Loading...

Blog dorotak

 

Łukasz 11, 1-13

 

Modlitwa

Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: "Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów". A On rzekł do nich: "Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo!

Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie" Natrętny przyjaciel

Dalej mówił do nich: "Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: "Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać". Lecz tamten odpowie z wewnątrz: "Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie". Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.

 

Wytrwałość w modlitwie

 

I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą".

 

O naśladowaniu Chrystusa, Ks. I, Rozdz. 25

9. Obyśmy mogli nie czynić nic innego jak tylko chwalić Pana Boga naszego sercem i ustami.

O, gdybyś nigdy nie potrzebował ani jeść ani pić, lecz mógł go ciągle uwielbiać i oddawać się tylko sprawom ducha! Byłbyś wtedy o wiele szczęśliwszy niż teraz, gdy ciału swemu w każdej potrzebie musisz służyć. Oby nie było tych potrzeb, lecz tylko duchowy pokarm dla duszy, w którym niestety

– tak rzadko smakujemy!

 

10. Kiedy człowiek dojdzie do tego, że w każdym stworzeniu nie szuka już pociechy, wówczas dopiero zaczyna się doskonale rozmiłowywać w Bogu; i wtedy też będzie zawsze zupełnie zadowolony, jakkolwiek ułożą się sprawy. Wówczas ani go pomyślność nazbyt nie uweseli, ani przeciwność nie zasmuci, z zupełną ufnością odda się Bogu, który jest dla niego wszystkim we wszystkim i dla którego nic nie ginie,nic nie umiera, lecz wszystko żyje i służy mu na każde skinienie.

 

11. Pomnij zawsze na koniec i na to, że utracony czas nie wraca. Bez gorliwości i pilności nigdy nie nabędziesz cnót. Skoro zaczynasz wpadać w oziębłość, źle się z tobą dzieje. Jeśli zaś od dasz się cały żarliwej służbie, wtedy znajdziesz pokój i przez umiłowanie cnoty oraz dzięki łasce Bożej uczujesz, że ta praca nie jest taka ciężka . Człowiek żarliwy i pilny gotów jest na wszystko. Większego trudu potrzeba do zwyciężenia wad i namiętności n iż do dźwigania najcięższych znojów i trudów pracy fizycznej. Robotnik pijak nie wzbogaci się, a kto gardzi małymi rzeczami, pomału upadnie. (Ekli 19,1) Jeśli dzień spędzisz pożytecznie, radować się będziesz pod wieczór.

Czuwaj nad sobą, dodawaj sobie bodźca, napominaj, a jakkolwiek drudzy postępują, ty nie zaniedbuj siebie. O tyle tylko udoskonalisz się, o ile sam siebie ujarzmisz.

 

Dwojakie uczucia miałam , gdy przeczytałam dziś to „Ojcze nasz” …

Z jednej strony uśmiech , bo początek mego nawrócenia mi się z tym kojarzy i nie tyle chodzi o to , że i uczniowie Chrystusa pytali , jak się mają modlić, jak o to , że przypomniała mi się moja zdziwiona i przerażona minka, że ja przez 20 lat tę Modlitwę zapomniałam i uczyłam się jej na nowo, właśnie jak Apostołowie. Dziś uśmiech , kiedy pomyślę o początku mego nowego życia, wtedy to mi tak radośnie nie było – widać można zapomnieć przez 20 lat to, co prawie od urodzenia umiało się wypowiedzieć w każdej chwili.

Z drugiej to mój wstyd przed Tobą Panie, bo to jednak wstyd , ale i niezrozumienie dla mnie, po co mi na tę modlitwę zwracasz uwagę dziś szczególnie.

No nic rozważam teksty dalej...

 

Już wiem , co widzę w słowach św. Łukasza, aż mnie zatkało dosłownie, bo widzę w nich …. modlitwę charyzmatyka!

To charyzmatyk pyta się Ducha Świętego , jak ma się modlić nad kimś, to charyzmatyk staje do modlitwy od razu, jak tylko się go o nią prosi .

Ale widzę teraz jeszcze coś , co mnie jeszcze bardziej porusza....gdyby przekształcić Modlitwę Pańską dla samej tylko osoby omadlanej i faktycznie niewiele można by dodać do tych słów, z czego wniosek , że każdy może być taka modlitwę charyzmatyczną poprowadzić. I to by się zgadzało , bo przecież każdy z nas w momencie Chrztu Św. staje się charyzmatykiem, tylko , że to co otrzymuje jakoś dziwnie zostaje bardzo szybko zostaje zakopane...

