaną miłość, jaką żywimy dla

ciała.

 

Powiedział też do uczniów: "Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: "Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą". Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: "Ile jesteś winien mojemu panu?" Ten odpowiedział: "Sto beczek oliwy". On mu rzekł: "Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt". Następnie pytał drugiego: "A ty ile jesteś winien?" Ten odrzekł: "Sto korcy pszenicy". Mówi mu: "Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt". Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości.

 

 

Dobry użytek z pieniądza

Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?

Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie".

 

Dziś przejechał po mnie walec...piękny walec , który zgniótł mnie na miazgę, ale ...dzięki Ci za to, Panie...

Rządca trwoniący majątek, niegodziwa mamona... Nie spodziewałam się tego wcale, że to określenie dziś przyjdzie inaczej do mnie...

Tak, Panie Jezu...Bogacz to Ty , który darmo dajesz mi coś , mnie która na to niczym sobie nie zasłużyła. Masz taką cierpliwość nawet, że to , co podarowałeś mi na początku życia , na Chrzcie Świętym , a ja to zaprzepaściłam , znowu dajesz mi na nowo i nowe, wszystko  ożywiasz.

I dziś przyszło moje rozliczenie z tego majątku, niezbyt chwalebny wyszedł mi rachunek...

Dałeś mi dwukrotnie życie, pierwsze - to gdy znalazłam się w łonie mojej mamy, drugie – gdy pierwsze miało się ku końcowi w wyniku choroby, a Ty postanowiłeś je przedłużyć, bo pewni ludzie przez 5 lat Cię o to prosili.

Nie chcę wracać do pierwszego mego życia , było to bowiem mimo niby z wiarą w Ciebie, życie duchem tego świata. To życie i tamtą „wiarę”, którą z całą pewnością mogę ubrać w cudzysłów, oddałam już Tobie kiedyś....

Ale dziś pokazujesz mi to drugie życie moje...

Pokonałeś moją chorobę, pokonałeś we mnie wszystko , co nie dawało mi radości - moje nieuporządkowane uczucia, moje wręcz nałogi , wszystkie moje słabości, moją nieśmiałość w relacjach z innymi , był okres kiedy nawet mnie przyodziewałeś na zewnątrz, formowałeś mnie na swojego ucznia …

I dziś „zmuszasz” mnie wręcz do doniesienia na samą siebie...jak tym, co mi dałeś rozporządziłam....? Twoja Mama też już o to mnie spytała w ostatnim czasie, chyba mnie przygotowywała na Twoje pytania...

A już myślałam , że ze mną jest dobrze, mam pokój i radość, jestem szczęśliwa , choć nie mam wszystkiego, o co inni walczą. Mam poukładany dom, rodzinę - tu królestwo Twoje od początku starałam się i staram z Twoją pomocą budować. Nie jest ono może takie doskonałe, mam jednak pokój i w tym , a przede wszystkim cierpliwość ( do tego pokoju i cierpliwości to ja jeszcze tu jednak powrócę:) )

Ale Ty postawiłeś mnie w pewnym miejscu i przy pewnych osobach , których celem jest głoszenie Twej chwały, stawiasz też nieustannie ludzi przede mną , którzy wołają pomocy , ze względu na to, co uczyniłeś mnie i we mnie nie jest to bezcelowe bynajmniej. I pytanie nieustanne w tym nabożeństwie , co ja z tym powołaniem i obdarowaniem zrobiłam...?

Początki i owszem , były piękne, minęło kilkanaście lat , a ja dziś stanęłam jak wryta nad Słowem od Ciebie. Bo...zobaczyłam okres stagnacji i dziś to ja już nie napiszę , że w związku z tym to nastąpiło , że mam pokój w sercu , ale dobitnie określiłabym to jako typowo ludzki „święty spokój”, a te pojęcia wyraźnie przecież odróżniam.

A ten święty spokój, który zobaczyłam dziś pokazał mi moje lenistwo, nie duchowe, tego bynajmniej nie zaniedbuję, ale fizyczne.

