Loading...

Blog dorotak

„Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.” Mk 1,22

„A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne”. „ Mk 1,27

 

Jak bardzo znamienne są te słowa dzisiaj. Spójrz, Panie mój...nie musisz mówić nic , a ja się zdumiewam tym, co mówisz do mnie, nie widzę , jak wyrzucasz złe duchy, ale widzę jak te duchy wychodzą z człowieka. Bo jesteś , Panie Jezu, tak jak byłeś przeszło 2000 lat temu. Jesteś żywy i prawdziwy i czynisz to wszystko, co kiedyś...

Wpatruję się więc w Ciebie , Ciebie ukrytego w Przenajświętszym Sakramencie , raz tylko z powodu chęci samego wpatrzenia w Twą Osobę, by poczuć Twą obecność tylko, a innym razem, by wsłuchać się w to, co mówisz poprzez słowo Twoje w Piśmie Świętym. A Ty i tak znajdujesz inny sposób , bym Cię usłyszała, nieustannie pragniesz być przy mnie. Nie pozwól nigdy Panie mój, by również moje pragnienie przebywania z Tobą kiedykolwiek zgasło. Spraw, by ten zachwyt nad Twym słowem nieustannie we mnie trwał, Bo słowo Twoje to moje życie , w Nim odnalazłam siebie sprzed lat i siebie dzisiejszą odnajduję – to jest dla mnie zdumiewające i wciąż mnie tym zadziwiasz , Panie...

Twoje dzieła , to co czynisz dla mnie i dla innych ...może wiele z nich nie zostanie nigdy spisanych, ale to, co czyniłeś kiedyś, to co zostało nam przekazane przez Twoich Proroków i Uczniów dziś na moich oczach się dokonuje, dzięki Tobie,  dzięki Sakramentom, czy przez Twoich Świętych, czy przez Twoich współczesnych uczniów.. .Jak można nie zdumiewać się więc …?

 

Wychwalam Ciebie , Panie w Twej Mądrości, w Twej potężnej Mocy , która nieustannie trwa i i jest godna podziwu. Uwielbiam Ciebie , Panie Jezu we wszystkich Twoich dziełach , w tym wszystkim , co czynisz dla mnie...Bądź błogosławiony, Boże mój...

Święty, święty jest nasz Bóg!

 

„I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim „ Mk1,18

Natychmiast...nie pytając o nic, rzucając wszystko...poszli za Nim...

Myślę dziś nad moim „natychmiast”. Piękne te moje myśli , mój Panie, gdy przypominam sobie początki mego nawrócenia – zachwyt nad Twą Osobą, nad tym , co czyniłeś dla mnie, prawie na zawołanie można by pomyśleć. Jakże by można nie iść za Tobą...?

I nagle zatrzymanie, nad samą sobą...rekolekcje ignacjańskie , czas pustyni i czas milczenia , teraz Ty mówisz nie ja – to też niezwykły okres, ale potem i mozolna praca moja, co z Twymi słowami zrobię , czy tylko wysłucham czy je usłyszę i pójdę za nimi... I tu nie ma już tego „natychmiast”, to już walka o życie . I choć nie było to moje od razu „natychmiast” , chyba nawet tak się nie da, gdyż nieprzyjaciel nie śpi nigdy , ale z Tobą, Panie jest raźniej , bo tylko z Tobą mogę o to życie walczyć. Ten okres spowolnienia nie jest jednak stracony, to okres uczenia się Ciebie, Jezu , okres mojego odpowiadania Tobie na to , co mówisz o mnie, dobrze czy źle, okres rozpoznawania Twego głosu. I nawet , gdy niekiedy błędnie głos Twój rozpoznałam , to Ty sam dopuściłeś do tego przecież, bym stawała się bardziej czujna . A tę czujność moją wzmogło poznanie Twej Mateńki, tego się nie spodziewałam, modlitwa z Nią jest czymś , co pozwala nie tylko mi odetchnąć, zanurzyć się w Twojej miłości, ale przede wszystkim daje mi odwagę iść za Tobą z pokojem w sercu, bez obaw, że poniosę w czymś klęskę, bo za jedyną klęskę dziś uważam odwrócenie się od Ciebie, ale wtedy wolałabym umrzeć...

Nie mogę więc stanąć w miejscu, nie mogę niczego zaprzestać, zlekceważyć, bo już mi jest dobrze...jeśli chcę być Twoim uczniem, muszę być w nieustannym ruchu, nieustannie wsłuchiwać się w Twój głos i iść za nim, świadczyć o Twojej chwale nie przed samą sobą, ale sobą świadczyć o Tobie ...