 

I słowa Tomasza e' Kempisa - „Obyśmy mogli nie czynić nic innego jak tylko chwalić Pana Boga naszego sercem i ustami. O, gdybyś nigdy nie potrzebował ani jeść ani pić, lecz mógł go ciągle uwielbiać i oddawać się tylko sprawom ducha! „...no właśnie to - gdybym jako ta ochrzczona nie weszła w świat materialny, ten świat, byłoby inaczej zapewne z moim stosunkiem do Ciebie, Panie, ale przecież każdy tak już ma , nie tylko ja. No i wraca pytanie z wczoraj...co ja z tym zrobiłam , co ja z tym robię...? Czy zostaję w stanie , jaki jest – dbanie o jedzenie , picie , o swój byt materialny - czy pragnę coś zmienić...?

„Utracony czas nie wraca”...tak , niech nigdy się tak nie stanie . Tak samo jak i z tym całym dobytkiem materialnym zgromadzonym nie pójdę na tamten świat, choćby nie wiem ile włożono mi z tego dobytku do grobu, choćby nie wiem jak pięknie mnie do tego ubrano...

 

Przyglądam się więc temu mojemu życiu dzisiaj i wniosek jak w ostatnim zdaniu tekstu rozważanego – o tyle się udoskonalę , o ile sama siebie ujarzmię.

Widziałam podczas tych dwunastu dni wyraźne dwa światy, dałeś mi to Panie zobaczyć w sposób inny niż zawsze. Widziałam , co we mnie czynisz, lecz  - chociaż z całym szacunkiem do naszego kochanego zakonnika - ja sama za swoje ujarzmianie wolę się nie zabierać, wyglądałoby to zapewne , jak poprawienie fryzury jedynie. Wolę się poddać pod Twoje jarzmo, o którym sam mówisz, że jest słodkie, a ja całym sercem to potwierdzam...

O naśladowaniu Chrystusa, Ks. I, Rozdz. 25

2. Ktoś niespokojny często bywał ponoszony to trwogą, to nadzieją; pewnego razu, udręczony strapieniem, wszedł do kościoła i upadłszy na twarz przed jednym z ołtarzy, modlił się i trapił w sobie, mówiąc: O, gdybym wiedział, że wytrwam! Natychmiast usłyszał w sercu Bożą odpowiedź: A gdybyś to wiedział, cóż byś u czynił? Czyń teraz, co chciałbyś czynić wtedy, a będziesz zupełnie bezpieczny. Pocieszony zaraz i wzmocniony, poruczył się Woli Bożej, i ustala dręcząca go niepewność.

Już nie był ciekawy swojej przyszłości, lecz zarówno przy rozpoczynaniu, jak i wykonywaniu każdej dobrej sprawy pytał jedynie, jaka jest Wola Boża i czym Bogu spodobać się może.

3. Miej nadzieję w Panu, a czyń dobrze, mówi Prorok, i mieszkaj w ziemi, a będziesz się karmił jej bogactwami! (Ps 36, 3). Jedno jest, co wielu odciąga od doskonaleni a się i gorliwej poprawy: lęk przed trudnościami i mozół walki. Wszakże, w porównaniu z innymi, ci przede wszystkim postępują w cnocie, którzy walczą tym mężniej, im liczniejsze spotykają trudności i sprzeczności.

Człowiek wtedy najwięcej się doskonali i zyskuje większą łaskę, kiedy siebie najmocniej zwycięża i upokarza.

4. Lecz nie wszyscy mają równie wiele do pokonania w sobie i do umartwienia.

Człowiek idący chętnie w zawody, choćby miał wiele namiętności, szybciej postąpi niż ktoś dobrego usposobienia, ale o mniejszej gorliwości. Dwie rzeczy służą szczególnie do gruntownej poprawy: odrywanie się siłą od wrodzonych złych skłonności i żarliwe zabieganie o cnoty, których najbardziej nam trzeba. Staraj się też szczególnie tego wystrzegać i w sobie zwalczać,

co ci się najbardziej nie podoba u innych.

 

5. Wykorzystuj wszystko ku swemu udoskonaleniu; jeśli widzisz dobre przykłady lub słyszysz o nich, zapalaj się do ich naśladowania. Jeśli zaś widzisz coś nagannego, strzeż się, byś sam tego nie uczynił, a gdybyś kiedy tak czynił, staraj się czym prędzej poprawić. Jak oko twoje patrzy na innych, tak inni patrzą na ciebie. Jak miło i słodko widzieć braci żarliwych, pobożnych, uległych i karnych! Jakże smutno i przykro patrzeć na żyjących w rozprzężeniu i nie spełniających swego powołania!

O, jak szkodliwą jest rzeczą zaniedbywanie swego powołania, a skłanianie się ku

temu, czego nam nie zalecono!

 

6. Pomnij na postanowienie, któreś uczynił i miej zawsze przed oczyma Chrystusa Ukrzyżowanego.

Wpatrując się w życie Chrystusa, zawstydzisz się, żeś dotąd tak mało usiłował je naśladować, choć już od tak dawna jesteś na drodze Bożej... Gdyby Jezus Ukrzyżowany wszedł do naszego serca, jakżeż szybko byśmy nabyli doskonałej mądrości.