Wspólnota moja to nie odrębny jakiś twór, który coś czyni , to są bowiem czynności wykonywane wspólnie, ale przez różnych członków, ja jestem jednym z nich. Zobaczyłam dziś moment , kiedy to moje lenistwo się zaczęło, , kiedy z grupy ewangelizacyjnej staliśmy się modlitewną jedynie, kiedy nie przybywa nam nowych członków, kiedy spotkania stają się prawie jednakowe...co ja wtedy robiłam? No.. ...miałam święty spokój, nic nie musiałam robić, bo nic się nie działo. Dziś mamy kryzys we wspólnocie i ja znów tylko się przyglądam, nie jestem liderem , bo i tak nie mogę, nie jestem z tej parafii a to warunek postawiony tej funkcji, na zaproszenie przez nowego lidera do Rady wspólnoty, odpowiadam – no nie bardzo... Dlaczego?

Bo strach mój przed czymś nowym , przed tym, jak rozwiązać problemy, jak poradzić sobie z buntem w grupie, z szemraniem po kątach...? A Ty , Boże dałeś mi odwagę, zapaliłeś mnie do działania kiedyś i ta zapałka, choć nie zgasła nigdy zapewne w Twej dłoni , ale ja już się nie chcę pod nią podstawić...mam święty spokój, mam go w swoim domu, w rodzinie. Wczorajsza kaplica szpitalna mi to pokazywała, nazwałam to zaniedbaniem , a dziś to wszystko lenistwem już nazwę. I owszem, siedzę tutaj sobie na portalu, staram się innym pomagać, zrealizowałam wezwanie Maryi , nigdy się tyle jeszcze nie namodliłam za innych , a Maryja podczas tego nabożeństwa nagle zaczęła mnie pytać ….

 

Dziś zobaczyłam jednak sens mojej prośby przed odmówieniem pierwszej Nowenny Pompejańskiej, a dotyczyła ona mojego obdarowania, abyś Ty, Boże zabrał mi to wszystko , oczyścił i dal na nowo, sama ta prośba wyszła ze mnie, aż się jej wystraszyłam trochę , ale szczerze Ci to wszystko oddałam.. Myślałam , że to jest związane z tym portalem , a dziś zobaczyłam czemu to ma służyć. Internet internetem, ale tu moja wiarygodność jest znikoma, ja żyję w świecie realnym, mam do czynienia z żywymi ludźmi , wspólnota moja , która od lat jest częścią mego życia , wali się , a ja...święty spokój...A te dwa światy wirtualny i realny chyba da się połączyć...

I ten mój pokój w sercu inaczej dziś nazwałeś, Panie i na dodatek wprowadziłeś we mnie niepokój, ale to niepokój pochodzący od Ciebie, więc się poddaję...

Postanowiłeś mi czyściec sprawić na tej ziemi chyba, najpierw pokazując mi księgę mego żywota. Wczoraj na Adoracji nasz ksiądz otworzył nam na chybił trafił fragment z Katechizmu jako temat do przemyśleń – Niebo, Piekło, Czyściec . Myśl mi takowa przeszła , że pokazując mi siebie samą teraz tak znów inaczej mogę się tylko cieszyć, potwierdza to tezę , że nawracanie to nie jednorazowe zdarzenie, ale proces nieustanny.

 

Dziś jednak dotykasz Panie mojej posługi, posługi w której narzędzia mnie kiedyś obdarowałeś, dałeś mi czas , miejsce …. a ja dziś odkryłam swój święty spokój.

Na koniec dnia włączyłam sobie radio nasze, Pompejański Różaniec akurat był odmawiany , szykowałam coś na dzisiaj w kuchni więc tylko rozważałam, w Tajemnicy Bolesnej zobaczyłam ten swój święty spokój, te swoje zaniedbania , lenistwo...Kiedyś widziałam o wiele więcej i wiedziałam , co mam z tym robić.