Patrzę dziś na tych , których powołałeś...nie mam , co się lękać, nie mam mówić , że nie jestem jeszcze gotowa, że się nie nadaję, bo czyż można być gotowym tak do końca, czy powołani przez Ciebie w dzisiejszej Ewangelii uczniowie byli gotowi tak naprawdę...? Oni tylko rzucili wszystko i poszli , a Ty ich kształtowałeś , tak jak mnie ..

”Wystarczy ci mojej łaski” ...te słowa słyszę nieustannie...Tak , Panie , bo łaską dla mnie jest to, że zechciałeś spojrzeć na mnie, łaską jest to , że wszystko we mnie naprawiasz, oczyszczasz, ja mam się tylko otwierać na to wszystko, co czynisz we mnie i ze mną, na to gdzie mnie zapraszasz.  Dziś to czuję inaczej niż jeszcze rok temu, dzięki Maryi właśnie.

I dziś za to poznanie Tobie , Jezu dziękuję....

I znów woda i Jezus , tym razem Jego Chrzest w wodach Jordanu...

Przypomina mi się pierwsza kontemplacja tego wydarzenia ...

Jezus wchodzi do wody i nie jest w niej długo. Ja stoję obok w wodzie i z miejsca się ruszyć nie mogę, jakby mnie w tej wodzie "coś " trzymało. Pytałam Ciebie , Panie wtedy , czemu ja nie mogę wyjść z tej wody...? Usłyszałam jedynie "Postój , aż Jan cię ochrzci,  kiedyś zrozumiesz"... Zrozumiałam wtedy  tylko tyle, że choć byłam po spowiedzi, to  przede mną jeszcze stało wiele nieuporządkowanych spraw...

Dziś , jak rozważam tę Ewangelię, widzę , co się wtedy działo i ...chciałabym w tej wodzie nieustannie stać, wcale mi niespieszno z niej wychodzić, jak za pierwszym razem. Ta woda to ogrom miłosierdzia Twego, Panie dla mnie...Pragnę bowiem  w Twej miłości trwać, a to wymaga ciągłego oczyszczania się, wyrzekania się siebie i wszystkiego.. Pragnę , by Twój Duch kształtował mnie nieustannie, rzeźbił moją duszę na Twój wzór, nie na moje upodobanie, a to odważne odpowiadanie na Jego natchnienia.  Pragnę zjednoczenia z Tobą , a to ciągłe umieranie mnie...Przeistoczenie...tak Panie mój, chrzest jest tylko jeden, teraz jesteś Ty, w tej maleńkiej Hostii, Ty z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym, jak kiedyś nad Jordanem...Ty w drugim człowieku, którego otaczasz miłością doskonałą, której ludzki rozum nie jest w stanie pojąć, ale choć do jej kropli posiadania zmierza...... 

Maryjo, Ty wiesz o czym myślę...Ten postój w wodzie  zbyt długo wtedy trwał. Na tej mojej krzyżowej drodze to nie Weronika miała mi pomóc lecz Ty, o Pani. Dziś to wszystko ogarniam dopiero, wszystko, co mi dane było zobaczyć , poznać wypełnia się... Weź mnie za rękę i prowadź... Niech Duch Twojego Syna wylewa się na mnie i  na tych, którzy Go pragną...

Wierzę w Ciebie , Boże Żywy

W Trójcy jedyny,  prawdziwy

Wierzę, coś objawił , Boże

Twe słowo mylić nie może.

Amen.

Obraz wody i Jezusa  na niej...nie przeraża mnie, przecież Jezus  kroczył po niej, później do tego chodzenia  św.Piotra zapraszał...

Nie dziwię się jednak Uczniom, to były początki działalności Jezusa, do końca przecież nie wszystko zrozumieli...ale po Jego śmierci i zmartwychwstaniu już tak...

I tu chyba ważna kwestia...Duch Święty, Ten którego Jezus zostawił nam na ziemi, Ten który ożywia wszystko, ożywia moją wiarę więc i ufność w każde słowo zawarte w Piśmie Świętym, w  swoje Słowo, które kieruje do mnie. To Duch Święty sprawił, że przestali się Uczniowie lękać, ale... dopiero po Wieczerniku, a Wieczernik to przede wszystkim ufność Tej, która Tym Duchem od początku była napełniona -Maryi.

Dziś mogę Ci podziękować , Maryjo za ten  czas spędzany ostatnio z Tobą, za Twój pokój niezmierny , który wlewasz we mnie, za tę ufność , że ja też mogę kroczyć po wodzie, a nawet to lepsze dla mnie , bo pływać w rzeczywistości nie umiem ...Bo iść po wodzie jak Jezus to dla mnie zaufać bezgranicznie i się nie lękać, iść za Nim  a nie stać w miejscu , iść i po prostu wierzyć w Niego i Jemu...I potrafić rozeznawać , czy to zjawa czy to On...

Dziękuje Ci, Maryjo i Tobie, Duchu Święty dziękuję...

Strony: « 1 2 3 4