 

Ooo dziś konsternacja...pytałam wczoraj Ciebie Panie , pytanie bynajmniej retoryczne, do czego mnie prowadzisz w tych Ćwiczeniach, a dziś widzę, że do początku mnie z Tobą...Naprawdę nie wiem, czym jeszcze zaskoczysz w tych Ćwiczeniach , ale jestem cierpliwa, nawet mnie nie kusi , co ma być dalej :)

 

„Jak trwoga to do Boga” ...nie wiem, kto to wymyślił, ale nie traktuję tego jako przytyk, może właśnie ze względu na siebie samą...? Przecież Ty szukasz , Boże tej jednej ze stu owiec , gdy się zagubiła, więc czemu człowiek człowiekowi potrafi to wypominać, nie wiem...No cóż, chyba staję w swojej obronie , jakby co :)

Tak więc kościół i ja przed nim , stopni schodów doń prowadzących nie mogąca o własnych siłach pokonać, ale z pomocą tak. Usadzono mnie w bocznej ławie na końcu i zostawiono...Samą , samiusieńką z obcymi mi ludźmi obok. Nie mogłam inaczej, pół godziny wcześniej mi powiedziano, że to jedyna moja nadzieja, więc poszłam po tę nadzieję. I siedząc tak w ławce spojrzałam na Ciebie , Ciebie na krzyżu i to był mój koniec... koniec starego życia. Płakałam ja i w tych łzach widziałam jedynie płaczącego Ciebie , choć był to tylko efekt moich łez. Nie padłam na kolana , nie mogłam bowiem , nie podniosłabym się chyba już wcale . Jedyne , co pamiętam z Mszy , która trwała i trwała, to Ciebie i mnie płaczących i wszystkich obok radosnych.... W tym płaczu jedyne słowa , które mi chodziły po głowie to takie „Ja też tak chcę”...nic więcej...Dziękuję Ci, Panie , że nie wypowiedziałeś słów wtedy jak temu nieszczęśnikowi z dzisiejszego tekstu, bo byś mnie chyba nimi dobił, ale Ty dobrze wiesz , że był to moment zakochania się w Tobie i w tej niezwykłej radości ludzi na kościele...

 

Zakochanie...to uczucie jedynie, uczucie , które jest zmienne, to jeszcze nie miłość , choć ta miłość zwykle od zakochania się zaczyna. I to jest to, na co mi dzisiaj zwracasz uwagę...co ja z tym zakochaniem w Tobie zrobiłam...? A to widzisz poniekąd we wcześniejszych moich rozważaniach przecież, może mało zbyt napisałam, ale dobrze wiesz , że nie wszystko da się opisać . Dotyczy to chyba jednak wszystkich innych rzeczy, które mnie dotykają , dobrych czy złych. Póki w złych mnie wyćwiczyłeś i ciągle ćwiczysz, to chyba Panie tym razem chodzi Ci o te dobre rzeczy...o ho ho tu się zatrzymam więc , postawiłeś mnie we wspólnocie , jak więc moja służba w niej wygląda...? No to już chyba wiem , o co Ci chodzi...

Wracam się jednak do tego zakochania i miłości ...Kochać , to pragnąć dobra drugiego człowieka...Kochać Ciebie, to pragnąć dobra Twego, ale Ty jesteś Dobrem i tym dobrem nas napełniasz...

Hmm kochać to pragnąć Ciebie, pragnąć nieustannie we wszystkim, w każdej mej mowie i czynie masz być Ty nie ja . Doskonała mądrość ...ostatnie słowa dzisiejszego tekstu...Do tego póki co , to mi daleko, ale …. rysuj, Panie mój, to moje serce , rysuj...

 

Błogosławiony ten, kto mnie słucha,
kto co dzień u drzwi moich czeka,
by czuwać u progu mej bramy,
bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie
i uzyska łaskę u Pana;

 

To mówi Współpracowniczka Stwórcy - Mądrość

 

Księga Przysłów 8.34-35

...