Nie chcę Panie byś się przeze mnie przewracał, byś tracił siły, nie chcę Ci podstawiać nogi....nie chcę...

Muszę coś z tym zrobić...

Maryjo, pamiętasz jak mi kiedyś Jezus na Ciebie wskazał, to było parę lat temu , gdy zobaczyłam Weronikę z chustą, pytałam wtedy Twego Syna...kto mi pomoże...? Nie wiem dziś, jak mam dziękować Ci , ale chyba największym podziękowaniem będzie moja przemiana. Widziałam w Nowennach , że czynisz ze mną, co chcesz , a ja się dalej migałam od tego...

Duchu Święty, Ciebie tym razem gorąco wzywam ! Ta owieczka , którą kiedyś odnalazłeś nie przynosi takiej radości jak powinna, wręcz przeciwnie, znów gdzieś zaczyna uciekać...Oświetl więc tą moją drogę na nowo, proszę !

 

O naśladowaniu Chrystusa, Księga II, Rozdz. 5

 

1. Nie możemy sobie nazbyt zawierzyć, gdyż często brak nam łaski i rozeznania sprawy. Mało w nas światła, a i to, które mamy, prędko tracimy przez nasze niedbalstwo. Nierzadko nawet nie zauważamy, jak wewnątrz jesteśmy ślepi.

Często czynimy źle, a co gorsza uniewinniamy się.

Niekiedy namiętność nas ponosi, a sądzimy, że to gorliwość. Innych ganimy za drobne błędy, u siebie pomijamy daleko większe.

Dość łatwo odczuwamy i przeżywamy cierpienia zadane nam przez innych, ale co inni od nas cierpią, tego nie widzimy. Kto by dobrze i sprawiedliwie osądzał siebie,

nie wyda surowego sądu o drugich.

 

2. Człowiek wewnętrzny troskę o swą duszę przedkłada nad wszystkie inne; czuwając pilnie nad sobą samym, łatwo milczy o drugich. Nigdy nie staniesz się człowiekiem wewnętrznym, jeżeli nie będziesz milczał o drugich i pilnował szczególnie siebie. Skoro z wrócisz się całkowicie ku Bogu i wnętrzu swej duszy, mało cię dotknie, co usłyszysz z zewnątrz. Gdzie jesteś, kiedy nie jesteś w sobie? A choćbyś wszystko obiegł i zbadał, co zyskałeś, gdy zaniedbałeś siebie samego?

Jeżeli chcesz osiągnąć spokój i prawdziwą jedność z Bogiem, trzeba, byś na oku miał przede

wszystkim siebie.

 

3. Wiele zyskasz, gdy pozostaniesz wolny od wszelkiej zbędnej troski doczesnej. Wiele stracisz uwielbiając cokolwiek doczesnego. Niech ci nie będzie nic wielkim, nic wzniosłym, nic drogim

i miłym, prócz samego Boga i tego, co z Boga pochodzi. Uważaj za marną wszelką pociechę, którą dają stworzenia. Dusza miłująca Boga wszystko Mu podporządkowuje.

Sam Bóg wieczny, niezmierzony i wszystko sobą napełniający jest jedyną pociechą duszy i

prawdziwą radością serca.

 

Łukasz 13, 10-21

 

Nauczał raz w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: "Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy". Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: "Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!" Pan mu odpowiedział: "Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?" Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

 

Przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie

Mówił więc: "Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach".

I mówił dalej: "Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło".

 

Ooo, nie wiem , jakie czytania mają być w niedzielę, ale ja dziś przeżywam właśnie niedzielę i jej się przypatruję...

Wiele rzeczy , jeśli chodzi o Dzień Pański , po nawróceniu „musiałam” pozmieniać. Prawie wszystko, ale jak mnie Panie w ten dzień dziś pociągnąłeś to coś musiało jeszcze zostać do naprawy...