O naśladowaniu Chrystusa, Ks. I, Rozdz. 13

5. Ogień doświadcza żelaza twardego (Ekli 31,31), a człowieka sprawiedliwego w pokusach.

Często nie wiemy, co możemy, lecz pokusa ujawnia, czym jesteśmy. Czuwać zaś należy zwłaszcza na początku pokusy, gdyż łatwiej pokonać nieprzyjaciela wtedy, kiedy wszelkimi sposobami wzbrania się mu dostępu do duszy i zabiega mu drogę, gdy do wrót kołatać zaczyna. Stąd powiedziano: w początkach złemu zaradzaj; na próżno używasz leków, kiedy przez długą zwłokę choroba się wzmogła . (Owidiusz, Księga o lekarstwach 91). Albowiem najpierw pojawia się prosta myśl, potem żywe wyobrażenie, następnie upodobanie, złe poruszenie serca, wreszcie przyzwolenie. Tak powoli wkracza całkowicie wróg niegodziwy, gdy na początku nie stawia mu się oporu. Im kto dłużej zwleka z wewnętrznym oporem przeciw pokusom, tym co dzień staje się

słabszy, wróg zaś coraz mocniejszy

6. Jedni doznają cięższych pokus na początku swego nawrócenia, inni przy końcu. Niektórych trapią one niemal przez całe życie. Jeszcze innych nawiedzają mało kiedy i niezbyt dokuczliwie; a to wszystko dzieje się według zrządzenia mądrości i sprawiedliwości Bożej, która zważa na stan i zasługi każdego człowieka, a wszystko prowadzi ku zbawieniu wybranych.

7. Nie powinniśmy przeto rozpaczać w pokusach, lecz tym goręcej prosić Boga, aby nas raczył wspierać w każdym ucisku. On na pewno wg. słów Św. Pawła, nie dopuści kusić was ponad to, co możecie, ale z pokusą zgotuje też wyjście, abyście mogli wytrzymać (1Kor 10, 13). W każdym utrapieniu i pokusie uniżajcie się zatem pod potężną ręką bożą (1P 5, 6) , bo On wybawi i wywyższy pokornych duchem.

8.W pokusach i udręczeniach człowiek doświadcza, ile postąpił; wtedy też większą zdobywa zasługę i bardziej się ujawnia jego cnota. Cóż w tym wielkiego, gdy człowiek jest pobożny i gorliwy, kiedy mu nic nie dolega? Jeśli jednak w czasie przeciwności zachowuje się cierpliwie, wtedy jest nadzieja dużego postępu w dobrym. Niektórzy potrafią się oprzeć wielkim pokusom, a mimo to ulegają często małym i codziennym; dopuszcza to Bóg, ażeby w ten sposób upokorzeni, nie ufali sobie zbytnio podczas wielkich doświadczeń, skoro pod ciężarem drobnych upadają

 

Ogień...te słowa mnie od razu zatrzymały, bo od razu przypomniał mi się ogień Ducha Świętego, nie ten , który rozpala serce do czegoś, ale który wypala w tym sercu to, co w nim niepotrzebne...tego ognia doświadczyłam , a było to uczucie ognia prawdziwego w środku mego ciała z jednoczesnym uczuciem bardzo zimnej skóry. Ale ja wiedziałam, co się dzieje i tym ogniem się rozkoszowałam i tylko dziękowałam zań. I bynajmniej nie działo się to na żadnym egzorcyzmie, czy nawet modlitwie o uwolnienie, była to  jedynie modlitwa o uzdrowienie na kościele.

Dziś w kontekście jednak całości fragmentu zalecanego padło pytanie we mnie , czemu właśnie Bóg niekiedy używa tak odczuwalnej przez człowieka Mocy , ale zaraz za tym inne pytanie - czy ja w ogóle mogę o to pytać i tę kwestię rozważać....? Czy mam takie prawo...?

Mimo wszystko odważyłam się ...Bóg widzi, co się dzieje ze mną i we mnie, wie, że mam tez pragnienie pozbyć się czegoś, mam wolę naprawy czegoś w swoim życiu, wolę której nie muszę nawet rozeznawać pod kątem zgodności z Jego wolą. „Nie chcę , ale muszę” - przypominają mi się słowa byłego prezydenta. W moim przypadku było nie chcę , ale „coś” sprawiało, że to „muszę” samo się działo, było silniejsze od mojego „nie chcę” i w to chyba musiał wtargnąć Bóg z Mocą . Pozostaje jeszcze inna kwestia...może Bogu byłam do czegoś potrzebna i dlatego tak zadziałał...? No i na tym moje dywagacje skończyłam, bo któż to wie , co ten nasz kochany Pan Bóg myśli...?:)

 

Ale ...i tu mam takie małe „ale” do rozważanego tekstu...Tomasz e' Kempis mówi o pokusie już, większej czy mniejszej, czy jednak ja jako człowiek , który żył kiedyś duchem tego świata faktycznie widziałam coś jako pokusę...? I czy teraz, gdy wchodzę głębiej w życie z Bogiem, widzę zawsze i odbieram zawsze coś , co mi się przydarza jako pokusę …?

Posłużę się tekstem ...”prosta myśl” - tak, prosta myśl i prosta odpowiedź moja na nią , ale nawet ta prosta odpowiedź zależy od tego, czy w danym momencie jestem człowiekiem Boga czy człowiekiem tego świata. I chyba właśnie to mi pokazał Pan w zdarzeniu z fotografem, które opisałam wczoraj , w tym zdarzeniu odpowiadałam jak człowiek Boga...uff udało mi się mogę powiedzieć, bo jak teraz to zobaczyłam, to wcale nie jest to takie łatwe wychwycenie czegoś , co potem okaże się pokusą. W zdarzeniach, gdzie mam do czynienia z płcią przeciwną może i łatwiej czuwać, jeśli się na to czuwanie jest nastawionym oczywiście, ale co z innymi momentami życia...?

Mnie akurat ten przypadek zwrócił na to uwagę, wiem już co i po co mi Pan to pokazał ...ho ho choćby po to, aby nie musiał znów okazywać swojej Mocy ...się mi jakoś przypomniał ten ogień...

 

Wniosek … - ”Módl się i pracuj” - motto reguły benedyktynów , modlitwa i praca fizyczna - praca nad sobą - to jest lekarstwo , zarówno jako szczepionka , jak i ewentualny antybiotyk . To ono pozwala żyć w pokoju i radości mimo wszystkiego złego, co się wokół mnie dzieje, czy w samej mnie.

 

Hmm ...Nie wiem Panie , do czego mnie prowadzisz , do czego zmierzasz, ale coraz bardziej mi się to podoba. Jak ja Cię kocham za te Twoje ćwiczenia !!! :)

O naśladowaniu Chrystusa, Ks. I, Rozdz. 13

1. Dopóki żyjemy na ziemi, nie możemy być wolni od utrapienia i pokus. Stąd w książce Joba napisano: Bojowaniem jest żywot człowieczy na ziemi. (Job 7, 1) Każdy przeto powinien troskliwie baczyć na siebie w chwilach pokus i czuwać w modlitwie, aby się nie dać zwieść szatanowi, który nigdy nie usypia, lecz jak lew ryczący krąży, szukając, kogo by pożarł. (1P 5, 8). Nikt nie jest tak doskonały i święty, by od czasu do czasu nie doświadczył pokus; i nigdy nie możemy być od nich zupełnie wolni.

2. Pokusy, mimo że dokuczliwe i ciężkie, są jednak często pożyteczne dla człowieka; służą bowiem ku jego upokorzeniu, oczyszczeniu i doskonaleniu. Każdy święty przechodził przez wiele utrapień i pokus i dzięki nim postępował w cnocie. Ci jednak, którzy pokusom się nie oparli, odpadli i zostali odrzuceni. Nie ma tak świętego zakonu ani tak ukrytego miejsca, gdzie by nie było pokus lub przeciwności.

3. Człowiek, dopóki żyje, nie jest zupełnie wolny od pokus, w nas samych tkwi ich źródło, gdyż narodziliśmy się w pożądliwości.

Gdy jedna udręka lub pokusa ustępuje, nadchodzi druga, i zawsze będziemy cierpieć, albowiem

utraciliśmy dobro pierwotnej szczęśliwości.

Wielu usiłuje uciec od pokus, a głębiej w nie wpadają. Nie możemy zwyciężyć przez samą tylko ucieczkę, lecz przez cierpliwość i prawdziwą pokorę staniemy się silniejsi od wszystkich nieprzyjaciół.

4. Kto odsuwa się od zła tylko powierzchownie, nie wyrywając go z korzeniami, ten niewiele postąpi; pokusy powrócą, a nawet silniej i bardziej natarczywie w niego uderzą. Powoli, przy wielkiej cierpliwości, wytrwałości i przy pomocy Bożej, pewniej zwyciężysz niż przez gwałtowność lub własną nierozwagę.

W pokusie szukaj często rady, a z cierpiącym pokusy nie obchodź się twardo, lecz pocieszaj go tak, jakbyś pragnął, by ciebie pocieszano.

5. Początkiem wszystkich złych pokus jest niestałość umysłu i mała ufność w Boga. Albowiem jak łodzią bez steru fale miotają na wsze strony, tak człowiek opieszały i w postanowieniach swych niestały często bywa kuszony

 

Odprawiłam Jutrznię i sięgnęłam po teksty na dzisiaj... totalne zaskoczenie. Pomyślałam...przecież wczoraj rozmyślania moje dotyczyły właśnie pokus w sumie, jak w nich postępować...Nad czym więc dzisiaj mam rozważać …?

No to sobie siadłam nagle...

Nic, poczytam i wsłucham się , może czegoś nie widzę...

Odmówiłam przypisane modlitwy do tego dnia i choć w nich jest Hymn do Ducha Świętego , to poprosiłam jednak dodatkowo Go o światło . Jeszcze nie zdarzyło mi się bowiem , że coś w jakichkolwiek ćwiczeniach, które odprawiałam dotychczas, mogło być nie tak, że mnie do niczego nie prowadzą.