W takim razie idę w tę niedzielę. Modlitwa...tu problem, bo póki modlitwy stałe – Brewiarz i Pismo Święte -są w porządku to np. Nowenna Pompejańska w tym dniu faktycznie na raty odmawiana, może tak być, ale ja sama widzę, że mi to w czymś przeszkadza takie odmawianie, teraz tylko w czym...? Nad tym bowiem przeszłam obok ( ! lampka się zapala )- dzieci i wnusia na obiedzie zajmują pół dnia w sumie , czy to wytłumaczenie natomiast...no nie, czemuś innemu trzeba ukrócić, zostaje mi w niedzielę skrócenie siedzenia w internecie- taki mój wniosek...ale Tobie, Panie chyba nie o to chodzi...?

Z niedzieli mi zostaje kościół , w moim przypadku szpitalna kaplica , w której służę podczas Mszy Św. I zajmując się nią w ogóle wspólnie z współsiostrą ze wspólnoty. I tu mam kłopot , bo zbyt wiele razy przypominało mi się pytanie naszego diecezjalnego Moderatora o tę posługę - czy my tam posługujemy chorym modlitwą, czy jesteśmy chorym pomocą...? To pytanie mogłabym odrzucić, bo konieczne pozwolenie od dyrekcji szpitala i księdza proboszcza...no i właśnie tu mnie zatrzymałeś , Panie. Znów patrzenie w moją posługę, choć to tyczy się całej wspólnoty, to ja tylko raz napomknęłam naszemu księdzu kierownikowi duchowemu o tym, a już mamy po tym trzeciego i dalej nic.... Godne przemyślenia i ruchu ponownego w tym kierunku...A to z względu na fakt, że trafiają się nam chorzy, którzy o tę modlitwę proszą po Mszy, my do niej stajemy oczywiście, bo jest jeszcze zwykle ksiądz, który celebrowal Mszę , ale ...no właśnie...dzięki Ci, Panie , że dziś podczas wspólnotowej Adoracji Ciebie w Przenajświętszym Sakramencie nie zagrzmiałeś, tylko łagodnie przeprowadziłeś mnie przez ten problem...Toć Moderator nasz ma niedługo do nas znowu zawitać, a że to ksiądz to może odpowiednio zaradzić...No i się wybroniłam , ale przyznaję , że widziałam kiedyś w tym jakąś trudność, teraz już jednak faktycznie nie widzę, mam zrobić wszystko , co w mojej mocy, a tu jedynie teraz ja mam przypomnieć o czymś...No no, ciekawie mi wyszło to uniewinnianie się , o którym wspomina a Kempis.

 

„Mało w nas światła, a i to, które mamy, prędko tracimy przez nasze niedbalstwo.” - tak mogłabym podsumować dzisiejszy dzień i pocieszyć siebie, że jeszcze jesteś Ty, Jezu w którego zawsze staram się wsłuchiwać, ale jak widzę, faktycznie niedbalstwo może przyćmić nieźle słuch, bo co mi da słuch , jeśli w czyn tego, co słyszę nie przetworzę...?

 

I tu ukłon mój w stronę naszej Mateńki...Ty pierwsza , Maryjo zapytałaś mnie o tych innych obok mnie...

Bądź pozdrowiona Bramo Niebieska, dopełniająca drogę do Syna...

 

O naśladowaniu Chrystusa, Księga III, Rozdz. 13

 

1.Chrystus .Synu, kto usiłuje chylić się od posłuszeństwa, usuwa się od łaski, a kto szuka osobistych korzyści, traci wspólne dobro.

Kto niechętnie i niedobrowolnie poddaje się przełożonemu, okazuje, że jego ciało nie jest mu jeszcze doskonale posłuszne, lecz często buntuje się i szemrze.

Ucz się więc ochotniej uległości przełożonemu, jeżeli pragniesz ujarzmić swe ciało.

Łatwiej bowiem zwycięża zewnętrznego wroga, kto w swoim wnętrzu nie jest podzielony.

Nie masz gorszego i groźniejszego nieprzyjaciela swej duszy nad siebie samego, gdy w tobie ciało nie zgadza się z duchem.