Światło przyszło....wszystko stanęło mi przed oczami, dosłownie i w tak szybkim tempie doznałam olśnienia, że znów sobie porządnie usiadłam , ale tym razem już inaczej , albo może inna …:)

Muszę się wrócić jednak do myśli z poprzedniego dnia i do pewnych dwóch zdarzeń , o których tam nie pisałam, ale to one najpierw pojawiły się przede mną...

 

Wczoraj mieliśmy imieniny naszego księdza, było sporo osób , bo ok. 140 , życzenia, prezenty , obiadokolacja no i fotograf , który ni stąd ni zowąd zaczyna się dziwnie zachowywać w stosunku do mnie, jednym słowem jakoweś zaloty w moim kierunku, nie wiadomo kiedy narobił mi zdjęć, a na końcu poprosił o telefon... No cóż , jestem wolną kobietą, tylko, że choć fotograf przystojny, z ciekawym głosem , coś mi nie grało i obracałam wszystko w żart, jakoś mi się udało wybrnąć , no i telefonu na koniec nie dostał oczywiście:) Odprawiam ćwiczenia , muszę być czujna na wszystko, zwłaszcza , gdy z grzechem nieczystości miałam kiedyś kłopot. Agere contra znów się odezwało , ale ja myślałam : mężczyzna okey, ciut starszy ode mnie, przecież na rekolekcjach ignacjańskich już parę lat wcześniej rozeznawałam , jaki może być mój stan po uprzednim związku niesakramentalnym, nawet ksiądz – mój kierownik duchowy rekolekcji jak mu przedstawiłam punkty za i przeciw samotności nawet mnie zachęcał, bym poszła w kierunku małżeństwa, a ja dziś jakiś „stop” poczułam w sobie ...dziwne to było dla mnie samej....

 

Po spotkaniu miałam rozmowę telefoniczną, z jednym młodym mężczyzną z naszego portalu, jak się okazało rozmowę długą po 1,5 godzinną, po rozmowie wszedł jeszcze tu na czat i mi pisze , że nigdy z nikim jeszcze nie rozmawiał tyle , się tylko uśmiechnęłam, rozmawialiśmy już kilka razy, ale faktycznie ta rozmowa była najdłuższa :)

 

Dwóch mężczyzn ...u jednego agere contra, a z drugim mogłabym przegadać noc...

Połączyłam te obie sytuacje i przyszło nagle zrozumienie. Oczywiście, że tak...bo z pierwszym rozmowy praktycznie nie było , tylko pytanie i moja odpowiedź , króciutko, zdawkowo,choć radośnie , z tym drugim natomiast rozmawiałam prawie wyłącznie ... o Bożych sprawach.

Musiałam to napisać , bo to co się zdarzyło wiele dla mnie znaczy. Zobaczyłam bowiem, podobnie jak w pierwszym dniu dwa odrębne światy, ale przede wszystkim to , że jeśli kiedykolwiek znów pojawiłby się mężczyzna w moim życiu to już na pewno nie może być z tego świata, ale i nawet nie taki zwykły chodzący tylko w niedzielę do kościoła i nic więcej , ale taki , z którym mogę porozmawiać o Bogu... aż zadzwoniłam znów do tego młodzieńca , chcąc mu podziękować za moje doświadczenie i spostrzeżenia, opowiedziałam o tym , co się zdarzyło na imieninach, a on mi mówi, że to samo zobaczył. Ma piękną duszę , od lat skierowaną ku Bogu, powiedziałam tylko , by nie popełnił błędu mojego sprzed lat...

 

I problem...przechodzę dni wyrzekania się ducha tego świata, a ja zamiast tego widzę, jak pięknie sobie go po kolei wyrzucałam wcześniej, bo pojawiły się obrazy wielu innych grzesznych rzeczy, czy związanych z przyjemnościami , propozycjami tego świata i ja teraz w tych sytuacjach całkowicie inna. I moja radość w sercu ….można żyć bez telewizji, a nawet ostatnio wiadomości w necie nie czytam , mama w sumie mi mówi, co się dzieje na świecie, można być radosnym bez alkoholu prawie ( prawie , bo kieliszek jeden zwykle obecnie wypijam) , można iść kimś na piwo i wypić dla towarzystwa zamiast niego kawę czy sok jakiś, można patrzeć inaczej na mężczyznę..... Można wszystko inaczej niż wcześniej ….i być radosnym człowiekiem , na dodatek zawsze jakoś dziwnie temat Boga się pojawia, którego ja sama nawet nie zaczynam...

 

Dwa światy... jak bardzo różne od siebie i – jak wspomniałam wczoraj- efekty w nich przebywania... Bóg tym razem zechciał mi pokazać widocznie w tych bieżących Ćwiczeniach moje priorytety...Ale stanęły również przede mną sposoby walki, które podejmowałam, sposoby bardzo rozmaite , ale jak to znowu zobaczyłam wszystko razem to ujrzałam , jak bardzo cenny jest dorobek naszego Kościoła, tego wcześniejszego jak i współczesnego .

Niesamowity dzień to był dla mnie, tyle rzeczy widziałam ...pomogła mi moja podopieczna, która wciąż spała jak nigdy, jakby nasz Pan ją uśpił , bym ja mogła rozmyślać i spędzić czas pracy na modlitwie ( bez obaw, ta pani nie mówi, ja mówię jedynie do niej , gdy nie śpi , jest karmiona przez sondę żołądkową , co 1,5 godziny , tej posługi nie zaniedbałam )

 

Jeśli cokolwiek mogę dodać do dzisiejszego dnia ….

Dziękuję Ci Panie , za to wszystko, co mi dajesz w tym okresie , za to , że pokazujesz mi wyraźnie , co dla mnie jest pożytkiem, nie tylko duchowym. Dziękuje Ci za to, że na mej drodze stawiałeś właściwe osoby, - świeckich i kapłanów, że pociągałeś mnie do czytania książek, które dziwnym trafem sprawiały, że staję się inna... Rekolekcje ze św. Ignacym z Loyoli, które wprowadzały mnie na drogę nawracania, Tomasza e Kempisa treści znam przecież od dawna, św. Augustyna myśli wertowałam tutaj , w Bersiniego „Mądrości Ewangelii” prawie się zakochałam, Neal Lozano z metodą pięciu kroków, którego miałam okazję posłuchać osobiście, Vinny Flynn , który wszedł głębiej w życie sakramentalne i tę metodę Lozano inaczej wykorzystał, ksiądz Mikulski ze swymi „Ośmioma błogosławieństwami” - to wszystko mi dziś pokazałeś znów, to właśnie wykorzystywałam do wyrzekania się ducha tego świata.

Ale dziś dziękuję Ci za Twą Obecność w tym wszystkim i za Twą Matkę ukochaną , choć wiem, że to nie jeszcze czas na wspomnienie o Niej właśnie w tych Ćwiczeniach, ale gdybym nie znalazła się tutaj, na tym portalu może nigdy nie widziałabym tego, co teraz mi pokazujesz...

Dziękuję Ci, Panie....

 

Ps. Myślałam, że dziś nie napiszę nic, bo wczoraj w tym temacie się poruszałam, a napisałam chyba najwięcej. Tylko opóźnienie w czasie z wklejeniem tutaj moich rozważań się dokonało, no cóż siła wyższa- czat mój wczoraj przeżył oblężenie, niezbyt łatwo było się skupić i dokończyć pisanie...

O naśladowaniu Chrystusa, Księga III, Rozdz. 7

 

4. Kto w czas ie pokoju czuje się bardzo bezpieczny, ten w czasie walki nazbyt się trwoży i chwieje.

Gdybyś umiał być zawsze pokornym i skromnym i roztropnie kierować i rządzić swym duchem, nie narażałbyś się tak łatwo na niebezpieczeństwo grzechu. Dobra to rada, abyś czując w sobie zapał duchowy, pomyślał, co będzie, kiedy zgaśnie światło Boże. Gdy znów braku światła doświadczysz, myśl, że może powrócić łaska, którą ci do czasu odjąłem dla mojej chwały i twojej przestrogi.

 

5. Często taka próba jest pożyteczniejsza, niż gdyby wszystko zawsze wieść ci się miało pomyślnie.

Zasług nie należy oceniać podług tego, czy kto ma wiele pociech i objawień, czy jest biegły w znajomości Pisma Św. lub czy zajmuje wysokie stanowisko, ale czy jest ugruntowany w prawdziwej pokorze i napełniony miłością Bożą, czy szczerze i we wszystkim szuka chwały Bożej, siebie uważa za nic i prawdziwie sobie nie pobłaża oraz czy umie się więcej cieszyć, gdy jest upokorzony i wzgardzony, niż otoczony czcią.

 

Mt. 7, 15-29

 

Ostrzeżenie przed fałszywymi apostołami

 

Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach.

 

Łudzenie samego siebie

 

Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!"

 

Dobra lub zła budowa

 

Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki".

Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie.

 

Prawda i fałsz...Piasek i skała...O, Panie, Panie i wola Ojca w Niebie...

Wszystko to przeżyłam , znam efekt i różnice...Wszystko to było jednak dla mnie wielką nauką.

Dwa światy , odrębne od siebie , choć współistniejące albo nawet przenikające się . Ale wiem przecież , że tak będzie zawsze …

 

„Przyjdź Królestwo Twoje”...te słowa mi dziś przychodzą do głowy, czy Boże Królestwo może być tu na ziemi...? Może , choćby takie maleńkie … tak myślę , bo ono może być przecież we mnie . To ja mam świadczyć całą sobą o tym , a ten świat może to zobaczyć lub nie. Jeśli zobaczy , może przejść obok i tylko stwierdzić fakt, albo... powiększyć o siebie to królestwo.