Musisz stanowczo za nic uważać siebie, jeśli chcesz przemóc ciało i krew. Miłujesz jeszcze siebie w sposób nieuporządkowany, dlatego wzdrygasz się przed całkowitym poddaniem siebie woli cudzej.

2. Cóż w tym wielkiego, że poddasz się dla Boga człowiekowi, ty, co jesteś prochem i niczym, skoro ja, Wszechmocny i Najwyższy, który z niczego wszystko stworzyłem, podległy byłem pokornie człowiekowi dla ciebie?

Stałem się najpokorniejszy i najniższy ze wszystkich po to, abyś ty własną swą pychę zwyciężył moją pokorą. Ucz się posłusznym być, prochu! Ucz się korzyć, ziemio i glino, i uginać się pod stopy wszystkich. Ucz się przełamywać swoje zachcianki i ulegać w całkowitym posłuszeństwie.

 

3. Rozgorzej przeciwko sobie i nie ścierp, by rządziła tobą pycha; stań się tak uległym i małym, aby wszyscy mogli po tobie chodzić i deptać jak błoto na drodze. Czemuż miałbyś się żalić, próżny człowieku? Jak możesz zaprzeczać tym, którzy ci w oczy wyrzucają złości, grzeszniku nikczemny, któryś tyle razy obraził Boga i zasłużył na piekło?

Litowały się oczy moje nad tobą, bo drogą przed obliczem moim była twa dusza; chcę, abyś poznał moją miłość i był zawsze wdzięczny za dobrodziejstwa moje; abyś trwał nieustannie w prawdziwej uległości i pokorze i znosił cierpliwie nawet pogardę.

 

Łukasz 13, 1-9

 

W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie.

I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia? Lecz on mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć.

Po wczorajszym dniu miałam moralnego kaca. Zapomniałam bowiem o czymś i po wyjściu z komputera, kiedy jeszcze żyłam myślami minionego dnia dopiero to zobaczyłam .

Jeśli od dłuższego czasu alkohol jest niczym dla mnie , a ostatnio to się nawet zastanawiałam, czemu ma smak wody dosłownie prawie i nic nie działa na mnie, to raczej mogę to już odbierać jako znak, na który winnam zwrócić uwagę, a dopiero dziś do tego doszłam. No i druga rzecz , zwykle w sytuacjach, gdy coś mi się nie podoba we mnie proszę Boga o przebaczenie , wyrzekam się tego od razu i proszę o błogosławieństwo Ojca, by wypełnił nim ten mój zły obszar ( to szkoła Lozano i Flynna ). A tu nic...coś mi się zdaje, że albo zły duch się zakręcił albo...Bóg mi zechciał to pokazać podczas Ćwiczeń , by wyostrzyć moją czujność , to akurat dla mnie w tym momencie nieistotne , za czyją to sprawą... kolejna porażka zanotowana, warta mej uwagi... Zakryta pamięć... czujność moja uległa zachwianiu, czyli ...Dorota uważaj!

 

A to, o czym piszę należy do procesu mojego nawrócenia, o czym w dzisiejszych tekstach...Pan pokazuje mi , jaką i czy w ogóle figą jestem teraz widocznie i nie tylko Pan, bo Maryja ( o czym zresztą wspomniałam wczoraj) o to wręcz mnie pytała w Częściach Radosnych, w kolejnych tajemnicach nagle musiałam się sobie przyglądać, mimo że różaniec w czyjejś intencji odmawiałam. Mam chyba sama ten rachunek zrobić najpierw...A tu tylko wstyd przed Panem.

 

Nawet z posłuszeństwem zobaczyłam pewien kłopot...

Kiedyś ten kłopot był ogromny, bo nie chodząc do kościoła o kapłanach  nasłuchałam się od innych, powrót do kościoła był więc blokowany u mnie przez to. Jak ja mam słuchać iść do spowiedzi  czy podporządkować się księdzu, który sam grzeszy...?