 

Czuwanie ...to rzecz , która bardzo jest podkreślana w Piśmie przez Apostołów, bo...oni , gdy żył przy nich Jezus tą czujnością się niezbyt wykazali. Ja już mam tę wiedzę To, co z nią zrobię zależy ode mnie...Jak idę do ludzi tego świata, który przecież ja też tworzę , czuwanie moje jest konieczne, inaczej to jak „śliwka w kompot” wpadnę, cóż ze mnie za świadek Chrystusa wtedy...?

 

I tu dziś mam powtórkę z lekcji św. Ignacego , choć Tomasz e Kempis akurat nie używa nazw do określonych stanów ducha, a duch ten jak mówi św. Ignacy może być w stanie pocieszenia i strapienie. Pocieszenie to nie wesołkowatość , strapienie to nie rozpacz – tak ja to widzę, przynajmniej staram się do tego nie dopuszczać W obu tych stanach wiem , że mam trwać przy Jezusie, te okresy przechodziłam, są one normalnością w życiu duchowym. I też z lepszym lub gorszym skutkiem to się odbywało, ale ten gorszy skutek już dawał mi nauczkę i stawiał do pionu, że to nie jest tak, że kiedy idę tam , gdzie mogę się czuć odmieńcem , czynię to , co inni bo ja mam tez humor....jest coś takiego bowiem jak umiar, wstrzemięźliwość itp...No, ale kilka wpadek zaliczyłam .

Podobnie z pokojem i radością w okresie pocieszenia , czy mam powiedzieć o sobie , że brak mi pokory, gdy powiem , że mam ten pokój i wewnętrzną radość w okresie strapienia, posuchy duchowej , jak ja to nazywam, bo po prostu w Nim trwam...?

I tu mam dziś problem … bo to , co dzieje we mnie, w moim domu, to budowanie Bożego Królestwa. Mama zaczęła , teraz jesteśmy my dwie, należymy do tej samej wspólnoty kościelnej, jest nam na pewno łatwiej. I choć to jeszcze niedoskonałość, ale czy taką w ogóle można osiągnąć...? Ważne , że dzieci moje (syn i synowa) , moje rodzeństwo , choć z Ducha jeszcze nienarodzone, odczuwają to, widzą i słuchają, już nie mają nic przeciw , jak wcześniej bywało, może i kiedyś na nich przyjdzie czas, nie naciskamy , nie wypominamy, sami widzą , że tak jest łatwiej żyć. Sąsiedzi również widzą nas,  wiedzą, że mogą do nas przyjść , czy po poradę czy po cokolwiek w ogóle...Czy w tym , co piszę jest brak pokory...?

Bóg  kocha mnie, jak każdego innego człowieka, więc i ja mam kochać siebie taką jaką jestem. Bóg jest jednak nie tylko kochanym Bogiem , ale nade wszystko bardzo poważnym Bogiem i ja , choć z ogromną miłością, ale bardzo poważnie Go traktuję i wiem , co to są Jego ćwiczenia. Czuję się jak żołnierz dosłownie, nawet z przyjemnością się zapisałam do grupy naszego Piotra Cristerosa „Żołnierze Chrystusa”, tylko , że ja chyba inaczej pojmuję rolę żołnierza Boga, nie tylko walczę w obronie Chrystusa ale i ćwiczę się w tym , by Chrystus był przede wszystkim we mnie ...

Ostatnio usłyszałam na konferencji słowa -pytanie w zasadzie : Jaki jestem, kiedy nikt na mnie nie patrzy? Kiedy jestem tylko ja, no i... Bóg ( bo On wszystko przecież widzi) ? Aż się uśmiechnęłam , gdy te pytania usłyszałam...:)

 

Przepraszam za to moje niezgrabne pisanie dziś, ale pisałam myśli na kartce w ciągu dnia, teraz tylko te moje przelałam tutaj.

Wiem, że to dni wyrzucania ducha tego świata, proces ten przechodziłam jednak już wcześniej , kiedy o wiele więcej miałam się pozbywać, codziennie mogę mieć coś na sumieniu i o tym muszę pamiętać, by było tego coraz mniej i nie powstawało coś nowego...stawiam więc bardziej na czuwanie...

Czy brak w tym pokory Panie …? Ty sam Jeden wiesz , Kim dla mnie jesteś i kim ja jestem dla Ciebie...

Błogosławiony Pan - Opoka moja,

On moje ręce zaprawia do walki,

moje palce do wojny.

On mocą dla mnie i warownią moją,

osłoną moją i moim wybawcą,

moją tarczą i Tym, któremu ufam,

Ps. 144, 1-2

Strony: «« « ... 45 46 47 48 49 ... » »»