Miałam to szczęście jednak , że znajdując się na II Tygodniu Ćwiczeń ignacjańskich usłyszałam konferencję o. Remiego Recława w tym temacie , która tak mną potrząsnęła , że odeszła mi ochota na szemranie na księży, a ostatnie pytanie tego jezuity brzmiało...co byś matko zrobiła , gdyby to dotyczyło twego syna -księdza...? Co bym zrobiła...? Modliła się i siedziała cichuteńko , wierząc , że tylko Pan pomoże. Toć ja tego syna wychowałam, wina zgoła moja pośrednio co najmniej.

Potem reguły trzymania z Kościołem św. Ignacego miałam okazję doświadczyć na swojej wspólnocie , a to mnie utwierdziło nawet w tej najbardziej kontrowersyjnej 13 regule , którą zacytuję:

 

Reguła 13. Ażeby we wszystkim utrafiać w sedno, trzeba być zawsze gotowym wierzyć, że to, co ja widzę jako białe, jest czarne, jeśli tak to określi Kościół Hierarchiczny. Wierzymy bowiem, że między Chrystusem, Panem naszym; Oblubieńcem, a Kościołem, jego Oblubienicą, jest ten sam Duch, który nami rządzi i kieruje dla zbawienia dusz naszych. Bo tenże sam Duch i Pan nasz, który dał dziesięcioro przykazań, ten sam kieruje i rządzi świętą Matką naszą Kościołem.

 

W tym mogłabym powiedzieć , że nie dość iż jestem stanowcza , to co niektórzy przez to nazwali mnie ortodoksyjną katoliczką. Nic na to nie poradzę, mam to przećwiczone na własnym przykładzie i przykładzie mojej wspólnoty. I boli mnie, gdy gdziekolwiek widzę, że coś jest mówione na kapłanów źle, najczęściej niesprawdzone do końca wieści , przed czasem. Rozgłaszanie tego w mediach i przez ludzi o mało co nie spowodowało spustoszenia w mojej głowie, może takowe uczynić w innej głowie więc. I niby ze smutkiem jedna pani drugiej mówi coś , a potem wie o tym czymś całe miasto...a to „coś” już stokroć powiększone i okazuje się często nieprawdą. Tylko, że ja też kiedyś byłam jedną z tych "pań"...

Z tego zrodził się również mój stosunek do kapłanów jako moich przełożonych czy spowiedników. Tu moje rozumowanie mnie wybroniło...za każdym kapłanem stoi ten sam Bóg, nie inny i On go będzie rozliczał . Nie moją to sprawą się tym zajmować, ja mam wykonać to , co mi zlecił. Mam prawo do oficjalnej skargi do wyższej instancji. Czyli nieustanne pytanie w tych ćwiczeniach ...co ja z tym zrobię czy zrobiłam...?

I wracam się do pierwszego mego zdania w tym temacie... Niby okey , wybrnęłam, ale jest coś co jest moim kłopotem ...pierwsze uczucie moje to złość na kapłana...i tu mnie masz, Boże...

A i owszem , uczucie szybko przechodzi, pójdę się pozłościć z mamusią, ale...skąd mam pewność , że moja mama, znająca i owszem reguły, nie pójdzie z tym dalej i ja znów nie staję się tą jedną z tych "pań" , o których wyżej wspomniałam...? Jeśli chodzi o wspólnotę, złość ta natomiast  potrafi przejść w złe rozmowy , niepotrzebne przecież, bo i tak muszą być zakończone posłuszeństwem.

I tu stanęłam...widzę już Panie, że podnosisz poprzeczkę, dotykasz nie tyle moich czynów, co przede wszystkim myśli i uczuć...

Prosta myśl...Tomasz a Kempis jest z tym niezwykły dla mnie...

Panie mój, proszę Cię , podaruj mi  JUTRO, bym mogła poprawiać, to co  WCZORAJ, bo póki co widzę przysłowiową „figę z makiem”....

Strony: « 1 2 3 4 5 »